Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Co teraz? * * * W strefie czasowej Pacyfiku by³o jeszcze ciemno, kiedy siê wszystko zaczê³o. Przynajmniej z samolotami nie by³o ¿adnych k³opotów. Maszyny wiêkszoœci du¿ych linii lotniczych skierowano do Barstow w stanie Kalifornia; ich za³ogi zbadano na obecnoœæ przeciwcia³ ebola przy u¿yciu nap³ywaj¹cych coraz szerszym strumieniem zestawów testuj¹cych. Wprowadzono te¿ zmiany w systemie wymiany powietrza w samolotach. W NOS ¿o³nierze wsiadali do autobusów. Nie by³o to niczym nowym dla Niebieskich, w przeciwieñstwie do jednostki szkoleniowej; wylêknione rodziny patrzy³y na mê¿czyzn pakuj¹cych siê na d³u¿szy wyjazd. Poza tym, ¿e wyje¿d¿aj¹, niewiele wiêcej by³o wiadomo. O celu podró¿y ¿o³nierze mieli siê dowiedzieæ na pok³adach samolotów, ju¿ po rozpoczêciu szesnastogodzinnego lotu. Dla przetransportowania dziesiêciu tysiêcy osób potrzeba by³o czterdziestu rejsów, a lotnisko poœród pustyni kalifornijskiej nie mog³o wys³aæ wiêcej ni¿ cztery maszyny na godzinê. Gdyby ktokolwiek z miejscowych w³adz postawi³ pytanie, co siê dzieje, rzecznik prasowy Fort Irwin mia³ odpowiadaæ, ¿e jednostki odbywaj¹ce æwiczenia musz¹, podobnie jak inne, zostaæ poddane kwarantannie. Jednak w Waszyngtonie kilku dziennikarzom uda³o siê uzyskaæ inne informacje. * * * - Thomas Donner? - spyta³a kobieta w ochronnej masce. - Zgadza siê - mrukn¹³ gburowato reporter, który w d¿insach i flanelowej koszuli oderwany zosta³ od œniadania. - FBI. Proszê ze mn¹; chcielibyœmy zadaæ panu kilka pytañ. - Czy jestem aresztowany? - Dziennikarz TV by³ wyraŸnie poirytowany. - Nie, chyba ¿e bardzo pan tego pragnie. By³abym natomiast zobowi¹zana, gdyby bezzw³ocznie uda³ siê pan ze mn¹. Potrzebny panu tylko dokument identyfikacyjny oraz to. - Agentka poda³a torbê z mask¹ chirurgiczn¹. - Za chwilkê, dobrze? Drzwi zamknê³y siê. Donner uca³owa³ ¿onê, wzi¹³ kurtkê i zmieni³ obuwie. Na korytarzu na³o¿y³ maskê i ruszy³ w œlad za agentk¹. - No wiêc dobrze, o co chodzi? - Ja tylko roznoszê wezwania - mruknê³a, koñcz¹c w ten sposób porann¹ konwersacjê. Jeœli facet jest zbyt têpy, ¿eby pamiêtaæ, i¿ zosta³ wybrany do grupy dziennikarzy wspó³pracuj¹cych z Pentagonem, to ju¿ nie jej wina. * * * - W 1990 roku najwiêksze b³êdy pope³nili Irakijczycy w logistyce - t³umaczy³ admira³ Jackson, dotykaj¹c wskaŸnikiem mapy. - Wiele osób s¹dzi, ¿e na wojnie najbardziej licz¹ siê dzia³a i bomby, tymczasem o wszystkim rozstrzygaj¹ paliwo i informacja. Jeœli twoich ruchów nie krêpuj¹ k³opoty z paliwem i wiesz, co robi twój przeciwnik, masz znaczne szansê na wygran¹. - Na monitorze obok mapy zmieni³ siê obraz i tutaj przesun¹³ siê wskaŸnik. - Proszê spojrzeæ. Zdjêcie satelitarne by³o bardzo wyraŸne. W ka¿dej bazie czo³gów i transporterów opancerzonych pojawi³ siê nowy element: wielkie cysterny umieszczone na przyczepionych do ci¹gników lawetach. Widaæ by³o zbiorniki paliwa o pojemnoœci dwustu litrów umocowane z ty³u czo³gów T-80, w razie niebezpieczeñstwa kierowca móg³ siê pozbyæ tego balastu jednym ruchem prze³¹cznika. - Nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e szykuj¹ siê do dalekiego skoku, którego pocz¹tek nast¹pi w ci¹gu tygodnia. W Kuwejcie znajduje siê 10. pu³k kawalerii; 11. pu³k i 1. Brygada Gwardii Narodowej Pó³nocnej Karoliny s¹ w³aœnie w drodze. Nic wiêcej w tej chwili nie mo¿emy zrobiæ. Najwczeœniej we