Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Conn Levas poszedł do tego niezwykłego kestra'chern, by później naśmiewać się z jej braków. To, co jak opowiadał, tu się działo, było zdecydowanie więcej niż egzotyczne. A co najgorsze, nie miała pojęcia, co Urtho zalecił jej... jako leczenie. Jeśli ktoś z jej dywizjonu dowie się, że ona tutaj była, opowieściom i plotkom nie będzie końca. A jej plecy ciągle bolą! Był to wystarczający powód, aby chciała znaleźć się zupełnie gdzie indziej! Bogowie tytko wiedzą, co się stanie z moimi plecami, gdy... gdy... Stwierdziła, że się rumieni, i rozgniewała się na swoje zakłopotanie. Zbyt wiele wyginania się bardzo źle wpłynie na mój kręgosłup. Wątpię, żeby on miał o tym jakieś pojęcie. Jej podejrzenia zmieniły się w pewność, kiedy rozpoznała smak herbatki z vero-trawy. Działa uspokajająco, tak, ale powszechnie uważa się, iż wzmaga także co innego. Jednak działa również rozluźniająco na mięśnie, a teraz... Teraz moje plecy tak strasznie jej potrzebują, że wypiłam to obrzydlistwo - pomyślała gorzko. - Może on myśli, że gdy mnie wystarczająco oszołomi, będę zbyt słaba, aby mu się opierać. No cóż, nie z tymi plecami. Jedna filiżanka herbaty wystarczyła tylko, aby trochę osłabić ból. Wtedy on spojrzał na nią, jak gdyby taksował nowy nabytek i powiedział: - Proszę się rozebrać i położyć na stole. Spojrzała na niego, porażona zarówno jego klinicznym chłodem, jak i znaczeniem słów. Czy w tym wszystkim nie ma miejsca na... no... choć odrobinę finezji? Przeniosła wzrok z Bursztynowego Żurawia na stół i z powrotem na niego. - Co mam zrobić? - zapytała nadal oszołomiona. Bursztynowy Żuraw westchnął rozdrażniony. Co jest z tą głupią kobietą? Czy ona nie rozumie, że aby on mógł zrobić jej masaż, ona musi się rozebrać i położyć na stole? Chyba nie myśli, że on weźmie się do pracy, gdy ona sterczy na środku pokoju jak posąg! - To ciebie Urtho przysłał do mnie, prawda? - spytał z lekką ironią. Przełknęła z trudem ślinę. - Tak... - odparła. - Masz uraz pleców, prawda? - ciągnął. Co dzieje się w jej umyśle? Odparła z jeszcze większym oporem niż wcześniej. - Tak... Westchnął już naprawdę rozdrażniony, co wydawało się ją niepokoić. No cóż, dobrze. Do tej pory to on był zirytowany tą kłopotliwą sytuacją. Niech teraz ona trochę się pomęczy tym stanem. - Zatem proszę pozwolić mi sobie pomóc, gdyż w takim celu tutaj jestem. Nie mogę ci ulżyć, jeśli się nie rozbierzesz i nie położysz na stole. - Pomóc? W jaki sposób? - odparła ostro, strzelając oczami na wszystkie strony. - Myślałam, że przysłano mnie do uzdrowiciela! Zacisnął zęby, aż zabolało. - Przysłano cię do uzdrowiciela - odparł tonem, który miał jej bezwzględnie powiedzieć, że jest rozdrażniony. - Najwyraźniej nie wiesz, że nie można przeprowadzić skutecznego masażu, gdy klient jest w ubraniu. Jeśli wolisz, aby masował cię ktoś inny, zawsze możesz stąd wyjść. Będziesz jednak musiała się wytłumaczyć przed Urtho, dlaczego zrezygnowałaś z tej raczej kosztownej sesji. Wykonuję swoje usługi w całkowicie profesjonalny sposób, nawet na opornych klientach. A to, co chciałem zastosować wobec ciebie, nie ma nic wspólnego z tym, o czym, jak przypuszczam, myślisz. Na zewnątrz był spokojny i zimny, ale w środku w nim wrzało. Tak mocno zacisnął tylne zęby, że zdziwił się, iż nie popękały! Kolejna przeklęta, czysta jak łza uzdrowicielka. Powinienem się domyślić, że tak zareaguje. Tamsin i Cinnabar