Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Strasznie bym chciała, żeby mój ojciec był tutaj. - Na pewno będzie - pocieszała ją Celinka. - Jeżeli nastanie koniec świata, to nie tylko zapanuje on na Wyspie Księcia Edwarda, ale również w całej Europie. - Najbardziej chciałbym wiedzieć, czy to wszystko, co piszą w tej gazecie, jest prawdą, czy też nie - westchnął Feliks z rozpaczą. - Mam wrażenie, że gdybym mógł dowiedzieć się o tym, czułbym się o wiele lepiej. Ale do kogo mieliśmy się zwrócić z zapytaniem? Wuja Aleca nie było i miał wrócić dopiero późnym wieczorem, a ciotka Janet i wuj Roger nie należeli do tych osób, do których mielibyśmy istotne zaufanie. Lękaliśmy się ogromnie końca świata, lecz bardziej byliśmy przerażeni, że dorośli nas wyśmieją. A gdyby tak zapytać ciotkę Oliwię? - Nie, ciotka Oliwia położyła się, bo ma straszną migrenę, więc absolutnie przeszkadzać jej nie można - oświadczyła stanowczo Historynka. - Kazała mi przygotować obiad, gdyż jeszcze od wczoraj pozostało sporo zimnego mięsa, więc trzeba tylko ugotować trochę kartofli i groszku i nakryć do stołu. Nie mam pojęcia, jak potrafi zebrać myśli, kiedy już jutro ma być koniec świata. Zresztą co za pożytek będziemy mieli, jak nawet zapytamy dorosłych? Przecież oni i tak na ten temat niewiele więcej wiedzą od nas. - Ale, jeżeli powiedzą nam, że w to nie wierzą, w każdym razie będziemy trochę spokojniejsi - zauważyła Celinka. - Przypuszczam, że najwięcej wiedziałby o tym ksiądz, tylko, że wyjechał na urlop - westchnęła Fela. - Na wszelki wypadek zapytam mamę, co ona o tym myśli. Sięgnęła po "Przedsięwzięcie" i pobiegła do domu. Czekaliśmy jej powrotu coraz bardziej zniecierpliwieni. - No i co powiedziała? - zapytała Celinka drżącym z podniecenia głosem. - Powiedziała "Wynoś się i daj mi spokój. Nie mam czasu na twoje głupstwa" - odparła Fela zgorszonym tonem. - A ja na to, "Ależ, mateczko, w gazecie piszą, że jutro ma być koniec świata!" Wówczas mama zdenerwowała się jeszcze więcej i zawołała: "Będzie koniec waszych bzdur!" - W każdym razie to też jest pewną ulgą - odezwał się Piotrek. - Gdyby pani King wierzyła w to, na pewno byłaby tą zapowiedzią więcej przejęta. - Ale przecież widzicie tę wiadomość wydrukowaną! - Przekonywał ponuro Dan. - Zapytajmy jeszcze wuja Rogera - zaproponował Feliks zupełnie bezradny. Na tę ewentualność nie byliśmy przygotowani, postanowiliśmy jednak i tego spróbować. Wuj Roger był na podwórzu, zajęty zaprzęganiem czarnej klaczy do powozika. Egzemplarz "Przedsięwzięcia" sterczał mu z kieszeni marynarki. Skonstatowaliśmy na samym wstępie, że wuj Roger był dzisiaj wyjątkowo przygnębiony i zmieszany. Na twarzy jego nie było ani śladu zwykłego uśmiechu. - Ty go zapytaj - rzekła Fela, trącając Historynkę. - Wujku - odezwała się Historynka, a w srebrzystym jej głosiku zabrzmiała nuta błagalnej prośby i przestrachu