Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- Czy myśli pan, że właśnie dlatego nie brał udziału w wojnie? - To możliwe - przyznał Luke. - Ale nawet gdyby tak było, to od razu nasuwa się cała masa nowych pytań. Na przykład: co się stało z członkami misji i jak C'baoth zdołał wrócić? - Chyba jest tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć. - Winter wzruszyła ramionami. - Tak. - Luke dotknął ostatniego w rzędzie drzewka. - Pojechać na Jomark i spytać go o to. Chyba tak właśnie będę musiał zrobić. Gabinet Leii znajdował się tam, gdzie reszta apartamentów członków Rady Wewnętrznej - tuż obok przejścia łączącego Wielki Korytarz z położoną nieco na uboczu salą posiedzeń. Luke i Winter weszli do sekretariatu, gdzie zastali Threepia. - Witaj - odezwał się Skywalker. - Panie Luke, jak miło pana znowu widzieć. - Złocisty android nie posiadał się z radości. - Mam nadzieję, że dobrze się pan miewa. - Tak, dziękuję. Aha, Artoo prosił, by cię serdecznie pozdrowić. Zatrzymali go w porcie kosmicznym do pomocy w przeglądzie mojego myśliwca. Odbieram go już dziś wieczorem; wtedy się zobaczycie. - Bardzo dziękuję, panie Luke. - Robot przechylił nieco głowę, jakby nagle przypominając sobie, że miał pełnić funkcję sekretarza. - Księżniczka Leia i jej mąż oczekują pana - powiedział, otwierając drzwi gabinetu. - Proszę do środka. - Dziękuję - rzucił Jedi i z powagą skinął głową. Niezależnie od tego, jak zabawnie wyglądał w niektórych sytuacjach Threepio, zawsze cechowała go jakaś wrodzona godność i Luke zwykle starał się to uszanować. - Daj nam znać, gdyby zjawił się ktoś jeszcze. - Naturalnie, panie Luke. W gabinecie Leia i Han rozmawiali szeptem, pochyleni nad komputerem księżniczki. Chewbacca siedział samotnie przy drzwiach, z bronią na kolanach; kiedy weszli Winter i Luke, wymruczał coś na powitanie. - A, Luke - odezwała się Leia, spoglądając na brata. - Dzięki, że przyszedłeś. - Przeniosła wzrok na Winter. - To na razie wszystko, Winter. Dziękuję. - Tak jest, Wasza wysokość - skinęła głową kobieta i z właściwą sobie gracją wysunęła się dyskretnie z pokoju. - No, słyszałem, że wywołałeś wczoraj niezłą burzę w Radzie - zwrócił się do Hana Skywalker. - Próbowałem - odparł Solo z grymasem. - Ale i tak nikt mi nie uwierzył. - To jeden z tych przypadków, kiedy politycy obracają się w sferze pobożnych życzeń - stwierdziła Leia. - Najbardziej nie chce im się chyba pomieścić w głowach to, że w naszych poszukiwaniach przeoczyliśmy jakoś jednego wielkiego admirała. - To już nie jest tylko myślenie w kategoriach pobożnych życzeń, ale świadoma negacja rzeczywistości - zauważył Luke. - A może znaleźli jakieś inne wytłumaczenie faktu, że tak łatwo daliśmy się złapać w pułapkę na Sluis Van? - Niektórzy twierdzą, że stało się tak w wyniku zdrady Ackbara - skrzywiła się Leia. - Aha - rzucił Skywalker. “A zatem to z tej strony zaatakował admirała Fey'lya”. - Nie znam jeszcze żadnych szczegółów na ten temat. - Jak dotąd Fey'lya nie odkrył jeszcze wszystkich kart - mruknął Solo. - On sam twierdzi, że stara się uczciwie wyjaśnić całą sprawę, ale osobiście sądzę, że po prostu nie chce od razu stawiać wszystkiego na głowie. Luke spojrzał badawczo na Hana. Wyczuł, że przyjaciel nie powiedział mu wszystkiego... - A może kieruje nim coś jeszcze...? - spytał z naciskiem. Han i Leia wymienili szybkie spojrzenia. - Możliwe - przyznał Solo. - Zwróć uwagę na to, jak szybko po bitwie Fey'lya zaatakował Ackbara. To oznacza, że albo umie doskonale wykorzystywać nadarzającą się sposobność... - A wiemy, że tak właśnie jest - wtrąciła Leia. - Albo też - ciągnął Han ponuro - wiedział zawczasu, co ma nastąpić. Luke spojrzał na pełną napięcia twarz siostry. - Czy zdajecie sobie sprawę z wagi tego, co mówicie? - spytał cicho. - Oskarżacie członka Rady o to, że jest szpiegiem Imperium. Wyczuł, że Leia jakby się zachwiała w swoim przekonaniu, ale Han pozostał niewzruszony. - Tak, wiem - odparł Solo. - A czy on nie oskarża o to samo Ackbara? - Już ci tłumaczyłam, że problem polega na tym, iż to Fey'lya był pierwszy. - Księżniczka z trudem zachowywała cierpliwość. - Jeśli teraz o coś go oskarżymy, to będzie wyglądało na to, że próbujemy wybielić Ackbara, obracając przeciw Fey'lyi zarzuty, które on wysunął pod adresem admirała