Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
BUDOWA PAŃSTWA PODZIEMNEGO 94 nie tak trudne, zwłaszcza ludziom słabo związanym z państwem polskim i pol- skością, żyjącym w społecznym i psychologicznym getcie, w ramach własnej gmi- ny wyznaniowej, odcinającym się od innych strojem, językiem i wiarą. Młodzież żydowska uzyskiwała też możność nauki w szkołach publicznych z żydowskim językiem wykładowym (językiem jidisz), ale także w innym (np. polskim lub rosyjskim). Tym bardziej że Sowieci od razu rozpoczęli rozbudowywać sieć szkol- ną, obniżając nieraz drastycznie poziom nauczania, ale tworząc dzieciom i mło- dzieży (także żydowskiej) możliwość kształcenia się na poziomie podstawowym i średnim. Był także jeden wzgląd, szczególny, który skłaniał obywateli polskich żydow- skiego pochodzenia do innego patrzenia na wojsko sowieckie niż Polaków czy część Ukraińców, Białorusinów, Tatarów itp. Otóż, polscy Żydzi doskonale wie- dzieli co dzieje się w Niemczech od początków lat trzydziestych i co robią Niem- cy z Żydami wkraczając na ziemie RP. Później, gdy utworzenie pod okupacją niemiecką samorządnych wewnętrznie gett zostanie fałszywie odczytane jako szansa przetrwania, sytuacja się odmieni (znajdą się nawet tacy Żydzi, którzy oficjalnie zgłoszą chęć powrotu do swych do- mów w GG), ale zwłaszcza po 17 września 1939 r. entuzjazm dla Armii Czerwonej był proporcjonalny do strachu przed Wehrmachtem i idącymi tuż za nim służba- mi policji bezpieczeństwa. Pod okupacją hitlerowską względy etniczne skłaniały niemiecką mniejszość narodową do współpracy z najeźdźcami. Czasami była ona realizowana w for- mach najbardziej drastycznych (rola Selbschutzu na Pomorzu), ale jednocześnie nie było to zjawisko zupełnie powszechne, choć tak meldowali: Komendant ZWZ i Delegat Rządu. Jedni nie potrafili się pogodzić z hitlerowskim systemem totali- tarnym, inni byli mocno związani z polskim otoczeniem, czasem też okazywało się że autentycznie niemieckie pochodzenie łączy się z autentycznym polskim patrio- tyzmem. Występowała także lojalność wobec państwa polskiego lub solidarność z udręczonymi. Osobnym zjawiskiem, dotyczącym w tej skali jedynie terenu okupacji sowiec- kiej 1939-1941, była kolaboracja, którą można byłoby nazwać kolaboracją bandyc- ką. Wywołana była nie tyle, czy przede wszystkim, nie przez poczucie wspólnoty ideowej czy narodowej, a przez zrozumienie, że tworzący się tutaj nowy system po- zwoli nie tylko zemścić się na wszystkich „krzywdzicielach": wrogach osobistych czy klasowych, ale także zagarnąć ich własność. Była to kolaboracja okresu przejściowego, kiedy to przez kilka dni po wkro- czeniu Armii Czerwonej wolno było bezkarnie mordować, bić i — zwłaszcza — ra- bować bogatych, a więc — wrogów własnych i nowego ustroju. Wrogami tymi by- li na wsi: właściciele ziemscy (obszarnicy), osadnicy wojskowi, pracownicy leśni, często: bogaci chłopi, urzędnicy państwowi i samorządowi, policjanci, wojskowi. W mieście - „burżuje" i urzędnicy, wojskowi, policjanci. PODZIEMNE SĄDOWNICTWO Był to niezwykle chytry i skuteczny zabieg socjotechniczny nowej władzy: za- 95 nim osadziła się ona na dobre w jakimś terenie, miejscowe społeczeństwo było już skłócone, skonfliktowane, ze świeżymi rachunkami krzywd, oczekujące jakiego- kolwiek ładu, byle nie bać się każdej nocy najazdu jakiejś „czerwonej gwardii" czy „czerwonej milicji" lub zwykłej bandy z sąsiedniej wsi. Dotyczyło to przede wszystkim terenów wiejskich, ale lęk ten ogarniał także mieszkańców małych mia- steczek kresowych. Czy ta „kolaboracja okresu przejściowego" przerodziła się potem w trwałą? Nie można tego stwierdzić bez ustalenia nazwisk owych bandytów czy „milicjantów" z września 1939 r., a potem odnalezienia ich w dokumentach NKWD i RKM lub we wspomnieniach współczesnych, co ze zrozumiałych względów jest bardzo trudne. Wywodzili się oni często z prawdziwych „nizin społecznych", zostali wy- dobyci z więzień, przybyli skądś - a potem zniknęli lub funkcjonowali na najniż- szych piętrach władzy sowieckiej. W większości pozostali więc nieznani history- kom, a poszukiwania wśród relacjonistów, podjęte w pięćdziesiąt lat od tamtych wydarzeń, niewiele rokują.10 Pewna ich część zapewne odczuwała jakąś bliskość z systemem bolszewickim; inni działali spontanicznie, ale odróżnienie tych dwu kategorii jest bardzo trudne