Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Rzecz w tym, że Milma cieszyła się sympatią w królikarni i miała wielu przyjaciół, do nich nale- żały też dwie czy trzy króliczki z Ausli. Przyjaciele nie mogli jej w niczym pomóc, kiedyją wypędzono, ponieważ chorowa- ła na Ślepotę; wszyscy pogodzili się z faktem, że musi umrzeć. Kiedy jednak młode króliki nie zachorowały na Ślepotę, nie- którzy spośród przyjaciół ich matki zaczęli szeptać, że Flejra i Praka okazały zbyt wielkie okrucieństwo, skazując jej dzieci na wygnanie. Mimo to Flejra pozostawała nieugięta. Dla niej najważniejsze było bezpieczeństwo Tynialu, dlatego gotowa była zrobić wszystko, by uratować królikarnię. Coraz więcej królików odsuwało się od niej. Na własne oczy widziały młode błąkające się króliki, natomiast nie wi- działy ani śladu epidemii Białej Ślepoty. Niektóre spośród nich spotykały się z młodymi królikami i mówiły im otwarcie, że chciałyby, aby wygnańcy powrócili do królikarni. Ausla nie potrafiła ich powstrzymać. Pewnej upalnej letniej nocy, kiedy leżałam w przepełnionej Sekcji Tyłów, spłynął na ninie kolejny strumień wiedzy. Do- wiedziałam się, że kilkanaście królików sprzeciwiło się Ausli i sprowadziło młode Milmy dojednej z pustych nor w Tynialu. Kiedy sama Flejra nakazała im odejść napotkała opór wielu królików, wśród nich były też króliczki, które razem z nią zakładały królikarnię. Flejra, rosła i silna króliczka, pokonała w walce dwie lub trzy, ale nie była w stanie stawić czoła wszystkim. Przez wiele następnych dni rzeka nie przynosiła nic nowe- go. Wiedziałyśmy tylko, że Flejra, miotana bezsilnym gnie- wem, usiłuje utrzymać swój autorytet w kolejnych grupach królików. Wszystkie trzy uznałyśmy, że lepiej by postąpiła, gdyby zaniechała wszelkich działań ze swojej strony. Jednak- że przerażałają groźba Ślepoty. Żyła przeświadczona, że musi zrobić wszystko, aby nie dopuścić do powtórnego wtargnięcia choroby do jej królikarni. I tak przez kolejne noce rzeka niosła ze sobą wiedzę przepełnionąjej gniewem i determinacją. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, kiedy leżałam-czasem przez pół nocy - przyciśnięta do ściany nory w, Efrafie, świadomajedynie gniewu Flejry, który nieustannie mnie ob- mywał i zastanawiałam się, jak to możliwe, że inne króliki nie czują tego. Był to najsilniejszy strumień wiedzy, jakiego wte- dy doświadczyłyśmy. Sprawa młodych Milmy bardzo osłabiła pozycję Flejry jako Wielkiej Króliczki, szczególnie że nie chciała ustąpić. Mniej więcej w tamtym czasie wydała na świat swój trzeci miot. W związku z tym musiała odejść na pewien czas, by zająć się młodymi, a to znacznie ograniczyło jej wpływy w królikarni. Niektóre spośród królików twierdziły, że skoro nie chce zmienić zdania co do młodych królików Milmy, nie powinna już być Wielką Króliczką. W tym momencie skończył się przypływ wiedzy o Tynialu i Flejrze. Nie miało to nic wspólnego z tajemniczą rzeką. Wtedy do Efrafy przyprowadzono Czubaka, który został ofi- cerem Sekcji Bliskich Tyłów - naszej Sekcji. Czubak, kiedy po raz pierwszy rozmawiałeś z Hyzentlają? - Pierwszej nocy po dniu, w którym przydzielono mnie do Sekcji -odpowiedział Czubak. -To było w mojej norze, pamiętasz, Hyzentlajo? Miałaś wybrać króliczki gotowe do ucieczki. Planowaliśmy, że zawiadomiszjejeszcze tego same- go dnia i uciekniemy wieczorem. Uznaliśmy, że im mniej czasu będą miały do namysłu, tym lepiej. - Lecz nie udało się uciec tego samego wieczoru, ponie- waż przeszkodził nam Czyściec. - Tak. Dlatego trzeba było spróbować następnego wie- czoru. Podczas burzy. Wtedy też aresztowano Neltiltę. - Ile nocy spędziłeś w Efrafie? - spytała Wiltuńla. - Trzy. - Pamiętam - powiedziała Hyzentlaja. - Bardzo się bałam, zdając sobie sprawę, że króliczki wiedziały o ucieczce przez cały dzień i noc. Myślałam, że nas złapią. I miałam rację. Tak by się stało, gdyby Neltiltę aresztowano trochę wcześniej. - Moją ostatnią noc w Efrafie - mówiła dalej Wiltuńla - spędziłam na rozmowach o naszym planie w oczekiwaniu na ucieczkę. Wtedy też po raz ostatni doświadczyłam działania tajemniczej rzeki. Tylko ja odczuwałam jej działanie. - Nie miałam wtedy do tego serca - powiedziała Hy- zentlaja. -Razem z Tetutinangą zamartwiałyśmy się, że nasz plan zostanie odkryty. - Tamtej nocy nie dowiedziałam się już niczego więcej ponad to, co wcześniej wiedziałam o losach Flejry - powie- działa Wilturila. - Ciekawajestem, jak to się skończyło. - Najdziwniejsze dla mnie jest to - powiedziała Hy- zenttaja - że nie mamy pojęcia, gdzie znajduje się Tynial, gdzie żyją te króliki. Może o wiele dni drogi stąd, a może gdzieś całkiem niedaleko. - To najdziwniejsza historiajaką kiedykolwiek słyszałem - oznajmił Leszczynek. W historii Wilturili nie podziemna "rzeka" wydała się królikom najbardziej niewiarygodna. W konfrontacji z różny- mi zjawiskami nigdy nie dzieliły rzeczy na te wiarygodne i niewiarygodne. Termin "niewyjaśnione" nie miał dla nich żadnego znaczenia, nie potrzebowały go. Tyle rzeczy dookoła pozostawało niewyjaśnionych - choćby fazy księżyca - więc przyjęły je jako część swojego życia. Oczywiście, "rze- ka" była czymś spoza ich doświadczenia, ale nie tylko ona