Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Przyjaciele rodziców przyjechali po mnie na dworzec w Zurychu i zawieźli samochodem do internatu w Montreux. W krótkim czasie znaleźliśmy się nad Jeziorem Genewskim i moje podniecenie sięgnęło zenitu. Prospekty na temat szkoły przeczytałam już wiele razy, zdjęcia znałam na pamięć ze wszystkimi szczegółami. Był to internat żeński i jednocześnie „szkoła dobrych manier". Miałam tam zdawać maturę i nabrać ogłady towarzyskiej. „Musisz się stać prawdziwą 260 damą" — tak wyraził się mój wujek i zapewne chciał przez to powiedzieć, że najwyższa pora, abym zapomniała już o manierach rodem z dżungli. Przed nami rozciągało się w pełnej krasie Jezioro Genewskie okolone górami. Na brzegu i zboczach wznosiły się domy. Słońce świeciło i po raz pierwszy, odkąd przebywałam w Europie, poczułam się nieco lepiej. Niebawem stanęłam przed internatem, niewielkim szarym zamkiem tuż nad jeziorem. „Chateau Beau Cedre" — głosił napis na tablicy nad wejściem. Mój nowy dom. Wysokie drzwi, jakby z okresu średniowiecza, otworzyły się ze zgrzytem i natychmiast powitała mnie młoda kobieta, która mówiła po francusku. Nie zrozumiałam ani jednego słowa, odpowiedziałam więc tylko uprzejmym uśmiechem. Wprowadzono nas do holu z szerokimi schodami, które wiodły na górę. Czułam się jak w bajce. Wszystko było tu takie eleganckie i wytworne! Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam czegoś takiego: grube dywany na podłogach, ściany zdobione obrazami olejnymi, meble pokryte drogimi materiałami. Nie śmiałam nawet usiąść na nich i tylko wodziłam dokoła wzrokiem pełnym podziwu. Formalności nie zajęły dużo czasu i wkrótce zaprowadzono mnie do mojego pokoju. Było to duże pomieszczenie z czterema łóżkami; dwa z nich były już zajęte — jak się dowiedziałam, przez Niemkę i Australijkę. Pokój miał wyjście na balkon ze wspaniałym widokiem na Jezioro Genewskie. Wpadałam w coraz większy zachwyt. Miałam wrażenie, że oglądam jakiś piękny album. Smutek, dżungla, Fayu, moja rodzina — wszystko błyskawicznie zatonęło w odmętach mojej pamięci, aby potem tym dotkliwiej wynurzyć się ponownie na powierzchnię. Ale w tym momencie znalazłam się w innym świecie, świecie nowym i pasjonującym. Było w nim tak wiele do obejrzenia, tak wiele do odkrycia! Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że zaczęła się właśnie największa przygoda mego życia! Wieczorem usiadłam na łóżku oszołomiona tym wszystkim, co widziałam w ciągu całego dnia. Dokuczał mi ból głowy, ale nie zwracałam na to uwagi. Wyszłam na balkon i, patrząc na błękit jeziora, pomyślałam mimo woli: Co by pomyślał Tuare, gdyby mógł mnie teraz zobaczyć? 261 Myśl o Tuare napełniła mnie smutkiem, ale nie na długo; nie pozwoliłam na to. Nie, postanowiłam w duchu, muszę zapomnieć o tym wszystkim. Nie chcę już o tym myśleć. Jestem teraz tu, gdzie jest moje miejsce. W końcu mam białą skórę, blond włosy i jasne oczy. To jest mój świat! Pochodzę z Europy, a to jest moja nowa ojczyzna! Iw tym momencie podjęłam heroiczną decyzję: muszę nauczyć się wszystkiego na temat tego nowego świata. Chcę być Europejką, myśleć jak Europejczycy, zachowywać się i wyglądać jak oni. Bo teraz oni są moim nowym plemieniem. Z tą myślą poszłam do łóżka. I po raz pierwszy od kilku tygodni nie dręczyły mnie żadne koszmary. Chateau Beau Cedre 1 ak więc z zapałem rzuciłam się w wir życia na Zachodzie. Wychowana w jednym z najbardziej pierwotnych zakątków Ziemi, nie mogłam się doczekać chwili, gdy wypróbuję wreszcie swoje doświadczenie życiowe wśród bogaczy tego świata! W pierwszym tygodniu wybrałam się z kilkoma innymi dziewczętami na zakupy. Oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego miało dopiero nastąpić, a my przy okazji postanowiłyśmy zwiedzić Montreux. Weszłyśmy do supermarketu. Nie pamiętam już, co chciałam kupić, wiem tylko, że miało to kosztować dziesięć franków szwajcarskich. Hmm, to trochę za drogo, pomyślałam. Podeszłam do kasjerki i powiedziałam, że zapłacę pięć franków. Spojrzała na mnie zdumiona