Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Ugięła się delikatnie, jak piłka plażowa naciśnięta dłonią dziecka. Ledwo słyszalne buczenie wzmogło się. – Użyjcie noża – powiedział Reed. – Sam na to wpadłem. – To był głos Briana. Z boku ramienia manipulatora wysunęło się małe ostrze. Zbliżyło się do obiektu i znieruchomiało na kilka centymetrów od niego. – Czy wszystko jest OK? – zapytał Hancock. – Nie wyłączyłeś mikrofonu. – Znów odezwał się Brian. – Kiedy rozmawiałeś z Ilsą. Dowódca opuścił głowę. – Możecie się wycofać. – Nie o to chodzi. Ostrze dotknęło czerwonej powierzchni i zagłębiło się w niej bez trudu. Rozległ się trzask i w ułamku sekundy pęknięcie rozszerzyło się na całą szerokość rozgwiazdy. Ze środka buchnęło tumanem wyjącego drobiazgu. Uderzony robot wzleciał w powietrze i obraz znikł. Zapadła cisza. Joanna schowała papierosa i zapalniczkę. Wszyscy trwali w zaskoczeniu. Wstrzymując powietrze, śledzili obraz z hełmu. – O, cholera! – krzyknął do mikrofonu Craig. Przez tę chwilę, mimo zamkniętej kabiny helikoptera, słyszeli wycie. Zza wzniesienia wyłonił się czarny, wirujący słup. Setki, miliony... miliardy czarnych punktów. Jak gigantyczny rój szarańczy. – Zwiększaj obroty! – krzyknął Hancock. – A co ja robię, myślisz?! Craig opuścił głowę. Kamera skierowana w dół pokazała dłonie pilota wykonującego pospiesznie sekwencję startową. – Brian! Pospiesz się! – Cisza. – Brian! Słup rósł ciągle, rozszerzając się na boki i tworząc czarną chmurę. Żółcienie rzucały się na boki, uderzając o kabinę helikoptera jakby na zewnątrz szalała wichura. – Brian! Lecę po ciebie! – Wycie zagłuszające silnik buchnęło z głośnika i ucichło. W kompletnej ciszy kamera pokazała żółte łany przemykające pod maszyną. Gdy wyrównała lot, niemal całe niebo przesłaniała już czarna kurtyna. – Craig! – krzyknął Hancock. – Craig! Nie rób tego! – A co mam, kurwa, robić?! Czarne kształty zaczęły uderzać o szyby. Gdzieś w dole, oblepiona czymś czarna postać biegła, wymachując rękoma. Moment później helikopter przechylił się na prawą stronę, składając się jakby w ostrym zwrocie. Żółta łąka zbliżała się pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Głośnik trzeszczał niezrozumiałymi dźwiękami. Wirnik uderzył o ziemię i wszystko wypełniło się mieszaniną ziemi i fragmentów pociętych łodyg. Urwany krzyk i cisza. – Craig?! Brian?! Reed próbował bezskutecznie zwiększyć czytelność obrazu z satelity. Czarna chmura rzedła, ale wciąż niemal całkowicie przesłaniała widok, rozszerzając się powoli. Kamera Craiga, przygięta uderzeniem, ukazywała obły fragment hełmu i leżące wokół pokruszone kawałki szkła. Pył szybko opadał, ukazując helikopter leżący na boku. Żółcienie jak węże zaczęły wsuwać się do wnętrza pogiętej kabiny. Łodygi zakończone okrągłymi chwytakami bez trudu odnalazły drogę. Najpierw kilka, potem cała masa żółtych rurek znikała pod obłością hełmu. Obraz zaczął drgać i przesuwać się bezładnie. * * * Ilsa leżała na wznak na pryczy i patrzyła w niebo widoczne przez okno. Co kilka minut jasna kropka przemieszczała się mimo gwiazd. Satelita. Umieścili ich nad planetą kilkanaście, a mimo to nie wiedzieli o niej zbyt wiele. Była podobna do Ziemi, choć z gęściejszą atmosferą i ciut większym ciążeniem. Dlatego na niej wylądowali. Z układu pięciu planet wokół obcego słońca tylko ta zdawała się czekać na ludzi. Niestety miała mieszkańców. Subprogram toponomastyczny nadał jej nazwę Ruthar Larcke, by ludzie nie' musieli posługiwać się wieloczłonowymi symbolami stosowanymi w bazach danych. Nazwy planet nadawane były przez program, żeby nie dochodziło do nadużyć w stylu nazywania ciał niebieskich imionami żon czy dzieci. Człowiek określał potem tylko, czy propozycja nie brzmi aby głupio – komputer nie potrafił tego ocenić. Jedną z ruchomych kropek na niebie był statekmatka. Dom. Jedna łza spłynęła jej policzku lisy. Czegoś jej brakowało, za czymś tęskniła. Może za złudzeniami. Spędziła w swoim domu osiemnaście lat, nie wiedząc nawet, że to statek. Komputer medyczny przerwał proces hibernacji jej matki, po pierwszej turze testów, gdy wykrył, że ta jest w ciąży. Matka przed śmiercią nie powiedziała córce ani słowa o misji. Umarła nim dziewczynka zaczęła zadawać trudne pytania. Ilsę męczyło dłuższe przebywanie z ludźmi. Teraz było ich mniej, a jednak to sprawiało, że czuła się jeszcze gorzej. A będzie ich jeszcze mniej. To wiedziała na pewno. * * * Hancock w istotny sposób uszczuplił pokładowe zapasy whisky. Wykresy pulsu Briana i Craiga były płaskie, a satelita nie odnalazł ciał