Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Kendrick odbił się od maski, wyleciał w powietrze i spadł w sam środek pędzących podobnym do tunelu podjazdem aut. Dał się słyszeć pisk hamulców, potem dźwięk gwizdków, a kongresman z dziewiątego okręgu wyborczego Kolorado leżał owinięty wokół rozbitej na kawałki przedniej szyby małego japońskiego samochodu. "Boże Święty, przecież on nie żyje!" - pomyślała Khalehla, wbiegając na chodnik. W tej samej chwili mężczyzna poruszył się - poruszył obiema rękami w próbie podniesienia się z maski, której nie podołał i upadł.Khalehla pobiegła pędem w stronę samochodu, przeciskając się przez kordon policji i bahrajńskich tajniaków, którzy zbiegli się zewsząd na widok wypadku; jeden z policjantów, którego nie mogła usunąć z drogi otrzymał groźny, a zarazem celny cios, który uszkodził mu śledzionę. Khalehla rzuciła się na spazmatycznie poruszającego się Kendricka, zakrywając go własnym ciałem. W tej samej chwili wyciągnęła z lotniczej kurtki pistolet i zwróciłasię do najbliżej stojącego mężczyzny w mundurze, celując mu prosto w głowę: - Nazywam się Khalehla i to ci musi wystarczyć. Ten człowiek jest moją własnością i pójdzie ze mną. Wydaj dyspozycje i pomóż nam się stąd wydostać. W przeciwnym razie zginiesz. Postać wpadła do sterylnego pokoju, przejawiając najwyższe podniecenie. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi z trzaskiem i o mały włos przewróciłby się w ciemności, zdążając po omacku do swej aparatury. Drżącymi rękami przywołał urządzenie do życia. DOKUMENT MAKSYMALNIE ZABEZPIECZONY PODŁĄCZEŃ ZEWNĘTRZNYCH BRAK MOŻNA PISAĆ Coś się wydarzyło! Przełom albo załamanie, łowca albo zwierzyna. Ostatni raport wspomina o Bahrajnie, jednak bez wdawania się w szczegóły; mowa jest tylko o tym, że podróżnik znajdował się w stanie najwyższego napięcia, żądając natychmiastowego przelotu do owego miejsca. Należy zatem przyjąć, że albo uciekł z ambasady, albo wywabiono go stamtąd, używając podstępu, albo też nigdy się tam w ogóle nie znalazł. Ale dlaczego akurat Bahrajn? Wszystko jest zbyt niejasne Wygląda tak, jak gdyby podróżnik rzucał cień na zaistniałe wydarzenia z sobie tylko wiadomych przyczyn - a nie można tego bynajmniej wykluczyć, zważywszy wszystko, co wydarzyło się podczas ostatnich kilku lat tudzież prawa Kongresu do wzywania ludzi na świadków pod groźbą kary, czy wreszcie działalność rozmaitych oskarżycieli specjalnych.Co się wydarzyło? Co się dzieje w tej chwili? Moje przyrządy głośno domagają się informacji, ale ja nie mam dla nich nic! Wprowadzenie nazwy bez podania ściśle określonych informacji kończy się wypluciem encyklopedycznych danych historycznych wgranych dawno temu. - i uwspółcześnionych - za pomocą fotoskanu. Chwilami wydaje mi się, że staję się ofiarą własnych talentów, przenikam bowiem wzrokiem czynniki i równania, pod nimi zaś znajduję wizje.A jednak to właśnie ten człowiek! Mówią mi to moje przyrządy, a ja im wierzę. * * * Rozdział 13 Evan spróbował uwolnić się od elastycznego bandaża, opinającego mu lewy bark i w tym samym momencie zdał sobie sprawę z przenikliwego pieczenia w górnej części klatki piersiowej, któremu towarzyszył ostry zapach alkoholu do nacierania. Otworzył oczy i ogarnęło go zdumienie. Leżał w łóżku, a poduszki, które miał pod plecami, utrzymywały go w pozycji siedzącej. Znajdował się w damskiej sypialni. Toaletka wraz z niskim, obramowanym złotem krzesłem stała przy ścianie po lewej stronie. Pachnidła i perfumy wypełniały w wielkiej obfitości zdobne filigranowe flakony, ustawione przed wielkim trójdzielnym lustrem z obrzeżem wysadzanym maleńkimi żaróweczkami. Wysokie okna okalały z dwóch stron stół, zaś spływające z nich brzoskwiniowe zasłony, zrobione z półprzeźroczystego materiału dosłownie krzyczały - podobnie zresztą jak i cała reszta umeblowania w stylu rokoko - o słonym honorarium projektanta wnętrz. Obity satyną szezlong stał naprzeciw okna, obok niego zaś znajdował się stolik pod telefon połączony ze stojakiem na gazety. Jego blat wykonany był z różowego marmuru. Ściana na wprost łóżka, odległa od niego o jakieś pięć metrów, składała się z długiego rzędu lustrzanych szaf. Po prawej stronie Evana, za nocnym stolikiem ustawione było biurko koloru kości słoniowej z kolejnym obramowanym złotem krzesłem - dalej zaś znajdowała się najdłuższa komoda, jaką widział w życiu; była polakierowana na brzoskwiniowe peche, jak powiedziałby z naciskiem Manny Weingrass - i ciągnęła się przez całą długość ściany. Podłogę przykrywał miękki, puszysty, biały dywan, którego gruba warstwa zdolna była wymasować bose stopy każdemu, kto odważyłby się po nim przejść. Do pełni szczęścia brakowało jedynie lustra nad łóżkiem.Rzeźbione drzwi były zamknięte, jakkolwiek spoza nich dochodziły czyjeś głosy: męski i kobiecy. Obrócił przegub, chcąc spojrzeć na zegarek; ten jednak zniknął. Gdzie był? Jak się tu znalazł? Chryste! Podjazd na lotnisku... Wepchnięto go pod samochód - pod dwa rozpędzone samochody wokół niego zaś zebrał się tłum, aż wreszcie, kulejącego, zabrano go stamtąd. Azra! Azra czekał na niego w Hotelu Aradus!... I MacDonald! Uciekł! O, mój Boże, wszystko wzięło w łeb! Na pograniczu paniki, niezupełnie świadom przenikającego przez okna światła późnopopołudniowego słońca, odrzucił prześcieradło i wygramolił się z łóżka, niepewnie stając na nogach, chwiejąc się i zaciskając zęby z każdym krokiem, poruszał się jednak o własnych siłach, a tylko to się liczyło. Był przy tym nagi, a wtem otworzyły się drzwi. - Cieszę się, że miałeś siłę się podnieść - powiedziała kobieta o oliwkowej cerze, zamykając za sobą drzwi, podczas gdy Kendrick, słaniając się na nogach, wędrował z powrotem do łóżka, pod prześcieradło koloru peche. - Potwierdza to diagnozę lekarza. Właśnie wyszedł. Stwierdził, że jesteś paskudnie poobijany, ale rentgen nie wykazał żadnych złamań