wtorek zakoñczy siê okres kwarantanny dla pierwszych jednostek. - To oficjalna informacja - doda³ Ed Foley. - W efekcie wystawiamy tylko jedn¹ dywizjê pancern¹ - podsumowa³ Jackson. - Armia Kuwejtu zajê³a rubie¿e obronne. Saudyjczycy id¹ w jej œlady, chocia¿ trochê to potrwa. - To, czy bêdziemy mieli sprzêt dla trzeciej brygady - dorzuci³ sekretarz obrony Bretano - zale¿y od hinduskiej marynarki, obok której musz¹ przep³yn¹æ nasze jednostki transportowe. - Jeœli nie bêd¹ chcieli nas przepuœciæ, nie bêdziemy w stanie siê przebiæ, gdy¿ nie mamy wsparcia powietrznego - poinformowa³ admira³ DeMarco. Jackson nie zareagowa³ na tê uwagê, gdy¿ nie móg³. Niezale¿nie od tego, co s¹dzi³ o szefie operacji morskich, by³ od niego m³odszy stopniem. - Pos³uchaj - zwróci³ siê do DeMarco genera³ Mickey Moore. - Moi ludzie potrzebuj¹ tego sprzêtu, albo Gwardia Karoliny bêdzie musia³a rzuciæ siê na czo³gi z pistoletami w rêku. Przez ostatnie lata bez przerwy s³yszeliœmy, jakie œwietne s¹ te wasze kr¹¿owniki Aegis. A teraz nagle okazuje siê, ¿e z nieprzyjacielem nie potrafi¹ sobie poradziæ. Jutro o tej porze piêtnaœcie tysiêcy ¿o³nierzy bêdzie nara¿onych na atak wroga. - Admirale Jackson - rozleg³ siê g³os prezydenta. - To pan jest odpowiedzialny za ca³oœæ operacji. - Panie prezydencie, bez ochrony z powietrza... - upiera³ siê DeMarco. - Jesteœmy w stanie to zrobiæ czy nie? - gniewnie spyta³ Jack. - Nie - odpar³ DeMarco. - Nie zamierzam traciæ w ten sposób okrêtów. Bez lotniskowca siê nie ruszê. - Robby, chcê wiedzieæ, jaka jest twoja ocena sytuacji - powiedzia³ Bretano. Jackson westchn¹³ ciê¿ko. - Hindusi maj¹ w sumie oko³o czterdziestu Harrierów. Niez³e samoloty, ale z pewnoœci¹ nie najlepsze. Okrêty eskortuj¹ce w sumie maj¹ oko³o trzydziestu pocisków przeciwokrêtowych. Jeœli chodzi o si³ê ognia, nie jest tak Ÿle. Na pok³adzie "Anzio" znajduje siê w tej chwili siedemdziesi¹t piêæ pocisków przeciwlotniczych, piêtnaœcie Tomahawków i osiem Harpoonów. "Kidd" ma siedemdziesi¹t pocisków przeciwlotniczych i osiem Harpoonów. "O'Bannon" to jednostka przeciwlotnicza, ale ma tak¿e i Harpoony. Ka¿da z dwóch fregat, które w³aœnie do nich do³¹czy³y, dysponuje dwudziestoma pociskami przeciwlotniczymi. Teoretycznie, powinni siê przebiæ. - Jackson, to zbyt niebezpieczne! Przeciw grupie lotniskowca nigdy nie wysy³a siê jednostek nawodnych bez wsparcia z powietrza! - A jeœli pierwsi zaatakujemy? - spyta³ Ryan, a wszystkie g³owy gwa³townie zwróci³y siê w jego kierunku. - Panie prezydencie - pierwszy odezwa³ siê DeMarco - tego nie mo¿emy zrobiæ. Nie jesteœmy nawet pewni ich wrogich intencji. - Jest ich pewien nasz ambasador - oznajmi³ Bretano. - Admirale DeMarco, ten sprzêt musi zostaæ dostarczony - powiedzia³ z pasj¹ prezydent. - W³aœnie przerzucamy samoloty do Arabii Saudyjskiej; za dwa dni bêdziemy mogli spróbowaæ, ale wczeœniej... - Admirale DeMarco, niech pan siê natychmiast poda do dymisji. - Bretano wpatrywa³ siê w le¿¹c¹ przed nim teczkê. - Pañskie sugestie s¹ bezu¿yteczne. Nie mamy w zapasie dwóch dni. By³o to pogwa³cenie protokó³u. Szefowie sztabów poszczególnych rodzajów broni powo³ywani byli przez prezydenta i, chocia¿ formalnie byli wojskowymi doradcami sekretarza obrony i prezydenta, zasadniczo tylko ten ostatni mia³ prawo decydowaæ o zdjêciu ze stanowiska. Admira³ DeMarco spojrza³ na Ryana, który siedzia³ poœrodku sto³u konferencyjnego