Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
To nic nie kosztuje. Tylko trochę fatygi. — Zgadzam się — rzekła Dottie. — Wielu mieszka w Scottsdale, nie interesują się niczym poza swoim BMW, ogrodem i urlopem na Hawajach. Bernadine spojrzała na Savannah. — Jak dotąd głównym obiektem naszej troski jest poprawa jakości życia młodzieży — zabrała znów głos Etta Mae. — Ale przecież starsi obywatele również wymagają naszego zainteresowania. — Nie możemy sobie poradzić z narkotykami, nie mówiąc już o gan- 226 gach w szkołach, do których uczęszczają nasze dzieci — wyraziła zanie- pokojenie Gloria. ,' i — Nie jesteśmy w stanie zterr&dzić wszystkiemu złu, ale możemy się starać robić co do nas należy ->—' oświadczyła Etta Mae. — Moim zdaniem należy zwiększyć liczbę członków, a nie tylko ograniczać się do zarządu i ciała doradczego — wyraziła pogląd Roberta. — Nam się też tak wydawało na początku, zanim do nas dołączyłaś, Roberto, ale ten system nie zdał egzaminu — wyjaśniła Etta Mae. — Większość zwykłych członkiń, obarczonych rodziną i pracą zawodową, pojawiała się na zebraniach jedynie sporadycznie. Postanowiłyśmy więc utrzymać stały zarząd złożony z dziesięciu osób oraz komitetu doradczego do specjalnych zadań. Ta struktura chyba dobrze zdaje egzamin, jak sądzicie? — zwróciła się do kobiet siedzących przy stole. Ich wzrok wyrażał pełną aprobatę. — Praca nasza byłaby znacznie bardziej efektywna, gdyby panie z niektórych zespołów roboczych pilnowały tego, do czego zostały powo- łane, i nie zwlekały do ostatniej chwili z oddaniem swoich sprawozdań, które, nawiasem mówiąc, niejednokrotnie pozostawiają wiele do życze- nia — wystąpiła z krytyką Dottie. — Moim zdaniem należy starać się o pozyskanie większej liczby wolontariuszek. Musimy nawiązać kontakt z Urban League, Izbą Han- dlową i tego rodzaju organizacjami — zasugerowała Gloria. — Zgadzam się — potwierdziła Etta Mae. — Czy któraś ma jeszcze jakieś uwagi? Ogólne milczenie. — Ile starszych osób zgłosiło się do pilnowania porządku podczas rozgrywek Ligi Młodzieżowej, Marylin? — Potrzebujemy czterdziestu, a mamy już dwadzieścia sześć. Staram się pozyskać resztę. — A co z programem „Szczęśliwe matki — szczęśliwe maluchy"? — Wszystko idzie zgodnie z planem — wyjaśniła Roberta. — Czego się podjęłam, to wykonam. — A koszulki dla młodzieży na zakończenie roku szkolnego? — zwróciła się Etta Mae do Dottie. — Będą gotowe za trzy tygodnie. Plakaty również. — Mam nadzieję, że pamiętacie o tym, że każda ma przynieść jakieś danie na sprzedaż — przypomniała Etta Mae. — Obojętne, czy to będzie ciasto czy masło orzechowe. Chodzi o to, aby dać jakiś wkład. Coś mi się jeszcze przypomniało. Babtysta z Mount Calvary prosił, aby im pomóc w Święto Dziękczynienia i w Boże Narodzenie rozprowadzać posiłki dla bezdomnych; potrzebne nam będą wolontariuszki. To sprawa nie na 227 dzisiaj, ale trzeba ją mieć na uwadze. Niektóre z was planują w tym czasie urlopy, wiem, ale te, które zostają, niech mają to w pamiec' A teraz, czy życzycie sobie na dzisiejszym zebraniu omówić nasze plany perspektywiczne? Odpowiedziało jej milczenie. — Pozwólcie jednak, że wspomnę o nich pokrótce, aby dostarczyć wam materiału do przemyśleń na następne zebranie. Proszę, zapamiętajcie sobie lub zanotujcie w