Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Stanisław Witkiewicz 199 Z baśni Sabały — trzech w sumie opowieści — dowiadujemy się: w pierwszym wypadku o śpiącym wojsku w Ornaku, w drugim — o złych duchach, które straszą ludzi, strzegąc przy tym zbójnickich pieniędzy, w trzecim — o dobrym duchu pokutującym na hali i wypasającym góralom owce. Najliczniejsza grupa opowiadań „Homera tatrzańskiego" (tak Witkiewicz nazywał Sabałę) — gadki o tematyce współczesnej — dotyczy licznych wypraw myśliwskich górali zakopiańskich na głuszce, świstaki i niedźwiedzie, bójek między mieszkańcami północnego i południowego podnóża Tatr („zako-piańcami" i „luptakami") oraz życia i różnych przejść ostatnich zbójców podhalańskich: Tatara Myśliwca, Wojtka Marduły i Wojtka Matei. Opowiadania, o których mowa, posiadają wartość literacką i dokumentalną zarazem. Harmonizują one doskonale z eseistycznymi i opisowymi partiami Na przełączy. Odznaczają się różnorodnością tematyczną oraz prostotą i bezpośredniością wyrazu artystycznego. Mieszczą w sobie dynamicznie nakreślone sytuacje, wyraziste, pełne życia postaci. Ich gwarowa szata słowna uderza bogactwem form językowych. Opowieści Sabałowe znakomicie odtwarzają przeszłość góralską, „bajeczny świat Tatr" — zwłaszcza świat zbójnicki i myśliwski, a także współczesny narratorowi świat Podhalan, głównie pasterski. Z zajmujących nas w tej chwili opowiadań, „powtórzonych" za Sabałą przez twórcę Na przełączy, zainteresujmy się bliżej relacją o Tatarze Myśliwcu. Historia jego życia legła bowiem u podstaw Witkiewiczowego opowiadania-fragmentu Na umarcie, utworu — w odróżnieniu od książki w tej chwili omawianej — sensu stricto literackiego. Innym [niż Janosik — przyp. Z. ?.] typem jest Tatar Myśliwiec — pisze S. Witkiewicz. — Jego dziwne przygody datują się z bliższych nam czasów, nie ma w nich nic bajecznego, nadprzyrodzonego. Jednak to życie rzeczywiste, na tle rzeczywistego otoczenia, jest jednym z uderzających objawów form bytu, które już bezpowrotnie zniknęły47. Po tych uwagach wprowadzających następuje właściwa opowieść o zbójniku i „polowacu" podhalańskim z początków XIX w. Oto niektóre jej fragmenty: 200 W literackim kręgu zbójników tatrzańskich — Co się nie zrobiło: — Tatar Myśliwiec dezentero\vał z wojska, kiej na francuskom wojnę brali. [...] uciok w hale i żył tam cosi z pięćdziesiąt lat. Mieskał po lasak, po kolibak, kradł barany, jarzec, co kany naseł, i znosił to na zimę. W orawskik górak jest tamok taka turnia — Kuhnia, miał w niej takom dziurę, do słonka [...]. Jużci, kielo razy łapali go Orawcy! Raz co nie było: dopadli go przy frajerce, leśnicy Pietras i pięćdziesięci chłopów. On chycił nóz i byłby te dziewkę, co przy nim była, zabił, bo on zara wiedział, co ona go zdradziła, ale ta sie pod łóżko stulała — hej! [...] Myśliwiec prasnął bez okno guńkę takom carnom, ci [chłopi stojący z drągami pod oknem chaty — przyp. Z. ?.] myśleli, co to on, a on tymcasem hipnął po tyk drągak i hybaj! Uciok! Ale przecie raz pojmali go i w Zamku Orawskim zamknęli. No, dobrze: gacie miał i portki nowe, jużci pokrajał to na pasy i spuścił się ku wodzie z towarzysem. Ale tyk portek do dołu nie starcyło, to juz se cuhe rozpostarł, a na niej, jak na skrzydłak, na wodę upad i teloś go widział! [...] Zaś jedni go łapali, a drudzy go tez sanowali. Pani tacy z Orawy, co im dźwierzynę nosił, to go zaś radzi widzieli i dość go zratowali. [...] Nad Tatara, nad Myśliwca polowaca więksego ni mos w całyk Tatrak. No, juźci potem osłabł w tej starości, nie porada mu było po halak latać, na ??? tez nie tak do znaku widział — he! — juz cosi kany, kiej kciał na lotku strzelić, to nie móg trafić, toz to przyseł dó domu — juźci wrócił na umarcie — hej! No i dobrze: nikt go nie łapał za to dezenterowanie i tak juz tamok ostał, i siedział przy bracie. Ale to naucone było we wirchak zyć ślebodno, to się mu cniło w chałupie — nie móg, a kciał w hale uciekać [...]. Toz to potem umarł — hej!48. Odnotujmy jeszcze fragment komentarza, jakim autor Na przełęczy opatruje opowieść o Myśliwcu: „[...] pięćdziesiąt lat przebytych na halach w samotności lub z towarzyszami zbójnikami, w ciągłej walce z naturą, z ludźmi, ze zwierzętami, cóż za niezliczona moc nadzwyczaj - Stanisław Witkiewicz 201 nych wydarzeń i obrazów! Trzeba sobie wyobrazić te wszystkie zasadzki, z których się nań czaili hajducy, żeby złapać jako zbója [...]. Trzeba wyobrazić sobie tę samotność i pustkę, żeby zrozumieć całą nadzwyczajność natury ludzkiej, która to wytrzymała, która [...] zdołała znieść głód, mróz, kije, rany, przełamać kraty, przeskoczyć mury, zwalczyć siłą, odwagą lub przebiegłością wszelkich nieprzyjaciół — przetrzymać przez pół wieku nieustanny bój o istnienie i dopiero zwyciężona przez starość, przez własną niemoc, poddała się i wróciła na śmierć w ciasne szranki zwykłego życia49. Podziw dla „nadzwyczajnych, rasowych", jak się wyraża pisarz, przymiotów Tatara Myśliwca, niecodzienność jego życia — „półwiekowego boju o istnienie" oraz niezwykłość faktu, że dopiero zwyciężony przez starość — a nie przez ludzi czy surową naturę — opuszcza on samotnię górską i schodzi między swoich, zdając się na ich łaskę niełaskę...; wszystko to sprawiło, że rzeczywisty dezerter i zbójnik zakopiański oraz ten sam „wspaniały" góral z opowieści Sabały stali się protoplastami Samka, bohatera, powstałego w 1891 roku i utrzymanego w stylu impresjonistyczno-naturalistycznym, opowiadania Stanisława Witkiewicza pt. Na umarcie50