Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

Przewoźnicy lub flisacy, obslugujący te statki, stanowili, jak się wydaje, ściśle zamkniętą grupę, mówiącą własnym - jak wynika z pewnego tekstu literackiego - dialektem sumeryjskim. Zabierali oni ze sobą również swoje żony, jak świadczy o tym list, w którym władca Karkemisz skarży się wicekrólowi Mari, że "zatrzymali w Tutul trzydzieści statków, pięćdziesiąt dzbanów polnych wina i żonę szypra". Oprócz nadgorliwości urzędników groziły żegludze różne inne niebez- pieczeństwa. Czasem pogoda była pretekstem zwłoki. Tak na przykład pewien urzędnik w odpcu~iedzi na otrzymaną skargę wyjaśnia: 262 Wielkość i upadeis Babilonii Te ótatki odpłynęły, ale zatrzymałem je wszystkie w Tutul. Od dnia, kiedy (,tu) przybyty, niebiosa się rozwarły i bez przerwy padał deszcz. Inny list wspomina o jakimś wypadku, któremu uległ statek przewożąc zboże dla pałacu; statek trzeba było wyciągnąć na brzeg, a urzędnik prosił o instrukcje, co zrobić ze zbożem złożonym teraz na brzegu rzeki. Nie jest jasne, co się w tym przypadku stało, ale zderzenia między statkami na rzece nie należały do rzadkości, a prawa Hammurabiego (ort. 240) zajmują się tego rodzaju wypadkiem. Oprócz dokumentów, odnoszących się do sprzedaży lub transportu towarów, wiele innych dotyczy transakcji nieruchomościami. Dókumenty odnoszące się do sprzedaży ziemi i domów spotyka się bardzo często; pochodzą one ze wszystkich okresów począwszy od III dynastii z Ur. Przy sprzedaży nieruchomości sporządzano pisemny akt i oddawano do przechowania nabywcy. Oto przykład takiego aktu: 11/2 sar (ziemi), z wybudowanym na nim domem, obok domu Kununu i obok domu Irraja, kupił Aradzugal od Aradnanny. Zapłacił mu 81/2 szekli srebra jako pełną cenę. Aradnanna złożył przysięgę na króla, że w przyszłości nie powie: "To jest mój dom." [Następują imiona świadków i data.) Klauzula mająca zapobiec późniejszym rewindykacjom była w starożytnych kontraktach mezopotamskich powszechnie stosowana, zwłaszcza - choć nie wyłącznie - przy umowach dotyczących sprzedaży nieruchomości. Czasem wymienia się określoną karę na wypadek żądania zwrotu sprzedanego obiektu. Świadczy o tym na przykład następująca umowa: 1 sar ziemi, z wybudowanym na nim domem, obok domu Szubiszy i obok domu Bursina, z jednym długim bokiem przy kanale Iszkun-Sio i drugim dlugim bokiem przy starym domu Miszargamila, kupił Iluszunasir, syn Bursina, od Miszargamila, właściciela domu. Zapłacił mu srebrem pełną cenę. Jego [Miszargamila] serce jest zadowolone, sprawa załatwiona [dosłownie: "słowo zakończone"]. Złożyli przysięgę na Iszta~ i na Ibalpiela, króla, że żaden w przyszłości nie obróci się przeciw drugiemu. Ten, który zgłosi (prawne) pretensje, zapłaci dwie miny srebra i wy rwą mu język. [Następują imiona świadków oraz imię pisarza. ] Nawet w okresie starobabilońskim sprzedaż ziemi nie zawsze była sprawą prostą i nieskomplikowaną. Poniższy kontrakt z Mari, aczkolwiek prosty w formie, prawdopodobnie sformułowany został w szczególny s~posób, aby obejść prawne ograniczenia sprzedaży danej ziemi: ~iandel a źycie gospodarcze 263 Ilipalachum nadał w drodze podziału (wspólnej własności) pięć sar (ziemi) ze stojącym tam domem Jarimadadowi. Jarimadad z własnej i nieprzymuszonej woli nadał z podziału (wspólnej własności) pół szekla srebra Ilipalachumowi. [Tu brak w tekście kilku wierszy]... w obecności [dziesięciu wymienionych z imienia świadków]. Spożyli chleb, wychylili czarę, namaścili się oliwą. Ostatnie zdanie interpretowane jest jako aluzja do jakiegoś ceremonialnego posiłku, przypieczętowującego sprzedaż, spożywanego być może wspólnie ze świadkami. Słowo przetłumaczone jako "nadał z podziału (wspólnej własności)" nie jest słowem zwykle znaczącym "sprzedać"; odnosi się ono właściwie do przydziału własności plemiennej członkom plemienia i jest w gruncie rzeczy identyczne z czasownikiem hebrajskim, tłumaczonym jako "dzielić (lub rozdzielić) ziemię" w Księdze Liczb, XXXIV, 17-1~3, i Księdze Jozuego, XIX, 49. W transakcji, której dotyczy powyższa umowa, chodziło widocznie o sprzedaż przedstawioną jako fikcyjny podział wspólnej własności; fikcja ta była przypuszczalnie konieczna, gdyż ziemia, której dotyczyła transakcja, formalnie stanowiła własność plemienną i była niezbywalna