kalendarzykach: odbędzie się ono w czwartek siedemnastego maja. Nasze plany na przyszłość są zakrojone na czas od roku do pięciu lat. Będziemy się koncentrować na zwiększeniu efektyw- ności działania naszej organizacji oraz polepszeniu jakości życia ludności kolorowej, tu, w Phoenix. Szczególnie leży nam na sercu dola czarnych kobiet; tutaj działalność nasza musi być bardzo intensywna i wielostronna. Jeśli im nie pomożemy, perspektywy na przyszłość naszych dzieci i naszych rodzin będą bardzo kiepskie. Mówiłyśmy już o utworzeniu banku miejsc pracy, jako pośrednim ogniwie między firmami a kolorową społecznością. Nasze plany przewidują objęcie opieką starszych wiekiem obywateli, otwarcie świetlicy oraz opracowanie programu edukacyjnego dla dzieci z dzielnic przeludnionych i ubogich. Należałoby również pomyśleć o roz- szerzeniu działalności naszej organizacji na cały kraj. W Phoenix Akcja Czarnych Kobiet ma już trwałą pozycję, ale byłoby dobrze założyć filie również i w innych miastach. Na sali rozległ się szmer akceptacji. — Chciałabym jeszcze przypomnieć, że na następnym zebraniu ocze- kuję sprawozdań szefowych zespołów roboczych do zadań, o których mówiłam. Wiem, że mamy jeszcze sporo czasu, ale muszę mieć orientację, jak postępują prace. Czy są jeszcze jakieś pytania? Nikt się nie odezwał. — Wobec tego kończymy zebranie. Wszyscy wstali, a kilka kobiet zbiło się w grupkę, aby poplotkować. Robin zauważyła znajomą i podeszła do niej. Bernadine i Savannah wyszły do holu na papierosa. — Jak się czujesz? — zapytała Savannah wkładając kapelusz. — Znacznie lepiej, ałe mam do ciebie prośbę: nie wspominaj o tym incydencie ani Glorii, ani Robin — one nic nie wiedzą. — Dobrze. — Nigdy póki życia nie zażyję podobnego świństwa, choćbym była w najcięższej depresji. Tanecznym krokiem podeszła do nich Robin. — Bernadine, Gloria prosi cię na chwilę. Chce cię komuś przedstawić. Bernadine zaciągnęła się parę razy papierosem i wróciła na salę. 228 — Mam nadzieję, że nie opowiedziałaś Bernadine historii z moim portfelem ani o tej całej aferze z- Troyem, co? — Skądże znowu. if if — A Glorii? ,: — Też nie. — To dobrze — westchnęła z ulgą Robin. — Są rzeczy, z których wolę się im nie zwierzać. — Czy Troy odezwał się jeszcze do ciebie? — zapytała Savannah. — Nie. Ale zgadnij, co się stało? — Co takiego? — Znalazł się mój portfel. — Znalazłaś go? — Tak. Przejechałam po nim. Był pod tylną oponą samochodu. W garażu. — Czy coś z niego zginęło? — Nic oprócz pieniędzy. Miałam tam tylko około czterdziestu dola- rów. Niewielka strata. — Sądzisz, że to ty go tam upuściłaś? — Nie pamiętam. Przysięgam, że nie pamiętam. Trzeba przyznać, że nosisz odważne kapelusze, dziewczyno. Ja czułabym się w nich głupio. Przyłączyły się do nich Gloria i Bernadine. — Szkoda, że trzeba było zrezygnować z Zabawy Sióstr — utyskiwała Gloria. — Nie sądziłam, że może do tego dojść. — Nie szkodzi — pocieszyła ją Savannah. — Możemy sobie same urządzić zabawę, nie uważacie? — zwróciła się do przyjaciółek. — Jeszcze jaką — poparła ją Robin. — A dlaczegoż by nie? — dodała Bernadine. — Ja też jestem za tym — stwierdziła Gloria. — Ale w tej chwili umieram z głodu. Od rana nie miałam nic w ustach. Możecie tu sobie zostać choćby i do rana, jeśli macie ochotę, ale ja idę do domu