Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Ben obejrzał formularze. — Dzięki — powiedział. — Byłem ciekaw, jak to wszystko działa. Christina odgarnęła włosy z twarzy. — Ben, nie będziesz miał nic przeciwko temu, żebym ci coś doradziła? — Dziękuję, rady Dereka wystarczą mi w zupełności. — Tak, ale moja rada ci się przyda. Nie chcę być zarozumiała, ale wydajesz się miłym facetem, nie to co ci wszyscy młodzi prawnicy, których tu pełno. Masz w sobie coś je ne sais quoi. — To po francusku — zauważył, — Tak. — Znowu uśmiechnęła się szeroko. — Nie pracowałeś wcześniej w organizacji udzielającej pomocy prawnej czy czymś podobnym? — W biurze prokuratora okręgowego. — Za to teraz pracujesz w wielkiej, prywatnej firmie adwokackiej, a tu gra się innymi kartami. Powiem ci, co ja, na podstawie 62 pięciu lat w Raven, Tucker & Tubb uważam za trzy podstawowe zasady, którymi powinni kierować się nowi pracownicy. Jeśli nie masz nic przeciwko. Ben potrząsnął głową. — Oczywiście, że nie. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. — Po pierwsze, codziennie wypełniaj formularze. Nie odkładaj tego na koniec tygodnia albo aż znajdziesz trochę wolnego czasu. Jak tak będziesz robił, to zapomnisz o niektórych sprawach, nie zrozumiesz swoich zapisków, a każda stracona minuta jest minutą, za którą firma nie dostaje pieniędzy. Udziałowcy mogą twierdzić, że obchodzi ich... och, szkolenie kadr, rodzina, wewnętrzny rozwój czy coś takiego. To nieprawda. Przy podejmowaniu naprawdę ważnych decyzji, jak na przykład, komu dać podwyżkę, premię czy udział w zyskach obchodzą ich tylko dwie rzeczy: odprowadzenie do kasy jak największej ilości pieniędzy i zdobycie nowych klientów. Dopiero co zamieszkałeś w Tulsie, więc jeśli nie zdarzy się jakiś cud, to raczej nie uda ci się nagle zdobyć wielu nowych klientów. Wypełniaj więc formularze. Skrupulatnie. Codziennie. Ben udawał, że robi notatki. — Formularze, codziennie. Dobra. Zasada numer dwa? — Co czwartek jedz lunch w klubie „Oil Capital". Tam co tydzień spotykają się udziałowcy firmy. Oczywiście, nie możesz uczestniczyć w takim spotkaniu, ale oni mogą cię dostrzec, kiedy będą wchodzić albo wychodzić. Możesz wydawać się sobie niepoważny. Na pewno też uszczuplisz swój portfel, ale, wierz mi, to się przyda. Zasada numer dwa: przyszli udziałowcy jedzą lunch w klubie „Oil Capital". — Ja wolę „Carl's Coney Island". — Przyszli szarzy pracownicy jedzą lunch w „Carl's Coney Island". To zasada numer trzy. — Rozumiem. — Więc poświęć się dla kariery. — Można chociaż zjeść coś dobrego w tym „Oil Capital"? — Nie mam pojęcia. Kobiety nie mają tam wstępu. Ben szerzej otworzył oczy. — Żartujesz. — Słowo harcerza. 63 — To jak udziałowcy, którzy są kobietami, mogą uczestniczyć w spotkaniach. Christina uśmiechnęła się blado. — Na szczęście taki się jeszcze nie trafił. — No dobrze. Jeszcze jakieś mądrości? Christina położyła palec wskazujący na ustach. — Jeszcze jedna zasada, odnosząca się tylko do ciebie. Twoim przełożonym jest Richard Derek, a to dość specyficzna postać. — Obejrzała się przez ramię i upewniła, że drzwi są zamknięte. — Derek pochodzi z bogatej rodziny w Tulsie. Jest najmłodszym z pięciorga rodzeństwa. Ukończył Harvard. Przez krótki okres pracował w Filadelfii, po czym wrócił do rodzinnego miasta. Ma dojścia. Zna mnóstwo ważnych osób. Jest niesamowicie inteligentny i odnosi sukcesy zawodowe, choć nie bawi się w dyplomację. Jest egoistą, chce dominować nad wszystkimi, nie zastanawia się długo i generalnie trudno z nim współżyć. Zrobił karierę dzięki swojej urodzie i zamiłowaniu do zastraszania innych. — Spojrzała Benowi w oczy. — Podpadłeś już na samym początku. Ben westchnął ciężko. — Nie mów, że słyszałaś. — O tej tragikomedii z peruką? Wszyscy słyszeli. — Uśmiechnęła się zawadiacko. — W pewnych kręgach stałeś się bardzo popularny. Od dawna podejrzewaliśmy, że ten egocentryk nosi perukę. Dzięki za rozwianie wątpliwości. Christina położyła dłoń na krawędzi biurka. — Prawda jest taka, Ben, że musisz z nim współpracować. Może później, za rok, dwa, będziesz mógł poprosić o przeniesienie albo o zmianę przełożonego. Udziałowcy zrozumieją, nie obawiaj się, znają go jak zły szeląg. Ale jeszcze nie teraz. — Najpierw muszę zapłacić frycowe, tak? — Coś w tym stylu. Nie chcesz przecież mieć opinii kłopotliwego pracownika. Nie ma nic bardziej niepożądanego w firmie niż młody, etatowy, niezdyscyplinowany pracownik. Więc bądź ostrożny. Podlizuj się temu kretynowi. Christina spojrzała na zegarek. — O rany, nie miałam zamiaru aż tyle gadać. — Wstała z fotela. — Muszę uciekać. Chciałam się przedstawić. Jak będziesz 64 potrzebował pomocy, to możesz bez wahania kontaktować się ze mną. Pracuję dla czterech innych adwokatów oprócz ciebie, ale zawsze mogę się postarać zrobić coś ponad normę. — Rzuciła okiem na akta rozrzucone na biurku Bena. — Wygląda na to, że już masz zaległości. Ben podążył za jej spojrzeniem. Całkowicie zapomniał o tych nowych aktach, a miał je do jutra rana dokładnie przestudiować. Może ona mogłaby się włączyć? Zdał sobie sprawę, że nawet nie wie, czym zajmują się asystenci. — Mogę pomóc w korekcie sprawozdań, wyszukiwaniu spraw w aktach, przeglądaniu dokumentów, sporządzaniu katalogów i streszczaniu zeznań. Jestem w stanie zrobić niemal wszystko, o co poprosisz