Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Dialekt polski Niższego Śląska ma się różnić od języka książkowego (Hochpolnisch), czyli czystej polszczyzny, wymawianiem, mnóstwem archaizmów oraz zdarzającymi [się] dosyć gęsto germanizmami.^ 152 dzy ludem swojej parafii: między nimi są wcale ładne, lecz co do języka, nie różnią się bynajmniej od śpiewek ludu w Poznańskiem, Mazowieckiem lub Krakowskiem. Dołączył jeszcze ciekawą powiastkę o wilku wędrownym oraz orację jako drużbowie gości na wesele proszą. Mowa Ślązaków wyróżnia się od naszej prawie tylko prowincjo-nalizmami i archaizmami dawno już u nas zapomnianymi1. Sąsiedni Kraków i Tatry ze swymi góralami, a także Morawia, mocno oddziaływają na tę okoficę. Co do języka Górnoślązaków, poznał już zapewne czytelnik z przytoczonych pieśni, że to jest język czysty i piękny, o ile tylko język ludowy czystym być może. Co do prowincjonalizmów, oprócz tych, jakie się w pieśniach owych napotykają, zauważyłem jeszcze następujące: Proboszcza nazywają fararzem, a pacierz mówić: rzekać; narzeczony — żenik z czeskiego; pierścień —piestrzeń; wstążka —fabor; zapowiedź — ogłoska. W rozmowie przez uszanowanie używają zaimka pi. oni, podobnie jak w Krakowskiem. Mniej świadomy tego zwyczaju, zaraz na wstępie nie porozumiałem się ze Ślązakiem. Spotkawszy chłopka pracującego na polu, pochwaliłem Pana Boga i zapytałem: „Czy mówicie po polsku?" „O ja!" — odpowiedział wieśniak. Niemieckie ja służy tam jako twierdzenie, tak używają już tylko do porównania. „Wy zapewne z tej wioski?" — zapytałem, pokazując bliskie chaty. „Ja" — odpowiedział. — „A oni skąd są ?" — Nie rozumiałem tego pytania, zwłaszcza że było nas kilka osób; pytam więc: „Kto taki?" „No, oni." „Nie wiem." „Jakże to, nie wiedzą, skąd oni są ?" Po takim dictum acerbum od razu przywykłem do tytułu: oni. Innym razem długo nie mogłem zrozumieć opowiadania wieśniaka, z powodu jednego tylko wyrazu. Szkodę, jak mówił, poniósł wielką, ani się bowiem spodziewał, gdy mu ukradziono wszystkie klaki, tak że wyjść nie miał w czym. Chodził potem przez kilka dni, szu- 1 W. Bartkiewicz Górny Śląsk. „Tygodnik Ilustrowany" 1866 nr 363 i 364 [artykuły te Kolberg zatytułował „Pieśni" i „Język"]. 153 kając swoich Maków, aż policja wykryła je schowane w krzakach. Oblekłem się więc w te klaki, dodał, a teraz właśnie idę do sądu, bo wykryto już złodzieja. „I cóż to były za klaki?" — zapytałem. „Ha, to był kapudrak, galoty, westa i kłobuk z klapiotami". Zrozumiałem teraz, że klaki znaczy odzież, zapewne od kładzenia na siebie. Kapudrak bowiem jest to surdut, a galoty — spodnie, jedno i drugie z czeskiego. Westa jest kamizelka, z niemieckiego; a kłobuk z klapiotami znaczy kapelusz z uszami. Ciepać, rzucać, jest używane i w Wielkopolsce; jednotliwie ma ćpeć. Siedlaki — wieśniaki (z czeskiego: sedlak), cera — córka; roz-tomila — ukochana; obili — żyto; pohanka — gryka; lito — żal — wszystko to są czeskiego pochodzenia wyrazy. Wdycki — zawsze. Słyszałem takie wyrażenie: czego się jegomościulek wdycki tak garli ? — co znaczy: czego się jegomość zawsze tak gniewa? Rozumie