Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

— Jest pani młoda. Mino. Odwagi! Usta pani Bariłlard wygięły się w grymasie: zdołała tylko wyszeptać: — Jak mogłam niczego nie zauważyć? Naraz opadła na pierś Maigreta, on zaś pozwolił jej wypłakać się do woli. Z pewnością któregoś dnia znajdzie nowe oparcie, jakąś dłoń, by się jej uchwycić. — Obiecuję, że będę panią odwiedzał. Proszę dbać o siebie. Życie toczy się dalej. Naprzeciwko Aline siedziała na brzegu kanapy. — Idziemy — oznajmił Maigret. — Zechce się pani ubrać, czy też woli pani, żeby ją zabrać w tym, co pani ma na sobie? Popatrzyła na niego oczyma kogoś, kto dużo myślał i powziął decyzję. — Zobaczę go? — Tak. — Dzisiaj? — Tak. — Będę mogła z nim porozmawiać? — Tak. — Tak długo, jak będę chciała? — Tak długo, jak pani będzie chciała. — Wolno mi wziąć prysznic? — Pod warunkiem, że drzwi do łazienki zostaną otwarte. Wzruszyła ramionami. Nie obchodziło jej, czy ktoś będzie na nią patrzył, czy nie. Poświęciła blisko godzinę na toaletę, z pewnością jedną z najstaranniej szych, jakie kiedykolwiek robiła. Zadała sobie trud by umyć włosy i wysuszyć je suszarką elektryczną, po czym długo wahała się, nim wybrała kostium z czarnej satyny o nienagannym kroju. Przez cały ten czas zachowała twarde spojrzenie i zdecydowaną minę, — Janin! Zejdź zobaczyć, czy na dole czeka już samochód policyjny. — Już idę, szefie. Maigret i młoda kobieta na chwilę pozostali w salonie sami. Ona wkładała rękawiczki. Słonce wlewało się strumieniami przez obydwa okna otwarte na ulicę. — Proszę przyznać, że miał pan słabość do Manuela — szepnęła. — W pewnym sensie tak. Po krótkim wahaniu dodała, nie patrząc na niego: — Do mnie też, nie? On zaś powtórzył. — W pewnym sensie. Po czym otworzył drzwi, zamknął i włożył klucze do kieszeni. Zjechali na dół windą. Za kierownicą czarnego samochodu siedział jeden z inspektorów. Stojący na chodniku Janin nie wiedział, co robić. — Wracaj teraz do siebie i prześpij się z dziesięć godzin bez przerwy. — Jeśli pan myśli, że moja żona i dzieci pozwolą mi spać! W każdym razie dziękuję, szefie. Za kierownicą znajdował się Vacher, któremu komisarz szepnął kilka słów. Następnie usiadł obok Aline, w głębi samochodu. Po jakichś stu metrach wyglądająca na zewnątrz młoda kobieta odwróciła się do swego towarzysza. — Gdzie my jedziemy? Zamiast obrać najprostszą drogę do Komendy, przejeżdżali przez aleję Grande–Armée i okrążali Plac Gwiazdy, by wreszcie zjechać Polami Elizejskimi. Patrzyła szeroko otwartymi oczyma, wiedząc, że według wszelkiego prawdopodobieństwa nie ujrzy więcej tego widoku. Jeśli zaś znów go zobaczy, będzie już bardzo starą kobietą. — Zrobił to pan specjalnie? Maigret westchnął nie odpowiedziawszy. W dwadzieścia minut później szła za nim do biura, które komisarz z wyraźną przyjemnością ponownie obejmował w posiadanie. Machinalnie uporządkował fajki, stanął przy oknie i wreszcie otworzył drzwi do biura inspektorów. — Janvier! — Tak, szefie. — Zechcesz zejść do aresztu i przyprowadzić mi Barillarda? Proszę usiąść, Aline. Traktował ją teraz tak, jakby nic się nie stało. Można by powiedzieć, ze nie należy już do sprawy, że cała ta afera była jedynie antraktem w jego życiu. — Halo! Proszę mnie połączyć z sędzią śledczym Ancelinem, Halo!. . Halo!… Sędzia Ancelin? Mówi Maigret. Jestem w moim biurze, tak. Przyszedłem tu właśnie w towarzystwie pewnej młodej kobiety, którą pan zna. Nie, ale to wkrótce nastąpi Zastanawiam się, czy chciałby pan być świadkiem konfrontacji. Tak. Natychmiast. Spodziewam się go lada chwila. Zawahał się, czy zdjąć marynarkę, nie uczynił tego jednak przez wzgląd na mającego nadejść urzędnika. — Zdenerwowana? — Co pan sobie myśli? — Że będziemy świadkami walki dzikich bestii. Oczy kobiety zalśniły. — Gdyby pani była uzbrojona, nie ręczyłbym za jego głowę. Mały sędzia wszedł żwawo jako pierwszy i spojrzał z zaciekawieniem na młodą kobietę w czerni, która dopiero co usiadła. — Proszę usiąść na moim miejscu, panie sędzio. — Nie chciałbym… — Bardzo pana proszę. Moja rola jest praktycznie zakończona. Pozostaje tylko sprawdzić pewne rzeczy, przesłuchać świadków, sporządzić raporty i przekazać je panu. Tydzień papierkowej roboty. W korytarzu dały się słyszeć kroki, po czym do drzwi zapukał Janvier i popchnął zakutego w kajdanki Fernanda. — Jeśli chodzi o tych dwoje, od tej chwili są do pańskiej dyspozycji. — Mam mu zdjąć kajdanki, szefie? — Nie wydaje mi się to rozsądne. Co do ciebie, to zostań tutaj. Upewnię się, czy obok są jakieś osiłki. Aline nastroszyła się ponownie z miną, jakby wąchała zapach mężczyzny, który długo był jej kochankiem. Nie kochankiem: samcem. Podobnie jak ona była jego samicą. W tym spokojnym biurze spoglądały na siebie dwie bestie, tak jakby spoglądały na siebie na arenie czy w dżungli. Wargi obojga drżały, nozdrza zaciskały się, Fernand zaś począł syczeć: — Coś ty… Stojąc przed nim z wygiętymi lędźwiami i napiętymi mięśniami, przybliżyła doń pełną nienawiści twarz i napluła mu w oczy. Nie wytarłszy się, on także zrobił krok do przodu, z wyciągniętymi przed siebie groźnie rękami, podczas gdy mały sędzia, skrępowany, wiercił się w fotelu Maigreta