Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

- Pomysł z użyciem kart turystycznych jest znacznie lepszy. Tak będzie bezpieczniej i dla nas, i dla was. Jeśli uda mi się dostać do miejsca, gdzie ważne będą karty kredytowe wydane w Imperium, moje problemy skończą się. Natychmiast podejmę tyle gotówki, ile się tylko da i już nigdy więcej nie dopuszczę, bym znalazła się bez niej z dala od domu. W Bellingham nie mogę już chyba wpaść w jeszcze większe kłopoty niż tutaj - dodałam. - A stamtąd bez trudu przedostanę się prosto do Republiki Samotnej Gwiazdy. Czy wiadomo coś nowego na temat Teksasu? - Gdy podawali ostatnie wiadomości, wszystko było w porządku - odrzekł Ian. - Mogę zresztą sprawdzić w komputerze. - Zrób to, proszę. W razie czego spróbuję dotrzeć do Vicksburga. Za odpowiednią ilość gotówki z pewnością znajdzie się ktoś, kto przewiezie mnie przez rzekę; pełno tam szmuglerów. - Przewiezie n a s - poprawił mnie Georges. - Nie wydaje mi się, Georges, byś musiał jechać razem ze mną do Imperium. Wystarczy, jeśli znajdziesz się jak najdalej stąd; najlepiej w Quebec. Wspominałeś też, że mógłbyś zatrzymać się w McGill. - Nie mam ochoty jechać do McGill, młoda damo. Dopóki policja może mi sprawiać kłopoty tu, gdzie jest mój prawdziwy dom, zamierzam razem z tobą powłóczyć się trochę po świecie. Natychmiast, gdy dotrzemy do prowincji Washington w Kalifornii, będziesz mogła zmienić nazwisko z Tormey na Perreault. Myślę nawet, że okaże się to niezbędne, gdyż obie moje karty kredytowe wystawione są na to właśnie nazwisko i bez wątpienia będą tam honorowane. - Georges, jesteś naprawdę rycerski - uśmiechnęłam się do niego. „Tylko gdy znowu będę musiała skręcić komuś kark, twoja rycerskość może okazać się niezbyt przydatna - dodałam w myślach. - A prawdopodobnie bez tego się nie obejdzie”. Nie mogę powiedzieć ci, że musisz zostać w domu - kontynuowałam już na głos. - Musisz jednak wiedzieć, iż jestem zawodowym kurierem. Podróżuję praktycznie bez przerwy i to nie tylko po Ziemi. Nie raz i nie dwa odwiedzałam już osiedla orbitalne i Księżyc. Jak dotychczas nie latałam jeszcze na Marsa czy Ceres, lecz w każdej chwili mogę dostać taki rozkaz... - Czy chcesz mi powiedzieć, że wolałabyś raczej zrezygnować z mojego towarzystwa? - Nie! Chcę ci jedynie wytłumaczyć, że jeśli postanowisz jechać ze mną, to w celach wyłącznie towarzyskich. Gdy jednak dotrzemy do Imperium, będziemy się musieli rozstać, bo zawód, jaki wykonuję, wymaga ode mnie, bym podróżowała sama. Postaraj się to zrozumieć. - Wobec tego zgódź się przynajmniej - powiedział Ian - żeby Georges towarzyszył ci do chwili, gdy oboje znajdziecie się w miejscu, gdzie żadnemu z was nie będzie groziło internowanie, a ty będziesz mogła posługiwać się własną kartą kredytową. Była to rozsądna propozycja, nie stawiałam więc dłużej oporów. Posługiwanie się kartami Georgesa miało jeden olbrzymi plus: żaden komputer nie będzie w stanie sprawdzić, czy i w jaki sposób wyjechałam z Winnipeg. Dopóki jednak będzie to możliwe, wolałam korzystać z konta porucznika Dickeya, które przez parę dni, a może nawet tygodni, powinno jeszcze być otwarte. - Zgoda, lanie - zadecydowałam. - W takim razie nie ma co zwlekać. Ruszamy, Georges. - Ejże! Nie po nocy! - zaprotestowała Janet. - Możecie przecież wyruszyć rano. - Dlaczego nie teraz? Czyżby pociągi nie jeździły całą noc? - zdziwiłam się, choć wiedziałam, że jeżdżą. - Owszem, tylko że do najbliższego dworca jest prawie dwadzieścia kilometrów. A na zewnątrz ciemno i raczej niebezpiecznie. Nie było sensu dyskutować o jakichś urojonych niebezpieczeństwach. - Nawet piechotą dotrę tam do północy - odrzekłam. - Łapiąc w miarę szybko jakieś połączenie i zyskując na różnicy czasu, będę w Bellingham praktycznie o tej samej porze. Zdążę się nawet porządnie wyspać. Jeśli tylko granica pomiędzy Imperium a Kalifornią nie jest zamknięta, rano zamelduję się swojemu szefowi. Kilka minut później wszyscy czworo siedzieliśmy w tym samym powozie, którym tu przyjechałam... zaledwie wczoraj, Ian nie był chyba zbyt zadowolony, iż nie znalazł we mnie jednej z tych posłusznych, miękkich, słabych i bezbronnych istot, jakie z reguły bardziej podobają się mężczyznom. Mimo tego objął mnie mocno i pocałował, zanim oboje z Janet odjechali, zostawiając mnie i Georgesa przy wejściu do hali dworca. Udało się nam wcisnąć do kapsuły startującej o dwudziestej trzeciej, całą drogę przez pół kontynentu musieliśmy jednak odbyć stojąc. Do Vancouver dotarliśmy o dwudziestej drugiej (w Winnipeg była już wtedy północ). Wchodząc na pokład kapsuły do Bellingham poprosiliśmy o karty turystyczne, wypełniliśmy je po drodze i podstemplowaliśmy kilka minut później, opuszczając pojazd już po drugiej stronie granicy. Kontroler obsługujący komputer nawet na nie nie spojrzał. Wrzucił obie karty w szczelinę czytnika i po chwili oddał nam z powrotem, mrucząc swoje „życzę miłego pobytu”. W Bellingham wyjście ze stacji podziemnej kolei magnetycznej znajduje się w hallu tamtejszego Hiltona. Naprzeciwko wisi olbrzymi neon: BAR PRZEKĄSKOWY Dania - Koktajle - Błyskawiczna Obsługa. Czynny Całą Dobę - Droga pani Tormey - powiedział Georges. - Przyszło mi na myśl, iż zupełnie zapomnieliśmy zjeść obiad. - Bardzo słuszne spostrzeżenie, drogi panie Tormey - odrzekłam. - Co pan proponuje? - Cóż, kuchnia w Konfederacji nie jest ani egzotyczna, ani zbyt wyrafinowana. Jednak ktoś, kto ma wystarczająco dużo czasu, by poczuć głód, może być z niej na swój sposób zadowolony. Kiedyś już jadłem w tym lokalu. Nie daj się zwieść nazwie; znajdziesz tu całkiem spory wybór potraw