Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
— Niestety nie mylisz się, mała posługaczko. Czułe masz serce i przenikliwy umysł. Ale widzisz, nasze królestwo jest takie biedne, że aż tato musi pomagać w ogrodzie, a mama w kuchni. Gdybym poślubił cesarzównę, wówczas byłbym tak bogaty, że uszczęśliwiłbym mamę, tatę i całe królestwo… Myślę więc, iż muszę spróbować zachwycić cesarzównę. Może byłaby zadowolona, gdybym odśpiewał jej najlepiej jak umiem swoje najlepsze wiersze. Po policzkach posługaczki pociekły łzy. — Och, jakżebym chciała, byś ją zachwycił, ale ona ma takie twarde serce. Gdyby tylko miała moje, byłoby inaczej. — No cóż, moja miła — odparł królewicz Tertius — pozwól, że poddam twe serce sprawdzianowi. Odśpiewam ci kilka moich pieśni, a ty mi powiesz, czy ci się podobają. Jeśli tak, to może również spodobają się cesarzównie. Posługaczka przeraziła się. — Jakże to, wasza wysokość? Nie wolno ci tego czynić. Swe pieśni powinieneś śpiewać księżniczkom, nie prostej posługaczce. Jak możesz ocenić cesarzównę za pośrednictwem posługaczki? — W takim razie — rzekł królewicz Tertius — zapomnijmy o cesarzównie. Zapytam posługaczkę, co myśli o mojej poezji. Królewicz Tertius nastroił lirę, jego własną lirę, którą przywiózł tutaj ze sobą, po czym bardzo łagodnym i melodyjnym głosem odśpiewał smutną pieśń o odrzuconej miłości. A kiedy posługaczka nieomalże roztopiła się we łzach smutku, wykonał wesołą pieśń o szczęśliwej miłości. Łzy wyschły; dziewczyna zaczęła klaskać i głośno się śmiać. — Podobało ci się? — spytał królewicz Tertius. — O tak — odparła posługaczka. — Pieśni były bardzo piękne, a twój głos sprawił, że czułam się jak w niebie. Królewicz Tertius uśmiechnął się. — Dziękuję ci, moja pani. — Pochylił się i pocałował ją w rękę; posługaczka poczerwieniała z zażenowania i szybko schowała dłoń za plecami. Ale w tym właśnie momencie rozległo się głośne pukanie do drzwi i do komnaty wszedł szambelan, wysoki urzędnik dworski. Skłonił się głęboko (ale nie za bardzo) przed królewiczem Tertiusem i powiedział: — Wasza wysokość, cesarzówna Meliversa chce wiedzieć, dlaczego nie stawiłeś się na arenie. Mówiąc to, popatrzył twardo na młodszą pomocnicę starszej pokojówki i przerażona młoda kobieta prędko wyszła z komnaty. — Nie wiem jeszcze, czy przyjmę to wyzwanie — oznajmił królewicz Tertius. — Zastanawiam się. Szambelan ukłonił się jeszcze mniej głęboko niż przedtem i odrzekł: — Przekażę cesarzównie to, co powiedziałeś. Pozostań, proszę, w tej komnacie, dopóki ona nie zadecyduje, co należy zrobić. Królewicz Tertius czekał w komnacie i zastanawiał się, czy cesarzówna nie przemieni go przypadkiem w posąg za to, że zwleka z przyjęciem wyzwania. Wciąż się nad tym zastanawiał, kiedy do komnaty weszła Meliversa. Nie zapukała. Cesarzówny nigdy nie pukają. — Mój szambelan mówi mi, że możesz nie przyjąć wyzwania. — Waszej cesarskiej mości moja poezja albo mój głos mogą się nie spodobać. A to jest wszystko, co mam do zaoferowania. — A jeśli mi się spodobają, to co wtedy? — Odpowiem na to, że wcale nie jestem pewien, czy chcę mieć za żonę kogoś tak zimnego i nieczułego, iż jest skłonny przemieniać dzielnych i szlachetnych królewiczów w posągi. — Czy ja nie jestem piękna, królewiczu? — To powierzchowne piękno, cesarzówno. — Czy ja nie jestem bogata, królewiczu? — Masz tylko pieniądze, cesarzówno. — Czy ty nie jesteś biedny, królewiczu? — Brak mi jedynie pieniędzy, cesarzówno, i jestem do tego przyzwyczajony, tak samo jak moi rodzice i moje królestwo. — Czy nie chciałbyś zostać bogaty, królewiczu, przez ożenek ze mną? — Chyba nie, cesarzówno. Ostatecznie, nie jestem na sprzedaż. — A jednak mój szambelan słyszał przez drzwi, jak śpiewałeś nisko urodzonej posługaczce. — To prawda, ale posługaczka ma czułe i kochające serce, więc chciałem dla niej zaśpiewać. Czułe i kochające serce to ostatecznie cała uroda i bogactwo, jakich pragnę. Jeśli ona mnie zechce, to się z nią ożenię i któregoś dnia, kiedy zastąpię swojego ojca na królewskim tronie, nisko urodzona posługaczka będzie moją królową. Usłyszawszy to, cesarzówna się uśmiechnęła. Kiedy się uśmiechała, była jeszcze piękniejsza. — A teraz — powiedziała — zobaczysz, jakie są pożytki z dobrego wykształcenia