Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

W porównaniu z upałem panującym w Kamieniu bryza, wiejąca ponad wodami Erinin, rzeczywiście wydawała się chłodna. Dziedziczka Tronu nie chciała demonstrować, jak na nią wpłynęła ta pełna niewygód przejażdżka, ale wyprostowawszy się zaczęła masować kłykciami siedzenie. "Przynajmniej kurzu jest mniej dzięki deszczom, które spadły ubiegłej nocy" - pomyślała. Podejrzewała, że celowo dano im powóz, w którym nie było zasłon. Na północ i na południe od miejsca, w którym przystanęła, wrzynały się w rzekę mola podobne do szerokich, kamiennych palców. Powietrze pachniało smołą i powrozami, rybą, przyprawami i oliwą z oliwek, a także rozmaitymi nie zidentyfikowanymi rzeczami, które gniły w wodzie stojącej między filarami pirsów oraz dziwacznymi, podłużnymi owocami żółtawozielonej barwy, których ogromne stosy piętrzyły się przed kamiennym magazynem za jej plecami. Mimo wczesnej pory wszędzie biegali mężczyźni w skórzanych kamizelach nałożonych na koszule bez rękawów, dźwigali wielkie toboły na pochylonych grzbietach albo popychali ręczne wózki ze stosami beczek lub skrzyń. Żaden nie obdarzył jej więcej jak tylko jednym, przelotnym, ponurym spojrzeniem, większość jednak w ogóle nie podnosiła głów. Smutno jej było na to patrzeć. Taireńscy arystokraci źle się obchodzili z poddanymi, wręcz podle. W Andorze mogłaby się spodziewać radosnych uśmiechów i pełnych szacunku powitań, swobodnie wygłaszanych przez wyprostowanych ludzi, znających nie tylko jej wartość, ale również własną. To niemal wystarczyło, aby pożałowała wyjazdu. Została wychowana, by kierować, a któregoś dnia rządzić dumnym narodem, i czuła, że korci ją, by nauczyć tych ludzi godności. To było jednak zajęcie dla Randa, nie dla niej. "A jeśli on nie zrobi tego prawidłowo, to odstąpię mu cząstkę swej wiedzy. Większą cząstkę". Przynajmniej zaczął, postępując zgodnie z jej radami. Ona natomiast musiała przyznać, że wiedział, jak traktować swych ludzi. Ciekawe może się okazać sprawdzenie po powrocie, czego dokonał. "O ile będzie po co wracać". Z miejsca, gdzie stała, widać było dokładnie kilkanaście statków, za nimi majaczyły dalsze, jednakże jej oczy skupione były na tym jednym kadłubie - zakotwiczony prostopadle przy krańcu mola, przed którym stała, ostrym dziobem wskazywał w górę rzeki. Raker Ludu Morza miał co najmniej sto kroków długości, o połowę większy niż stojący obok niego inny statek, wyposażony był w trzy wielkie maszty górujące nad całą przystanią oraz jeden nieco krótszy na uniesionym od strony rufy pokładzie. Bywała już kiedyś na statkach, ale nigdy na żadnym równie wielkim i nigdy na żadnym, który pływał po morzu. Samo miano właścicieli statku przywodziło na myśl dalekie kraje i cudzoziemskie porty. Atha'an Miere. Lud Morza. Opowieści, które w zamierzeniu miały być egzotyczne, jeśli nie dotyczyły Aielów, zawsze opowiadały o Ludzie Morza. Z powozu, za jej plecami, wygramoliła się Nynaeve, zawiązując przy szyi tasiemki zielonego płaszcza podróżnego, burczała coś pod nosem, nie wiadomo dokładnie czy do siebie, czy do woźnicy. - Sponiewierane jak kury podczas burzy! Wytrzepane jak zakurzony dywan! Jak ci się to udało, żeś znalazł każdy najmniejszy wybój i dziurę od samego Kamienia, dobry człowieku? To wymaga prawdziwej wprawy. Szkoda, że nie potrafisz równie sprawnie powodować zaprzęgiem. Próbował jej pomóc przy wysiadaniu, jego wąska twarz ponura była niczym chmura burzowa, ale odmówiła. Elayne westchnęła i podwoiła liczbę srebrnych groszy wyjętych z sakiewki. - Dziękuję, żeś przywiózł nas bezpiecznie i szybko. Z uśmiechem wcisnęła mu monety do ręki. - Powiedziałyśmy ci, że masz jechać szybko i zrobiłeś to, o co prosiłyśmy. Stan ulic to nie twoja wina i spisałeś się doskonale mimo parszywych warunków. Woźnica, nie patrząc na monety, wykonał głęboki ukłon, spojrzał z wdzięcznością i wymamrotał: - Dziękuję ci, moja pani - nie tylko za monety, ale również za grzeczne słowa, nie miała najmniejszych wątpliwości. Przekonała się, że uprzejmość i drobne pochwały są zazwyczaj przyjmowane równie chętnie jak srebro, o ile nie bardziej. Aczkolwiek, rzecz jasna, rzadko kiedy nie doceniano samego srebra. - Oby Światłość zesłała wam bezpieczną podróż, moja pani - dodał