Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Może dotychczas nie za bardzo się do tego przykładał? A więc w niedzielę, po wyjeździe January i wszystkich gości, zaczną się nowe, romantyczne rządy. Od razu poczuł się lepiej. Trzeba od czasu do czasu zrobić taki remanent. Siedział tu i deliberował, że nie wszystko układa się pomiędzy nimi prawidłowo, podczas gdy to on sam był jedynym winowajcą. Do licha, w Marbelli były takie same tłumy, w sierpniu będzie ich tyle samo w Grecji, a także w każdym innym miejscu. W Londynie do Dorchester przychodziło zwykle na koktajl nie mniej niż dwadzieścia osób. Dee ma taki styl życia — wiedział o tym, zanim się z nią związał. Spodziewała się, że dostarczy jej wrażeń miłosnych — właśnie to jej dał, kiedy spotkali się po raz pierwszy, i dlatego straciła dla niego głowę. To samo zrobi teraz, począwszy od niedzieli. Następne dni poświęcił jednak wyłącznie na zabawianie córki. Patrzył, jak jej skóra staje się złotobrązowa, przyglądał się jej wspaniałemu ciału w bikini (Dee była tak cholernie biała), rozwiewanym przez wiatr włosom (włosy Dee były zawsze starannie ułożone), jej szalonym drelichom (Dee miała zawsze śnieżnobiałe spodnie z lśniącej jedwabistej materii), maleńkim srebrnym pierścioneczkom, które nosiła na wszystkich palcach (Dee miała kosztowną biżuterię od Davida Web-ba). Obydwie diametralnie się różniły. Dee była pięknością, Mikę jednak cieszył się, że jego córka wygląda właśnie tak, a nie inaczej. Była w niej jakaś czystość i radość życia. Podobało mu się jej żywe zainteresowanie wszystkim, jej entuzjazm dla „Glossu", niedbały stosunek do Davida, udawane zainteresowanie ploteczkami Dee na temat romansów osób z tutejszego towarzystwa. Na pewno miała mętlik w głowie od wszystkich nie znanych jej nazwisk, ale słuchała uważnie. Trudno mu było ocenić Davida. Zawsze znajdował się w pobliżu, uśmiechał się, był doskonałym kompanem. Można powiedzieć, że byli z Dee kuzynami w pierwszej linii, ulepionymi z tej samej gliny, wyczuwało się w nich arystokrację: doskonałe maniery, sposób, w jaki niezmordowanie grali w tryktraka z gośćmi, nienaganny ubiór na każdą okazję. Spodnie do tenisa David miał akurat odpowiedniej 184 RAZ TO ZA MAŁO długości, sweter zawsze niby obszerny, a jak najbardziej stosowny, nawet pocił się z klasą — troszkę na czole, dzięki czemu jego opalenizna błyszczała. Czy nie tego pragnął dla January? Zanim jeszcze poznał Dee, wiedział, że chce dla córki czegoś lepszego niż show business. Dlatego wybrał jej tę ekskluzywną szkołę w Connecticut. Doradził mu to jego dyrektor do spraw handlowych: „Powinna poznać eleganckie dziewczęta, a potem ich braci — tak to się dzieje. Po to są dobre szkoły." No cóż, jedyną rzeczą, jaką z tego wyniosła, były liczne nagrody w turniejach tenisowych i praca w magazynie. Ze wszystkich dziewcząt z całej szkoły musiała się związać właśnie z Lindą, istną piranią, dziewczyną, która przechodziła z łóżka do łóżka. Ale czyż nie na tym polegała dzisiejsza swoboda obyczajów? Przyjrzał się córce grającej w tenisa. Czy jest jeszcze...? Do licha, nie spodziewał się, że pozostanie do końca życia dziewicą, należała jednak do tych dziewcząt, które oddają się chłopakowi dopiero po zaręczynach albo tuż przed... tylko po to, by się upewnić. Teraz była całkowicie zaabsorbowana swym magazynem, choć prawdopodobnie, jak twierdziła Dee, January pobawi się trochę robieniem kariery dziennikarskiej, a potem wyjdzie za Davida. Zastanowiło go, skąd się wzięło jego przygnębienie. Przecież tego dla niej pragnął. Ale czy chciał, żeby stała się drugą Dee? No cóż, czemu nie? Byłoby to o niebo lepsze od drogi, którą obrały inne dzieciaki — zamieszkać z jakimś facetem, żyć na luzie, jeździć do East Village. Albo przypuśćmy, że byłaby bardziej podobna do niego i pragnęłaby zostać wielką gwiazdą. Co wtedy? Załóżmy, że dopięłaby swego. Przeżyłaby parę burzliwych lat niebiańskiej szczęśliwości, ale ostatecznie kariera każdej gwiazdy, również i jego, kończy się porażką i samotnością. Jeżeli mężczyzna ma pieniądze, jego kariera może trwać dłużej, ale w wypadku kobiety jest jej największym wrogiem. Nawet taka legenda jak Karla — jakież ona prowadzi życie? Wciąż te ćwiczenia baletowe! Tylko gdyby nie one, gdzie by codziennie chodziła? Większość wielkich gwiazd nie ma niestety tyle szczęścia, żeby urodzić się tak głupimi jak Karla, którą cieszą spacery i lekcje baletu. Bardziej wrażliwe są pasożytami, przesiadują same w swych rezydencjach w Beverly Hills, biorą tabletki nasenne lub popadają w alkoholizm. Robią wszystko, żeby tylko przetrwać noc i obudzić się następnego ranka oraz rozpocząć nie kończący się dzień, spędzany na oglądaniu „oper mydlanych" w telewizji i jedzeniu podawanych im na tacy posiłków. Nie, January układało się dobrze. Nauczyła się w szkole panny Haddon wszystkich podstaw, a teraz on dawał jej resztę: 185 acqueline susann posiadłość taką jak ta, by miała gdzie przyjechać, słońce w zimie, śnieg w lecie. Wszystko, czego tylko chciała. Zdobył to dla niej. Patrzył, jak schodzi z Davidem z kortu; znowu go ograła. Tak, jest jego córką — mistrzynią, ale David był również mistrzem. prZegrywać z wdziękiem jest nie lada sztuką. David miał to doskonale opanowane. Dowodził tego sposób, w jaki przechylił się przez siatkę3 by jej pogratulować, a potem objął ją serdecznie, gdy inni goście iCri '0kiaskiwaii. Najbardziej jednak podobał się Mike'owi wdzięk i entuzjazm, z jakim David uczestniczył we wszystkich nie kończącyCn się przyjęciach, w których brali udział co wieczór. January również wyglądała na zadowoloną z weekendu. Może dobrze to załatwił? Być może wszystko układało się tak, jak sobie wymarzy^ j gdy na Święta Bożego Narodzenia przyjadą do Palm Beach, będą juz poważnie zaangażowani. Dee byłaby bardzo zadowolona. Ales do licha... jeszcze nie teraz. W styczniu January kończy dopiero dwadzieścia jeden lat, należy jej się trochę wolności. Wolności__po co? Jest przecież dziewczyną. Myślał teraz o niej obiekty\vnie Dziewczęta nie muszą się wyszumieć, są zadowolone, gdy dostaną'jednego mężczyznę na całe życie. January nie jest przecież jedną z tych niedowarzonych bab z Organizacji Wyzwolenia Kobiet. Tak czy owak, Mikę im nie wierzył. Widząc je czasami w telewi2ji5 mówił do ekranu: „Moja mała..