bardzo dokładnie ją opisali. Świetlisty Kerosie, ile razy jeszcze będę musiał się męczyć z ludźmi podobnego pokroju? Niech mi dadzą w końcu spokój! A jeśli chodzi o Czystą Zimową Łanię - że ściągniętego wyrazu jej twarzy można wywnioskować, że najwyraźniej broni swej reputacji Księżniczki Sztywnych i Cnotliwych, Nie drgnęła nawet o centymetr, gdy zaczął mówić. Była tak spięta, że zdziwił się, iż oczy nie wyszły jej na wierzch. Oczywiste było, że ona nie tylko nie wierzy, iż on jest uzdrowicielem, ale sądzi, że została zawiązana jakaś brzydka intryga przeciwko niej. Tak jak gdyby to był mój pomysł. Dziękuję, ale zdecydowanie wolę chętne partnerki. Jego ból głowy narastał. Dziwne. To nie był tylko jego ból, pochodził również od niej. Nic dziwnego, że miała tak krzywą i kwaśną minę. Jak mam ją teraz przekonać, że jestem uzdrowicielem? Odrąbać Gestenowi rękę i sprawić, by z powrotem się zrosła? Jestem ciekaw, czy ta tutaj, Jej Wysokość Lodowata Dama, w ogóle by na to zareagowała! Ona i ten jej kochanek o stalowym karku są siebie warci. Gdyby nie to, że Urtho ją do mnie przysłał, poprosiłbym ją, aby wzięła swój żeton i wyniosła się tam, gdzie pieprz rośnie. Jednak dzięki długiej praktyce nie zdradził niczego ze swoich uczuć. - Nie stanowię zagrożenia dla twojej... cnoty, zapewniam cię. Możesz się rozluźnić. To jest stół do masażu. Mam popracować nad twoimi plecami. Być może jest tam coś, co można uzdrowić. To takie proste. Poklepał dłonią po stole i uśmiechnął się chłodno. Przestąpiła niespokojnie z nogi na nogę i nieznacznie poruszyła się w kierunku stołu. Jeśli tylko na tyle ją stać, minie cała noc, zanim wejdzie w końcu na ten cholerny stół. - Masaż - powtórzył, jakby mówił do niedorozwiniętego dziecka. - Jestem bardzo dobrym masażystą. Lady Cinnabar tylko mnie pozwala się masować. Zrobiła jeszcze kilka kroków w kierunku stołu. Bursztynowy Żuraw zamknął na moment oczy i policzył do dziesięciu. To, co miało być zwykłą sesją, zmieniło się w tortury dla nich obojga! - Jeśli się wstydzisz rozebrać przed obcym, odwrócę się na chwilę. Możesz się owinąć w prześcieradło, które jest złożone obok stołu - powiedział i odwrócił się do niej plecami. Szelest ubrania powiedział mu, że w końcu przekonał ją przynajmniej o swojej szczerości, a za chwilę przekona zapewne i o umiejętnościach. Głowa pękała mu od współodczuwanego bólu. Osłonił się przed nim i z wolna ból trochę zelżał. To wstyd. Zazwyczaj nie musiał się osłaniać przed innym uzdrowicielem, wręcz przeciwnie, otwierając się szeroko, dzięki empatii uzyskiwał potrzebne informacje. Empatia zwiększała jego wrażliwość na rany i ból, pozwalając go powstrzymać. Zanim klient w ogóle się zorientował, że coś go boli, on potrafił usunąć problem i przejść do następnego. Usunąć problem. No cóż, dobrze wiedział, dlaczego Urtho przysłał tę kobietę właśnie do niego. Kilka uwag, które przekazał mu na jej temat, wskazuje na jakiś uraz w jej życiu, na coś, z czym nie potrafi sobie poradzić - co sama zrobiła lub jej zrobiono. Trondi'irn zazwyczaj nie byli tak zajęci, aby nie dbać o swoje zdrowie. Istniało prawdopodobieństwo, że ona zaniedbywała swój stan, w ten sposób za coś się karząc. Nie miał wątpliwości, że uraz fizyczny był prawdziwy. Jednak jej postępowanie powiedziało mu, że nie była ona zdrową, dobrze przystosowaną kobietą. Urtho musiał również to dostrzec. W tym tkwiła ukryta przyczyna, z powodu której ją do niego przysłał