Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Rozmowa, doszedłszy do tego kresu, nie poszła dalej, lecz Anglik, który się zupełnie w przeciągu dwudziestu czterech godzin dał przyswoić i uległ urokowi hrabiny, pozostał z oczyma w nią wlepionymi. - Pani jesteś stworzona na turystkę - dodał po długiej pauzie - a przyznaję, że nie wyobrażam sobie nic milszego w świecie nad podróż w jej towarzystwie. Miło jest patrzeć na tę świeżość wrażeń i widzieć tę nieprzełamaną wiarę i energię. Z panią pojechałbym choć do Chin. - A pan nie byłeś w Chinach? - zapytała hrabina z uśmieszkiem. - Nie, dotąd mi się wybrać jakoś było trudno, lecz nie rozpaczam, żebym tego marzenia nie doprowadził do skutku. Ten strupieszały i skarlały światek, który cywilizację zaczynał, gdy u nas jeszcze dzikie zwierzęta po lasach mieszkały, bardzo mnie pociąga. - Porcelany, brązy i laki! to także great atraction! - rozśmiała się pani Emilia. Tak żartując i dowcipkując, dojechali do Nowego Targu, który sir Williamowi wydał się podobny do jakiejś osady w Indiach Wschodnich. Najlepsza i jedyna gospoda zdziwiła go prostotą swoją; szczęściem hrabiny powóz i furgon był niewyczerpaną spiżarnią, a Anglik obchodził się łatwo suchym chlebem, jajkiem i kawałkiem czekolady. Jadł, gdy było można, z apetytem syna Wielkiej Brytanii, wychowanego na krwawych befsztykach, ale gdy nic dostać nie było można, nie narzekając, suchy chleb, rozmaczany w wodzie lub w mleku, spożywał jak najlepszą w świecie potrawę. Zresztą mieli na pociechę herbatę i rozmowę. Hrabina od spotkania z Anglikiem odzyskała swobodę i humor swój dawny; nowy ten przybysz odciągnął ją zupełnie od Pilawskiego, który niełaskę znosił z poddaniem się stoickim woli pięknej bogini. Hrabina szukała na jego twarzy niekiedy śladów złego humoru i znaleźć ich nie mogła, co ją nieco gniewało. Osądziła go więc jako zimny kamień, którego nic rozgrzać nie potrafi, nad czym wzdychała z początku, bo się jej szczerze bardzo podobał, lecz prawie równie miłym, a daleko oryginalniejszym był Anglik. Złapać sobie takiego Williama było zdobyczą znakomitą. Myśl ta bardzo się hrabinie uśmiechała, świeżo jednak doznawszy porażki, niewiele miała nadziei, ażeby wyspiarza oczarowała. Smutne myśli plątały jej się po głowie. - Starzeję widocznie - mówiła w duchu - dawniej by mi się nikt nie oparł, gdybym w istocie tego pragnęła, teraz na próżno oczyma im błyszczę i dowcipem. Rozpacz ta nie przeszkadzała pilno zabiegać około sir Williama, który nad wszelkie spodziewanie dawał się tak prostodusznie brać, że już na noclegu w Nowym Targu, na żądanie hrabiny, przyrzekł jej towarzyszyć do Krynicy, a nawet odwiedzić ją w jej castelu. Zyskując na czasie, pani Palczewska mogła mieć wielkie na przyszłość nadzieje; była to jedna z tych kobiet o niewyczerpanie różnych fizjognomiach, które zyskują na bliższym poznaniu i przywiązują, ukazując się z lepszej strony później niż z początku. Na pierwszy rzut oka wziąć ją było łatwo za płochą i lekkomyślną, głębiej się dopiero wpatrując, pod tą powierzchownością zalotną, fantastyczną odkryć było można charakter energiczny, prawy i serce najlepsze. Miała słabostki, ale wad nie miała, a ile razy zbłądziła, usiłowała to naprawić, choćby największym kosztem miłości własnej i ofiarą upokorzenia. Cóż temu była winną, że się tak okrutnie nudziła. Anglik spadł prawdziwie z nieba i dla Alberta, który był całkiem swobodny, i dla Pilawskiego, który służbę pełnić przestał. Daleko doświadczeńszy w podróży sir William zajmował się wszystkim i tak naturalnie przyszedł do komenderowania obozem, jakby mu to dowództwo przeznaczonym było. Hrabina bawiła się nim, a słuchając go z zajęciem, podbudzała do nieskończonych opowiadań. Reszta towarzystwa albo słuchała w milczeniu, albo nawet rozchodziła się swobodnie, tak że hrabina, drzemiąca panna Salomea i Anglik najczęściej siedzieli sami. Z wypadków podróżnych przechodzono łatwo do ogólnych rozpraw o świecie, ludzkich sercach, uczuciach itp., a sir William i o tym musiał mówić z powagą i chłodem, choć nie bez dowcipu. P. Palczewska zgadzała się z nim na wiele zdań