Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Nie mógł odrzucić możliwości, że Eugenia także była jedną z nich. Podejrzewał, że wzajemna fascynacja szkłem artystycznym mogła być dla niej mocną pokusą. Przypuszczał, że gdyby Eugenia szukała kochanka, byłby to ktoś, kto dzieli jej zainteresowania. Wyniosły, afektowany intelektualista. Daventry doskonale pasował do tego opisu. Cyrus zastanawiał się, czy Eugenia i Nellie Grant walczyły między sobą o względy Daventry'ego. Nic nie komplikuje bardziej sytuacji niż trójkąt miłosny. Gdy dodać do tego jakiś cenny przedmiot, na przykład puchar Hadesa, można się naprawdę pogubić. Pomyślał, że będzie miał twardy orzech do zgryzienia, jeśli okaże się, że Daventry został zamordowany. Jednak już wielokrotnie zastanawiał się nad tą możliwością i analizował ją z każdego możliwego punktu widzenia. To nie miało sensu. Kiedy się nad tym zastanowić, spychanie człowieka ze schodów po prostu nie było dobrym sposobem zabicia go. Istniało duże prawdopodobieństwo, że ofiara, zamiast skręcić sobie kark, złamałaby tylko nogę lub rękę. Żaden zawodowiec nie zdecydowałby się na tego rodzaju morderstwo. Jeśli istniała jakaś rzecz, której Cyrus mógł być na sto procent pewny, to fakt, że człowiek dość sprytny i zdecydowany, by porwać się na kradzież pucharu Hadesa, musiał być prawdziwym zawodowcem. 70 71 Jayne Ann Krentz Ostre krawędzie Nie, śmierć Daventry'ego musiała być wypadkiem. Tylko wtedy miało to jakiś sens. Oznaczało to jednocześnie, że prawdopodobnie puchar Hadesa nie został skradziony tej nocy, kiedy zginął Daventry. Być może wciąż byt ukryty w Szklanym Domu. Czuł jak adrenalina sączy się nieco żwawiej do jego krwi. Po trzech długich latach zbliżał się wreszcie do celu. Wiedział to z pewnością, którą odczuwał zawsze, gdy zaczynał dostrzegać rozwiązanie jakiegoś przypadku. Jeszcze raz wystukał kod i otworzył drzwi. Wnosząc swój worek i dwie walizki do środka budynku, omal nie zderzył się z Eugenią, która stała tuż po drugiej stronie drzwi. - Mój Boże - szeptała oszołomiona. - Daventry naprawdę kochał szkło. Cyrus zdjął ciemne okulary i rozejrzał się po dwupiętrowym, błyszczącym holu. Z sufitu zwieszał się monumentalny żyrandol. Wyglądał jak wielowarstwowy wodospad, wykonany z oliwkowego szklą. Ściany holu od podłogi, aż po sufit wyłożone były lustrami. Odbijały się w nich eleganckie, zakręcone schody ze szklanych cegieł i nierdzewnej stali. Pod stopami Cyrusa znajdowała się delikatna, wymyślna mozaika, ułożona ze szklanych płytek. Obok drzwi przybita była mała tabliczka, a wyryty na niej napis głosił: Uprzejmie prosimy szanownych gości o zdejmowanie butów. Na podłodze leżała sterta papierowych kapci. * Tak, chyba ma pani rację - powiedział wreszcie Cyrus. * To niesamowite. - Eugenia postawiła swoje torebki i zdjęła buty. Cały czas rozglądała się dokoła z wyrazem fascynacji na twarzy. Cyrus był rozbawiony jej oszołomioną miną. * Moim zdaniem to wygląda na bardzo drogi lokal z salą do tańca. * Jest nieprawdopodobny - wyszeptała. - To będzie fantastyczny hotel. * To zależy od gustu gości. Ruszył jej śladem, kiedy powoli szła przez wielki hol. Gdy doszła do kuchni, znów się zatrzymała i niepewnie zajrzała do środka. Potem najwyraźniej uspokoiła się nieco. * Bogu dzięki - westchnęła. - Jest ekspres do kawy. Cyrus zajrzał jej przez ramię. * A niech mnie, elektryczny otwieracz do puszek. Tuż przed północą zaczął padać deszcz, monotonna letnia ulewa. Eugenia wiedziała, że zbliża się północ, bo siedziała właśnie na krawędzi łóżka i wpatrywała się w cyferki błyszczące na tarczy kryształowego budzika, ustawionego na nocnym stoliku. Po blisko dwóch godzinach bezowocnych wysiłków zrezygnowała w końcu z prób zaśnięcia. Była niespokojna i dziwnie spięta, po tym jak spędziła wieczór w jednym domu tylko z Cyrusem. Leonard Hastings jak dotąd nie pojawił się w Szklanym Domu. Wziąwszy pod uwagę napiętą atmosferę, jaka panowała między nią a Cyrusem, Eugenia musiała przyznać, że kolacja przebiegła zadziwiająco spokojnie. Oboje przywieźli całe torby jedzenia. Ona miała ze sobą makaron, słoiczki z sosem jarzynowym, wodę mineralną w butelkach, bochenek smakowitego chleba z Seattle i kilka butelek białego i czerwonego wina. On przywiózł dziesiątki puszek z tuńczykiem, dania do mikrofalówki i kilka kartonów piwa „Pacific Express". - Pewnie nie powinnam o to pytać - zaczęła Eugenia - ale 72 73 Jayne Ann Krentz Ostre krawędzie ciekawa jestem, co zamierza pan zrobić z tyloma puszkami tuńczyka. * Będzie pani zdumiona. - Wyjął z torby owinięty w folię chleb pokrojony na kanapki. - Trochę majonezu, kilka kawałków tuńczyka, chleb i kolacja gotowa. * Brzmi to raczej jak kanapka z tuńczykiem. * Bo to to samo. - Spojrzał na paczkę makaronu, którą trzymała w dłoni. - A co pani planuje dzisiaj zjeść? Makaron z serem? * Nie całkiem. - Odłożyła makaron na blat stołu i ponownie sięgnęła do torby. - To był długi dzień. Myślę, że przekąszę coś szybkiego