się, że trafia się także dużo wyrazów naleciałych z niemieckiego j ęzyka: kupiłem harynka (śledzia); wziąłem myckę na głowę; zamknij fensterladki i prześpij się na sztro-zaku, często można słyszeć. Szczególniej żołnierze używają wiele takich wyrażeń. List ucznia, w szkole Opól. w Śląsku sposobiącego się, pisany do ojca w roku 18261. Libe Faterliczku! Pozdrawuja waus tez na sto tysięcy razy i donosa wom, ze je-stech z łaski Boga zdrów, jakeście mię san (są) [tu] do tej skoy (szkoły) odwieźli, to tez widzicie, ze sam nie mom godu (głodu), na fry-styk pjan (piję) solka (szklankę) jedna i drugą kofeju, a przedsię ję pauran pejzow ze spekię (jem parę speisów ze słoniną), a na wie-cerzą jarmużu — to też widzicie, ze san nie mom godu, ucionech się tez w noga srodze, toć tez mi się zgoiła, chwała Bogu — a kupcie mi też tam ankeju (nankinu) na litewka i na galoty (na sukmanę i spodnie), kartonu na westa (kattunu na kamizelę) i kapalus nowy, bo mi się mycka zoztyrgawa (roztargala), i przyślicie paran pięta- 1 „Pamiętnik Sandomierski" 1829 T. 1 s. 369 [transkrypcja listu uproszczona z zachowaniem cech gwarowych]. 154 ków (5 Pfennige) na spandliki1 dłau dziewki, jak mi bandzie chusty •warzyć, i razy (razem) tez mi skrzypka nową kupcie, bo u terazkiego farauza (Pfarrer) banum grauwać (będą grać) na chorze, a i mse tez bana (będę) na niej rzempolił. Libe faterliczku, ta skoa iśnie (istotnie) mi się nadawa, bo się tu ma różności — cytać, pisać cajt-wertów2 ministrunku i noguma figać tam i san, bo tu jest ta stara frycka z Brocławia, ciście ją dauwnok (dawno) znali i rażę (razem) tez możecie przysłać mi pauran zagłówków (poduszek), bo nas farauz nie ma zbytnich betów (Betten), a jau musan (muszę) na goem (gołem) łożu legać, pozdrówcie tas tan ode mnie tego małego brata Kaurlika (Karl) i kiby (gdyby) jeny miau tan chańć (tam chęć) na księdza, co jau mom. Muj Kaurliku, niech ci też tan Paun Bog da zdrowie, i ty, Siarlota (Charlotta), kibyś bya (żebyś była) wsandy (zawsze) zdrowa. Uilha, Pautra, Staurka i syćkich wasi przyjaciele, których wy satrzycie (z którymi obcujecie), pozdrawiają — bandzie tes tu Kiermas w Nouselach, to tez możecie na nia przyiechać — poyććie (powiedzcie) tez tan Kaurlikowi, kiby ję ze Siarlota syćko nie swarzył, boć kozak wartki na smyki (prędki do sprzeczki). Teraz pozdrawuja waus i sićkich z serca, Libe faterliczku. Cypmfeld Atestyer3. Mę na dole podpisani, Wójt i Ławnicy z gminu Loffkowitz, s powiatu Craybetzberskiego4 ze Śląska, dajemę zaświadcenie tern 4 ma person, jako to: Maciej Katzy, Szymon Katzy, Maciej Werder, Andrys Dzierzon. Ze idą do nayjasniejszego Elexędra, Cesarza Ruskiego, do jego kordonu do Polski Sławnej na żniwo z kosoma, tam sobie chcą chleb zarobić, są wszyscy dobrzi ludzie, nie są zadni fałszewi; tak upraszamę, zęby im beło bez granicę prześć tam i nazad. Loffkowitz 28 Juli 1823. — Michel Pieloth Wójt — Joseph Kurowsky Ławnik — ten koncept jest Ławnika, bo Wójt pisać nie umiał. 1 [spandliki, szpilki do włosów] 2 [cajtwert, czasownik (z niem. das Zeitwort)] 3 „Pamiętnik Sandomierski" 1829 T. 1 s. 369