Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Zazwyczaj mam pewne pojęcie o tym, co przyniesie przyszłość. To żadne wizje, ale przeczucie, że wszystko się jakoś ułoży. Na przykład, kiedy podróżowałam z ojcem, zawsze wiedziałam, kiedy dotrzemy do celu, a kiedy nie. Kiedy płynęliśmy do Anglii, nie miałam wątpliwości, że dotrzemy bezpiecznie na miejsce i wiedziałam, że spotkam rodzinę ojca. Tak przy okazji, opuszczając dom wuja, wiedziałam, że dotrę do Londynu. – Czy przeczuwałaś także, że po drodze spotka cię tyle przygód? – zapytał zaintrygowany. – Nie i nawet przez myśl mi nie przeszło, że spotkam kogoś takiego jak ty. – Uśmiechnęła się. – Ale teraz, kiedy patrzę przed siebie, nie umiem przewidzieć, co się wydarzy. Podobnie było pewnego lata, kiedy postanowiliśmy dotrzeć do Albany. Nie istniał żaden powód, dla którego miało nam się to nie udać, a jednak nie widziałam nas tam. Potem się okazało, że ojciec zachorował. Kilka tygodni spędziliśmy w małej wiosce w Vermont i tego roku już nie wyruszyliśmy do Albany. Podobnie jest teraz. Robin zmarszczył brwi. – Co teraz czujesz? – Jakąś ciemną plamę. Być może nie potrafię odczytać przyszłości, ponieważ zdarzy się coś bardzo niespodziewanego – powiedziała powoli. – Zawsze wiedziałam, że nie spędzę całego życia jako roznosicielka książek, choć nie wiedziałam, jak ta część mojego życia się zakończy. Jednak kiedy tylko ojciec powiedział, że jedziemy do Anglii, wiedziałam, że nigdy już nie wrócę do roznoszenia książek. – Wielokrotnie miałem do czynienia z intuicją i nauczyłem się jej nie lekceważyć – powiedział z powagą Robin. – Gdybyś się skoncentrowała, to myślisz, że potrafiłabyś wyraźniej zobaczyć, co cię czeka w Londynie? Jeśli czyha na nas jakieś niebezpieczeństwo, lepiej żebyśmy byli na nie przygotowani. – Nie wiem, czy to możliwe, ale spróbuję – odparła z powątpiewaniem w głosie. Zamknęła oczy, rozluźniła się i wyobraziła sobie mapę Anglii. Srebrzysta nitka na południe od Durham rozświetlała się przy Yorkshire, gdzie spotkała Robina. Co z Londynem, pogmatwanym, pulsującym sercem Anglii? Czerń, chaos, ból. Z przerażeniem podskoczyła w krześle, przy okazji strącając ze stołu filiżankę ze spodkiem. Wpatrywała się w potłuczone kawałki, a serce biło jej jak oszalałe. – Stłukłam filiżankę – powiedziała głupio. – Do diabła z filiżanką. – W jednej chwili znalazł się przy niej i objął ramieniem. Kiedy schowała mu twarz na piersi, dodał cicho: – Czy poczułaś, że zdarzy się tam coś strasznego? Próbowała patrzeć na czarny, przerażający wir, który omal jej nie wciągnął, ale umysł przed nim uciekał. – To... to przekracza moje wyobrażenie. To coś tak strasznego, że nie potrafię tego zrozumieć. – Czy to może być twoja własna śmierć? – zapytał cicho Robin. – Jeśli tak, wracamy, nawet gdybym musiał przywiązać cię do konia. Potrząsnęła głową. – Nigdy nie bałam się śmierci, więc chyba nie o nią chodzi. Nagle przyszła jej do głowy przerażająca myśl. Czy przypadkiem nie wyczuwała instynktownie zagrożenia życia Robina? Zaraz jednak odrzuciła tę myśl. Strach nie miał nic wspólnego z Robinem. – Nie chodzi też o twoją śmierć. Chyba... chyba wiąże się to ze śmiercią taty. – Przełknęła głośno ślinę. – Chociaż pogodziłam się już z podejrzeniem, że wuj mógł zamordować ojca, to w głębi serca w to nie wierzę. Jeśli jednak jest za nią odpowiedzialny, to już wiem, dlaczego myślenie o przyszłości sprawia mi tyle bólu. Proces o morderstwo przyniesie tragiczne skutki dla całej rodziny. Zostaną skrzywdzeni niewinni ludzie. – A ty tego nie chcesz, chociaż twoi krewni nie byli dla ciebie szczególnie mili. – Podparł jej brodę palcem i zmusił, by na niego spojrzała. – Przypuszczam, że to głupota pytać, czy pragnęłabyś o wszystkim zapomnieć. – To nie wchodzi w grę. Może nie uda mi się odkryć prawdy, ale jeśli nie spróbuję, nigdy sobie nie wybaczę. Wcale nie zaskoczony jej słowami. – Masz rację – powiedział. – Prawda rzadko jest tak straszna, jak się tego obawiamy. – Odsunął jej włosy z czoła i wstał. – Zrobię jeszcze jeden dzbanek herbaty. Potem opowiem ci najbardziej niedorzeczne historie, żebyś mogła spokojnie zasnąć. – Uśmiechnął się. – A znam ich mnóstwo. – Dziękuję, Robin – rzuciła za nim, kiedy szedł do kuchni z dzbankiem w ręce. Nie wiedziała, jak długo jeszcze ze sobą będą, ale dopóki miała Robina był przy sobie, gotowa była znieść najtragiczniejszą prawdę. 21 Giles Wolverton obliczył, że jeśli Robin i panna niewinna zamierzali zatrzymać się w Ruxton, dotarcie tam z Market Harborough zajmie im jakieś trzy do czterech dni. Ruszył więc na południe, rozpytując wszędzie o uciekinierów, ale bezowocnie. Wyparowali jak letnia mgła. Zamierzał trzecią noc spędzić w Ruxton, ale nagła burza zamieniła drogi w bagnisko, więc powóz straszliwie się wlókł. Giles, poirytowany, ganił samego siebie za tę niepotrzebną stratę czasu. Czekała go kolejna noc w jakimś zajeździe. Powędrował myślami ku Desdemonie Ross. Z niepokojem stwierdził, że myśli o tej kobiecie nawiedzają go zarówno na jawie jak i we śnie. Musiał coś z tym zrobić, tylko nie wiedział co. Z przyjemnych marzeń wyrwał go nagły zgrzyt. Karoca zakołysała się podejrzanie. Giles z westchnieniem wyszedł na ulewę. Defekt powozu to wspaniałe zakończenie dnia