Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Takim dziełem jest Statek pijany Rimbauda. Tuwim cytuje najpierw fragment po francusku. Nie wiemy jeszcze, skąd pochodzi cytat. Słowo „Florides” (dla tych, którzy nie znają oryginału) może zrodzić przypuszczenie, iż jest to wiersz Rimbauda (u tych, którzy pamiętają przekład Miriama: „Potrącałem, czy wiecie? Florydy bajeczne”). Ten domysł zostaje natychmiast przez Tuwima potwierdzony. „Pijany / Rozbujał statek oceany.” Ale przekład Miriama pojawi się tu w postaci przeredagowanej. Będzie to przekład z przekładu, tłumaczenie intralingwistyczne: z polskiego na polski. Dostojny trzynastogłoskowiec Miriamowego tłumaczenia: Jeżeli jakiej wody tam w Europie pragnę, To błotnistej kałuży, gdzie w zmrokowej chwili Dziecina pełna smutków, kucnąwszy nad bagnem Puszcza statki wątlejsze od pierwszych motyli – w Kwiatach polskich staje się tekstem sylabotonicznym. Słowa tłumacza (podkreślone w cytowanym wyżej czterowierszu) pojawiają się w innej kolejności, niektóre giną, zamiast „dzieciny” będzie słowo „dziecko”; mimo to Tuwim bierze swój przekład w cudzysłów –nawet w wersji przekomponowanej autorstwo Miriama musi tu być uszanowane: „Jeżeli jakiej wody pragnę Tam w Europie, to kałuży, Gdzie dziecko schyla się nad bagnem I puszcza o zmrokowej chwili Statki wątlejsze od motyli”... Słowem: im silniej komplikuje się poetyka stylizacji, tym większą możemy mieć pewność, iż obiektem stylizacji jest dzieło wysoko przez Tuwima cenione. I odwrotnie. Im prostszy chwyt, tym większe prawdopodobieństwo oceny negatywnej, parodyjnej, druzgocącej. Rzecz w tym jednak, iż nie są to oceny zakrzepłe. Zachwyt nad jednym utworem jakiegoś poety wcale nie oznacza, że inny tekst tegoż autora musi być chroniony przed krytyką zjadliwą i ripostą parodystyczną. Oddając hołd Miriamowi tłumaczowi, Tuwim nie czuje się skrępowany w szyderczej ocenie poczynań Miriama – redaktora „Chimery” („mają volapük swój Chimery”). Widzenie tradycji w Kwiatach polskich staje się w i d z e n i e m r o z s z c z e p i a j ą c y m w a r t o ś c i. Żadnych idoli. Żadnych tabu. Żadnych „przerzutów” oceny. Liczy się dzieło, nie całość dorobku mistrza dawnej epoki. W granicach pojedynczego dzieła także są możliwe rozszczepienia wartości: są słowa piękne i słowa niepiękne, ujęcia fascynujące i chybione. Szczególnie skomplikowany dialog ocen odbywa się tu wokół twórczości wielkich romantyków, Mickiewicza i Słowackiego. Pan Tadeusz. Z jednej strony mamy tu wyznanie miłości Tuwima do Mickiewiczowskiej epopei. „I kocham Pana Tadeusza.” Mamy nadto tak niebywały podziw dla kunsztu Mickiewicza, że najdrobniejszy okruch jego tekstu, dwa słowa pożyczone u wieszcza, to dla Tuwima skarb arcycenny – niezaprzeczalna własność wielkiego romantyka. Ich przytoczenie nazywa się „plagiatem”. W dziele Mickiewicza czytamy: Obejrzał się i konie zatrzymał przy płocie; Był sad. A w Kwiatach polskich: Wracam do willi. A po drodze Był sad. B Y Ł S A D. Zauważ plagiat, Dwusłowny wprawdzie, lecz bezsporny. Z drugiej strony ukochanie Pana Tadeusza wcale nie oznacza, iż wszystkie osobliwości dzieła Mickiewicza godne są podziwu i naśladownictwa. Kwiaty polskie jako poemat e m. i g r a c y j n y! jako poemat p o l s k i mogły zbyt łatwo kojarzyć się czytelnikowi z poematem Mickiewicza. Temat; kraj lat dziecinnych, konflikt: rosyjsko–polski, wszystko to rodziło niebezpieczeństwo nadto już jednostronnych identyfikacji. Tuwim obawiał się takich odczytań. To jasne: skojarzenia z Panem Tadeuszemmogły przesłonić inne, równie ważne, a dla poetyki stylizatorskiej nieodzowne więzi z tradycją literacką. Pisał w liście do siostry: „nazywają to Panem Beniowskim ( Pan Tadeusz + Beniowski), ale rację mają tylko co do tego drugiego utworu”295 Baśń o prowincji – sielskiej, opływającej w dostatki, nie była celem Tuwima. Nie chciał, by łódzkie podmiejskie dzielnice uchodziły za nowe Soplicowo. Sam tedy naprowadza odbiorcę na tę paralelę, gdy opisuje letnisko snobów i typów z półświatka: Takie letnisko. Jedno słowo: Wypisz–wymaluj – Soplicowo. I sam natychmiast niszczy wizję, która może rodzić skojarzenia z Panem Tadeuszem. Na oczach odbiorcy dokonuje aktu rytualnego unicestwienia pseudo–Soplicowa: Wypisz–wymaluj – Soplicowo. Przechodząc krokiem Guliwera, Zagarniam dłonią i zabieram