Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Na ekranie wida byBo dom pani Ró|yckiej z oknami bez szyb. Nad drzwiami, prowadzcymi do galerii, zwisaB smtnie szyld  U plastyczek". Nowiutkie, wstawione rano okno byBo strzaskane. - Dzisiaj w godzinach popoBudniowych doszBo w Toruniu do tragicznych wydarzeD, w których zginBy trzy osoby... - mówiBa spikerka lokalnych  Zbli|eD". - Na toruDskiej starówce w wybuchu samochodu-puBapki zginBo dwóch m|czyzn, których to|samo[ci nie udaBo si ustali. Wypadek ten prawdopodobnie ma zwizek z zabójstwem 173 mecenasa WiesBawa G., który zostaB zastrzelony w swoim domu... - Tu na monitorze ukazaB si obraz przedpokoju. Na parkiecie widniaBo zakre[lone kred miejsce, w którym WiesBaw G. zastygB po raz ostatni. - Martuniu, za t szyb to ja wam oddam - powiedziaBa Paulina. Marta chwyciBa j za rk i uciszyBa. WBa[nie na ekranie pojawiB si jaki[ pod-, a mo|e nawet nadkomisarz, który zapewniaB, |e obydwa wydarzenia s wynikiem porachunku gangów i jako takie nie zagra|aj mieszkaDcom miasta. - O czym ten kurdebalans mówi? - zawoBaBa Marta. - A moja szyba? - On mówi, |e mo|emy by spokojne, bo oni wiedz kto, ale nie powiedz, dla dobra [ledztwa, poza tym zatrzymali do wyja[nienia niejakiego Kazimierza D. - przetBumaczyBa Kasia wypowiedz nad-, a mo|e podkomisarza. - O, kurcz! Gralak, parahrabia i chyba ten Dryps powikszyli grono... mo|e nie anioBków, ale zawsze, Dominik w pudle, czy to znaczy, |e uwolniBy[my miasto od dwóch gangów? - odezwaBa si Marta, kompletnie oszoBomiona swym odkryciem. - Mimo wszystko uwa|am, |e przesadziBy[my. Trzy trupy w cigu jednego popoBudnia to troch du|o! - wyznaBa z przestrachem Paulina. - Ptak Piwniczny zapowiadaB wielkie bum, a ja mu nie wierzyBam - szepnBa Marta. - Dobrze, |e niewinni ludzie nie zginli! - No co ty? Kulturalnie rozprawili si we wBasnym gronie, to i dobrze! SByszaBa[, co mówiB ten w telewizorze! 174 _ W przyszBo[ci trzeba dziaBa ostro|niej... mo|e uda si trupy w ogóle wyeliminowa? Jak my[licie? Marta sama byBa zaskoczona tym, jak maBo obeszBa j [mier a| trzech znajomych osób. Nie umiaB3 wzbudzi w sobie |alu po odej[ciu parah-rabiego i Drypsa..