Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Po raz pierwszy zauważyła, że prycza, na której leży Ptah, znajduje się w specjalnej, ogrodzonej części dziedzińca. Było tu gęsto od innych prycz, a na każdej leżeli ludzie, niekiedy nawet po kilku na jednej. Niektórzy wstawali i oddalali się jak lunatycy, ale zaraz wprowadzano następnych, którzy zajmowali wolne miejsca. Dzieci, mężczyzn, kobiety. L'onee przysiadła na skraju pryczy Ptaha i czekała. Ineznia nie zwlekałaby, nie teraz - myślała rozpaczliwie. Zabiłaby Ptaha, gdy tylko stałoby się to możliwe, czy był świadomy, czy nie. Przede wszystkim zabrałaby prawdziwe ciało Inezni z powrotem do miasta Ptah - nie ryzykowałaby tak w mieście, gdzie metal był powszechnie używany. Po czym wysłałaby swoją esencję na powrót do pałacu w Gadirze, weszła w ciało Zardy z Akkadistranu i wydała stosowne rozkazy. Z szybkością lotu skrierów- albo biegu grimbów - żołnierze pospieszyliby je wypełnić. W nagłym przypływie paniki potrząsnęła gwałtownie nieruchomym ciałem. - Obudź się, Ptahu! - zawołała ściszonym głosem. - Obudź się! Ciało nie drgnęło. Leżało w śmiertelnym bezruchu pod jej niespokojnymi dłońmi. Jeśli naprawdę nic nie mogło mu pomóc, to powinna go zostawić, a także opuścić ciało Niyi i powrócić do Nushirvanu. Mogła przecież spróbować coś zrobić, aby zapobiec kataklizmowi terroru i śmierci, jaki planowała Ineznia. Nie wolno jej tu pozostać, gdy kontynenty balansują na krawędzi ostatecznej katastrofy. Wciąż się wahała. Słońce, niedawno jeszcze stojące nisko na wschodzie, zaczęło zmierzać ku zenitowi. Kurz wzbijany przez pół miliona niespokojnych stóp zagęszczał powietrze jak szara mgła. Dzień wstawał upalny, duszny. Do L'onee podeszli dwaj mężczyźni, niosąc mozolnie trzeciego. Jeden z nich powiedział: - Zdaje się, że nie ma pryczy dla mojego brata. Drugi opuścił na ziemię głowę i ramiona nieprzytomnego. Odparł znużony: - A jakie to ma znaczenie? Stało się z nim to, co stanie się z nami. - Znajdę pryczę- powiedział cicho ten pierwszy. - Z moim bratem jest bardzo źle. On... - zauważył, że mówi do oddalających się, obojętnych pleców. Zbliżył się do L'onee. - Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, kiedy go zrzucę z pryczy - wskazał na Holroyda. - Mój brat jest nieprzytomny. L'onee patrzyła na niego osłupiała. Ta propozycja była tak niesłychana, że w pierwszej chwili miała wrażenie, iż się przesłyszała. Otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale nim zdążyła wymówić choć jedno ostre słowo, tamten pochylił się i zaczął ściągać Holroyda z pryczy. Złapała go za ramiona i odepchnęła. Palce mężczyzny wczepiły się w nią, gdy zatoczył się do tyłu, podrywając ją szarpnięciem na nogi. Był silny i pełen ślepego uporu. Myślała tylko o tym, by go odepchnąć-przypominało to zmaganie z ciężarem ponad siły. Po chwili wydelikacone ciało pierwszej żony Nushira zaczęło słabnąć. L'onee prawie zawisła na obcym mężczyźnie, gdy nagle usłyszała jego szept: - Wracaj do Nushirvanu! - syknął. - Do Nushirvanu! Spotkamy się w pałacu Khotahay... później. L'onee znieruchomiała. Nie wierząc własnym uszom, odepchnęła mężczyznę, który spoglądał teraz na nią tępo, ale z narastającym przerażeniem. Sapnął: - Musiałem chyba oszaleć. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Przepraszam. Była zbyt wyczerpana, by mu współczuć. Zatoczyła się w stronę pryczy, lecz gdy się nad nią nachyliła, ogarnęła ją rozpacz. Wyprostowała się gwałtownie. Ciało Ptaha zniknęło. Minęła długa chwila, zanim minął jej szok. Zaczynała powoli rozumieć. Powinna uświadomić sobie wszystko w chwili, gdy tamten człowiek powiedział o Nushirvanie. Ptah przez te wszystkie godziny wierzył, że Ineznia może obserwować go poprzez czyjeś ciało. Nie chciał, by bogini wiedziała, że i on umie przenosić się z ciała do ciała. Nie chciał nawet, by Ineznia podejrzewała, że jest bogiem Ptahem; dlatego się wymknął. - Jeśli nie masz nic przeciwko temu - ciągnął mężczyzna -położę teraz na pryczy mojego brata. L'onee zajrzała w zmęczoną twarz, lecz jej wyraz niczego nie zdradzał. Nie martwiła się tym zbytnio. Człowiek ten z pewnością służył celom Ptaha, ona zaś otrzymała już instrukcje. "Udaj się do Nushirvanu!"