Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Ona także zrobiła parę krzywdzących uwag. - Próbowałem ci powiedzieć zeszłej nocy... nie, noc wcześniej - poprawił się. - Miałaś wtedy rację mówiąc, że próbuję na ciebie zrzucić poczucie własnej winy, ale musiało minąć trochę czasu, zanim to zrozumiałem... Na chwilę zapadła cisza i zdawało się, że Benedykt szuka właściwych słów. - Nigdy nie byliśmy zżytą rodziną i rzeczywiście bez specjalnych wyrzutów sumienia wziąłem dwuletni urlop. Matka czuła się szczęśliwa z ojczymem, który był zresztą prawą ręką mojego ojca i prowadził interesy nawet lepiej od niego. Gordon też miał pracować w firmie, tak, jak i syn mojego wuja. Moja 148 GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ obecność nie była konieczna. A jednak, kiedy wróciłem cztery lata później i dowiedziałem się o śmierci ojczyma i brata, poczułem się winny. Nigdy nie byłem przy matce, kiedy mnie potrzebowała. I dlatego tak łatwo uwierzyłem w jej wersję o śmierci Goniona. Potrzebowała mojej pomocy, a ja tak rzadko miałem dla niej czas. Cierpienie malujące się na jego twarzy wzruszyło Rebekę. Była w stanie zrozumieć jego motywy, chociaż to ona najbardziej ucierpiała w tej całej sprawie. - Nie powinnam była oskarżać cię o zaniedbywanie rodziny. Nie miałeś żadnego wpływu na to, że twoja nieobecność tak się przedłużyła - próbowała go pocieszyć. - Ale byłam tak wściekła. Skrzywdzona i wściekła - przyznała. Słowa Benedykta napełniły ciepłem jej serce. Powiodła dłonią po jego owłosionej piersi, poczuła, jak zadrżał. - Nie rób tego - wychrypiał. - Chcę, żebyśmy sobie najpierw wszystko wyjaśnili. Zawstydzona cofnęła rękę. Nie zdawała sobie sprawy z tego, co robi. Poruszała bezwiednie biodrami. - Na litość boską, leż spokojnie. Chcesz mnie zadręczyć? - W jego oczach płonęło pożądanie, które ją zdumiewało. - Mówiłem - skrzywił się. - Próbowałem ci powiedzieć. Miałaś rację, czułem się winny. Od czasu naszej pierwszej randki wiedziałem w głębi duszy, że nie ponosisz żadnej winy za śmierć Gordona. Byłaś taka uczciwa, otwarta, aleja byłem o tyle starszy i przerażony wpływem, jaki miałaś na mnie. Nigdy wcześniej nie byłem zakochany i w jakimś szaleńczym obłędzie GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ 149 uznałem, że muszę zwalczyć to uczucie. Tak cię pragnąłem... O Boże, jak nadal cię pragnę! Rebeka powoli zaczynała wierzyć jego słowom. Nawet jeśli jej nie kochał, przynajmniej zależało mu na niej. -Musisz zrozumieć, Rebeko, czułem się tak, jakbym sprzeniewierzył się pamięci Goniona. Jakby ogarnęła mnie grzeszna namiętność. Gordon nie żył, a ja ośmieliłem się pożądać ciebie. Za każdym razem, kiedy cię obejmowałem, całowałem, szalałem za tobą, prześladowało mnie poczucie winy. Nie mogłem się z tym uporać i przelałem całą złość na ciebie. A kiedy wreszcie zacząłem myśleć logicznie, było już za późno i straciłem cię. Nareszcie zrozumiała to, co mówił w gorączce. Czy mogła mu uwierzyć? - Czy mi kiedyś wybaczysz, zaufasz, tak jak wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, zanim wszystko zniszczyłem? - pytał z niepokojem. Objęła go za szyję, czując, jak fala gorącej miłości ogarniają, burząc wszystkie bariery, które duma i ból wzniosły w ciągu minionych lat. -Wybaczam ci. - Oczy Benedykta zalśniły nowym blaskiem. - Ale czy ty mi też wybaczysz? - zapytała cicho. - Z premedytacją nie zawiadomiłam cię o narodzinach dziecka. Kiedy się urodziło, byłam taka wściekła, że zostałam sama, tak sugestywnie wmówi- łam sobie, że cię nienawidzę, że nawet nie podałam twego nazwiska jako nazwiska ojca. Nie miałam prawa tak postąpić, i ze względu na Daniela, i na ciebie. Przez cztery lata cały czas gryzło mnie sumienie. - To już nie ma znaczenia, Rebeko - przerwał jej. - Kiedy dowiedziałem się o Danielu, wpadłem w furię, ale w głębi duszy szalałem ze szczęścia. 150 GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ Westchnęła, czując jego ciepły oddech na twarzy. - Bo miałeś syna... -Tak, to też, ale również dlatego, że to umożliwiało mi małżeństwo z tobą... -Ale gdyby nie Daniel, nie zobaczyłabym cię więcej - powiedziała ze smutkiem, przekonana, że ma rację. Benedykt objął ją w talii. Uwięziwszy ją tak, odgarnął jej włosy z czoła i wbił wzrok w jej oczy. - Jak możesz w to wierzyć, Rebeko? Kiedy cię zobaczyłem w zeszłym tygodniu we Francji, pomyślałem, że los się wreszcie do mnie uśmiechnął. Przyglądałem się tobie i dzieciom na plaży. Wyglądałaś dokładnie tak, jak sobie ciebie wyobrażałem przez te wszystkie lata. Pomyślałem, że w końcu wybaczysz mi moje karygodne zachowanie i dasz jeszcze jedną szansę. Te dwa dni spędzone z tobą i dziećmi dały mi pewną nadzieję, ale byłaś taka nieufna. Nie miałem o to pretensji, ale wydawało mi się, że zgadzasz się na naszą przyjaźń. A gdy poszliśmy na kolację i zorientowałem się się, że nie dostałaś mojego listu, ale wysłuchałaś mnie, a być może nawet uwierzyłaś, nie posiadałem się ze szczęścia. Byłem przekonany, że zdołam cię odzyskać. I tak bym się z tobą ożenił — oznajmił buńczucznie. — Czyżbyś zapomniała, że rzuciłem się na ciebie jak wyposzczony maniak seksualny, wtedy na plaży? - Nie. - Nigdy tego nie zapomni. Była o krok od tego, by mu się oddać i jeszcze teraz drżała na samą myśl. Jej piersi ocierały się o jego ciało i czuła, jak nabrzmiewają pod cienką koronką stanika. Benedykt uwięził ją pomiędzy udami i miała niezbity dowód, że w nim także narasta podniecenie. - Wszystko sobie zaplanowałem. Miałem się spot- GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ 151 kac z tobą następnego dnia, wziąć twój adres i odwiedzić cię w Londynie. Pomyślałem, że jeśli odpowiednio się tobą zajmę, zapomnisz o tym facecie, Joshu, dla którego kupowałaś koniak. Znieruchomiał, a w jego oczach pojawiło się wyraźne pytanie. - Josh i Joanna są małżeństwem, poznałam ich na studiach. Mieszkają w północnej Anglii, razem z Danielem spędzam u nich wakacje. Mają córkę, Amy, i kiedy musiałam pojechać do Francji, zajęli się Danielem. Dlatego kupiłam ten koniak. - Powinna była mu to wyjaśnić już dawno. - O Boże, dlaczego zawsze muszę robić z siebie idiotę? - jęknął. - Na przyjęciu omal szlag mnie nie trafił, kiedy Daniel wspomniał o Joshu