Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Zabawne to było domostwo. Domek został wynajęty już umeblowany, ale mała Żydówka sprowadziła tam swoje ukochane sprzęty. Miała pewne nieznaczne, osobliwe inklinacje do rokoko — do szafek o dziwnych kształtach, inkrustowanych macicą perłową, szylkretem, hebanem i Bóg wie czym-jeszcze; do dziwnych, wysokich włoskich przeładowanych ozdobami krzeseł, wyściełanych zielonym brokatem; do zadziwiających postaci świętych o różowych twarzach w rzeźbionych, rozwianych, mieniących się bogactwem barw szafach; do półek zastawionych chaotycznie figurkami ze starej saskiej porcelany i z Capo di Moute; i wreszcie do zdumiewającej kolekcji dziwnych malowideł na szkle, wykonanych prawdopodobnie w początkach dziewiętnastego lub w końcu osiemnastego stulecia. W tym przeładowanym i niezwykłym wnętrzu przyjmowała Yvette, gdy ta potajemnie przybywała do niej z wizytą. W domku zaistalowano cały system piecyków, tak że w każdym kącie było ciepło, niemal gorąco. I była tam filigranowa rokokowa figurynka samej Żydówki, która w doskonale skrojonej krótkiej sukni i fartuszku nakładała na talerze płaty szynki, podczas gdy major, jak wielki, polarny ptak, w białym swetrze i w szarych spodniach, kroił chleb, ucierał musztardę, przygotowywał kawę i robił wszystko poza tym. Przyrządzał nawet potrawkę z zająca, którą serwowano po zimnych mięsiwach i kawiorze. DZIEWICA I CYGAN 291 Srebra i chińska porcelana, stanowiące część wyprawy panny młodej, była naprawdę wielkiej wartości. Major pił piwo ze srebrnego kufla, mała Żydówka i Yvette miały szampana w wytwornych kieliszkach; major podał kawę. Rozmawiali. Mała Żydówka pałała świętym oburzeniem na swojego pierwszego męża. Była w wysokim stopniu moralna, tak moralna, że została rozwódką. Major, ten dziwny zimowy ptak, tak potężny i również na swój sposób przystojny, choć o bladej oprawie oczu, która nadawała mu bezrzęsy wygląd ptaka — otóż major również był osobliwie oburzony na życie z powodu fałszywej moralności. W jego potężnej, atletycznej piersi utajony był dziwny, zimowy rodzaj gniewu. A jego czułość dla małej Żydówki oparta była na poczuciu rażącej niesprawiedliwości; abstrakcyjna moralność Północy rzuciła go w odosobnienie jak poryw niezwykłego wichru. Po południu przeszli do kuchni, gdzie major zakasał rękawy, obnażając swoje potężne atletyczne białe ramiona, i starannie, zręcznie zaczął zmywać naczynia — podczas gdy kobieta je wycierała. Jego mięśnie nie zostały wyćwiczone bez celu. Następnie zrobił obchód piecyków w małym domku; każdy z nich wymagał tylko kilku chwil roboty, raz na kilka dni. Później wyprowadził mały, zakryty samochód i w deszczu zawiózł Yvette do domu, wysadziwszy ją przy bocznej bramie — małej furtce wśród modrzewi, przez którą wiodły ku domowi w dół stoku wycięte w ziemi stopnie. Ta para naprawdę ją zadziwiała. — Naprawdę, Lucille! — powiedziała — Naprawdę spotkałam wyjątkowo zadziwiających ludzi! — I opisała wszystko ze szczegółami. — Sądząc z opisu są raczej mili — przyznała Lucille. — Podoba mi się, że major wykonuje prace domowe i jeszcze wygląda przy tym tak przeraźliwie elegancko, rodem z Bond 292 D. H. Lawrence Street. Mam wrażenie, że będzie zabawnie utrzymywać z nimi stosunki towarzyskie, kiedy już wezmą ślub. — Tak! — rzuciła Yvette z roztargnieniem. — Tak! O, tak! Właśnie dziwność związku między drobną Żydówką i tym jasnookim, atletycznym młodym oficerem sprawiła, że znów zaczęła myśleć o Cyganie, który, absolutnie dotąd nieobecny w jej świadomości, powrócił teraz z nagłą, bolesną siłą wspomnienia. — Co to jest, Lucille — zapytała — co łączy ze sobą ludzi? Na przykład takich jak Eastwoodowie? Albo takich jak Tata i Mama, przeraźliwie niedopasowanych? I tę Cygankę, która mi wróżyła, podobną do wielkiego konia, z Cyganem o tak szlachetnej i subtelnej postaci? Co to jest? — Przypuszczam, że to seks, cokolwiek by to miało znaczyć — odparła Lucille. — A więc, co to jest? Wiesz, Lucille, to nie jest naprawdę nic pospolitego, tak jak pospolita jest zmysłowość. Naprawdę nie. — Nie, nie sądzę — potaknęła Lucille. — W każdym razie to nie musi być to. — Bo pomyśl — tacy pospolici faceci, wiesz, tacy, przy których dziewczyna czuje się jak coś gorszego — nikt się nimi zbytnio nie przejmuje. Nikt nie czuje z nimi związku. A jednak mówi się o nich, że należą do seksownych