Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Jeszcze bardziej paraliżująco podziałał na niego być może nieoczekiwany rozwój politycznej, a w konsekwencji i rodzinnej sytuacji. Jego żona Martha była Żydówką, zgodnie więc z narodowosocjalistyczną terminologią jego dzieci były również w połowie lub w jednej czwartej Żydami. Na horyzoncie pojawiły się pierwsze ciemne chmury i zaczęły się zbierać nad niemieckimi Żydami oraz tymi, którzy związali z nimi swój los. Klinikę Foerstera musiał opuścić lekarz naczelny, Ludwig Guttmann, musiel: też odejść niektórzy asystenci i technicy. Wraz z nimi zniknęły z jego otoczeni; zaufane twarze. Stowarzyszenie Neurologów Niemieckich, którym kierował prze; niemal dziesięć lat, utraciło samodzielność i zostało połączone ze Stowarzyszeniem Psychiatrów. Znowu z jego otoczenia zniknęły kolejne znajome twarze. Jednakże pozycja Foerstera i jego rodziny była zdecydowanie lepsza aniżel: nieszczęsnego Bergera, i nie chodziło w tym przypadku jedynie o deklamacje o fenomenie nowych Niemiec pod wodzą Adolfa Hitlera, które wplatał w treść wykładów. Ważniejszą była raczej sława Foerstera, a przede wszystkim jegc stosunki z uczonymi ze świata anglosaskiego, którzy nie traktowali jak wrogów Hitlera i większej części jego otoczenia, opierających się na mistycznych german skich wyobrażeniach. Ich zdaniem owe wyobrażenia były nawet powodem d( ściślejszych związków z Niemcami. Otwarcie zgodnie z planem instytutu badawczego, który otrzymał jego imię przyszło dla tych, którzy uważnie obserwowali Foerstera, za późno. Nie pomógł; też możliwość „zaczerpnięcia świeżego powietrza" po pracy w skromnych pomie szczeniach, w prowizorycznych komórkach i piwnicach. Zbyt późno także na deszło zaproszenie brytyjskich neurologów na Międzynarodowy Kongres Neu rologiczny w roku 1935 w Londynie, gdzie z okazji stulecia urodzin sweg< mistrza, Hughlingsa Jacksona, wygłosił uroczystą mowę dla uczczenia jegi pamięci. Wypowiedział w niej słynne zdanie, które zdradzało, że za całą jeg rzeczowością ukrywa się absolutna świadomość istnienia nie rozwiązanych jeszcz (i być może nierozwiązywalnych) tajemnic systemu nerwowego. „Zakręt przed środkowy — powiedział Foerster — nie przypomina obrazu namalowanego prze kubistę; ukazuje raczej ciepłe, łagodne kolory i miękką formę Rafaelowskic Madonny". Słowa te zabrzmiały tak, jakby Foerster żywił wątpliwości co d< kubistycznej formy i systematyki własnej pracy. Anglicy przyznali mu, jako pierwszemu Niemcowi, medal pamięci Jacksona Zbyt późno też doszło do honorowej wizyty, jaką złożyła we Wrocławiu delegacji młodszego, wykształconego już na doświadczeniach Cushinga pokolenia angiel skich neurologów, którzy w roku 1937 przyjechali do Berlina na konferencji nadzwyczajną. To prawdopodobnie wtedy Foerster wydał ostatnie z przyjęć z jakich w latach trzydziestych słynął jego dom. Zmęczony i chory, wypełniał nadal obowiązki z tą samą punktualnością i opa nowaniem, jakie zawsze go cechowały. Każdego dnia bywał w kawiarni „Gross weiler", ale przeważnie już tylko w towarzystwie zaufanych współpracowników Margaret Kennard, Mahoneya czy asystentów: Gagla i Arista Stendera, którj u Percivala Baileya w Bostonie nauczył się nowych metod chirurgii mózgu 186 nosząc w końcu do wrocławskiej sali operacyjnej odrobinę Cushingowskiej mosfery. Najważniejszą część życia stanowiły dla niego teraz coraz dłuższe godziny >ędzane wieczorami i nocami przy biurku lub pulpicie. Foerster zajął się defini- wnie spisywaniem wyników swojej pracy. Jego życie skracało ciężkie wino, które ił przy tym nadal, oraz nałogowe palenie angielskich cygar, przysyłanych mu po ybuchu drugiej wojny światowej okrężnymi drogami przez przyjaciół z Anglii, oerster wiedział o tym, ale nie był w stanie pracować inaczej. Nie udało mu się też, tak jak chciał, spisać własnych doświadczeń nad czeniem rzadkich nowotworów mózgu. Rankiem 15 czerwca 1941 roku, w kilka ni przed mającym zmienić świat atakiem Niemiec na Związek Radziecki, zmarł a gruźlicę wieku podeszłego. O dwa dni tylko wyprzedził swą żonę, dzielącą jego fcie w bólu i cierpliwości. Także i ona zmarła na gruźlicę, którą zaraziła się ielęgnując męża. „Zegar zamilkł — zanotował Victor von Weizsacker w swym dzienniku. — /skazówki zatrzymały się. Patriae scientiae inserviendo consumptus. Pierwsze zy z tych słów, w roku 1934 umieszczone na frontonie Instytutu Otfrida Foerste-i w Berlinie, zostały uzupełnione o czwarte, odsłaniając w ten sposób dotychczas crywany sens... Otfried Foerster został pochowany tego samego dnia i w tym imym grobie, co jego towarzyszka życia. Oboje padli ofiarą tej samej choroby, mierć ta była godna życia, jakie prowadzili". 5. Zanim umarł, Foerster wiedział już co najmniej od czterech lat, że w Niemczech działa młodszy o dwadzieścia pięć lat chirurg nazwiskiem Jan Tónnies którego zdolności, a także westfalski upór i talent dyplomatyczny, umiejętność reklamy i efektowny sposób występowania mogły przyczynić się do powstanij niemieckiej neurochirurgii odpowiadającej metodom Harveya Cushinga