Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Pomimo najlepszych chęci NASA nie mogła jej oddać pod sąd wojenny, nawet in absentia. Zorganizowała natomiast sąd cywilny, co pociągnęło za sobą powołanie kilkunastu komisji i organów śledczych. Miała prawie całe stulecie na przemyślenie wszystkiego. Przez ten czas dużo się zastanawiała nad dowodzeniem. Doszła do wniosku, że istnieją różne typy przywódców. Niektórzy są dobrzy, a niektórzy źli. Prawdopodobnie miała rację, że są tacy przywódcy, którzy nigdy nie mają tych wątpliwości, jakich ona doświadczyła, którzy są absolutnie pewni siebie i wszystkiego, co robią. To egomaniacy, mono-maniacy, megalomani - Attylla, Aleksander, Karol Wielki, Mussolini, Patton, Susłow - ludzie ulegli obsesjom, zaślepieni, często psychotycy i paranoicy. Potrafili nawet być dobrymi przywódcami, ale Cirocco uważała, że ogólnie rzecz biorąc, świat staje się gorszy, kiedy oni odciskają na nim swoje piętno. Od dziesięcioleci Cirocco została zwolniona z tego rodzaju odpowiedzialności. Była urzeczona tym, że nikt nie jest już od niej uzależniony i że sama nie zależy od nikogo. Jej jedynym obowiązkiem przez ostatnie dwadzieścia lat było utrzymanie się przy życiu, nieomal za wszelką cenę. Być może teraz wszystko to miało się zmienić. Kiedy jednak powstała taka potrzeba, z satysfakcją odkryła, jak szybko jest w stanie przestawić się na inny tryb. Chris dogonił ich, kiedy już docierali do jaskim. Jaskinia była położona wysoko, miała szerokie i głębokie wnętrze: znakomite miejsce do przechowywania części arsenału Cirocco. Wydawało się, że stoi otworem dla każdego, że nic jej nie strzeże, a tak naprawdę byli przy niej ustawieni strażnicy, ukryci tak dobrze, że intruz mógł wejść na któregoś z nich i wcale go nie zauważyć. Cirocco wyszukała te stworzenia w Rei, gdzie kiedyś strzegły starożytnego idola, i nauczyła się, jak przeprogramować ich mało skomplikowane mózgi, aby zaspokajały jej potrzeby. Strażnicy ignorowali tytanie. Natomiast każdy człowiek, który usiłowałby wejść do jaskini podczas nieobecności Chrisa lub Cirocco, pożegnałby się z życiem. Wewnątrz znajdowały się samoloty. Kiedyś było ich sześć, ale trzy z nich przeznaczono na części, dzięki którym mogły funkcjonować pozostałe. Dwadzieścia lat wcześniej, kiedy Cirocco je kupiła i nakazała przysłać na Gaję, były supernowoczesne. Podczas minionych trzydziestu lat prezentowany przez nie poziom techniki zasadniczo nie zmienił się, także podczas wojny. Były to niewiarygodnie doskonałe samoloty, ktdre do niezgrabnych dinozaurów, na jakich Cirocco uczyła się pilotażu, miały się tak, jak maszyna Braci Wright do odrzutowca, choć dla niedoświadczonego obserwatora różnice te nie były aż tak oczywiste. Cirocco ruszyła przodem. — Kiedy ostatni raz je wyprowadzałeś, Chris? - spytała. — Jakiś kiloobrót temu, Kapitanie. Zgodnie z twoim harmonogramem. W Dwójce i Czwórce nie znalazłem żadnych usterek, ale Ósemka wymaga pewnych napraw. — Nieważne. Nie będziemy jej potrzebować. Robin, Nova, czy któraś z was umie latać? — Latać samolotem? - spytała Robin. - Niestety, Kapitanie. — Nie musicie tak przesadzać z tym Kapitanem. — U siebie... w domu, latałam... — Mów głośniej, dziecko. Już ci więcej nie zrobię krzywdy, obiecuję. — Trochę latałam - powiedziała prawie szeptem Nova. - Mieliśmy szybowce, wylatywaliśmy po osi i... — Słyszałam o tym - powiedziała Cirocco. Zastanawiała się nad tym, cały czas obchodząc Ważkę Dwa, która była mniejsza od pozostałych samolotów i już ustawiona na wyrzutni. - To lepsze niż nic. Conal, ty polecisz tą Ważką, a Nova będzie ci towarzyszyć. W wolnych chwilach zapoznaj ją z zasadami obsługi. Wsiądź teraz do środka, rozgrzej ją i skontroluj wszystko. Chris, zmontuj wyposażenie ratunkowe dla pięciu osób. Komplet podstawowy, zapas żywności, ręczna broń, strzelby, ubrania. I wszystko, co uznasz za przydatne, a co nie waży zbyt wiele. — Kamizelki kuloodporne? - spytał Chris. Cirocco zatrzymała się, już miała coś powiedzieć, ale potem posłuchała głosu rozsądku. - Tak. Nova może założyć jedną z moich. Znajdź jak najmniejszą dla Robin i... - Rozumiem - powiedział. Obserwował ją zmrużonymi oczyma. - A co z działami? Załadować? Cirocco spojrzała na Ważkę, do której przezroczystych skrzydeł były przymocowane karabiny maszynowe ciężkiego kalibru. - Tak. Ja się za to wezmę. Robin, pomóż mu. Wzięła dwa magazynki i załadowała je, słysząc, jak Conal przeprowadza kontrolę radiową z tytaniami. Zamknęła z trzaskiem pokrywy, a tymczasem Chris i Robin układali sprzęt w przestrzeni za siedzeniami. - Usunąć się z drogi! - zawołał Conal. Wystrzelił próbną serię z każdego działa. W jaskini zrobiło się dość głośno. Cirocco przeciągnęła wąż po podłożu jaskini, przymocowała go do kadłuba samolotu, a potem patrzyła, jak wielki, składany zbiornik wypełnia się paliwem. — Wsiadaj - powiedziała do Novy. — Gdzie mam stanąć? — Obojętnie. Ten pojazd jest o wiele mocniejszy, niż się wydaje. - Rozumiała obawy Novy