Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Pat odłożyła szczotkę, którą trzymała w ręku, i spojrzała na panią se-ator. - Słucham? Cztery godziny później, przy kanapkach i kawie, cała grupa oglądała iż gotowy program. Abigail zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, mając po bu stronach Luthera i Philipa. Kilka rzędów dalej siedziała Pat z asy-entem reżysera. W ostatnim rzędzie Toby samotnie trwał na straży. Program rozpoczynali wspólnie Pat, Luther i Abigail. - Witamy i zapraszamy do obejrzenia pierwszego programu z nowe-3 cyklu „Kobiety w rządzie"... Pat przyglądała się sobie krytycznie. Była bardziej zachrypnięta niż izwycząj; sposób, w jaki siedziała, zdradzał napięcie. Luther zachowywał g całkiem swobodnie i w sumie początek wypadł dobrze. Pat i Abigail setnie się uzupełniały. Pani senator dobrze zrobiła, wkładając niebie-:ą jedwabną sukienkę, skromną, lecz kobiecą. Uśmiechała się ciepło, 198 mrużąc oczy. Spokojnie przyjęła pochlebny wstęp. Rozmawiali o stanowisku senatora seniora z Wirginii. Abigail mówiła: - To niezwykle wymagająca i satysfakcjonująca praca... Potem pokazano króciutki film o Apple Junction, zdjęcie Abby z matką. Głos pani Jennings złagodniał, kiedy mówiła: - Moja matka miała ten sam problem, co wiele pracujących matek. Owdowiała, kiedy miałam sześć lat. Nie chciała mnie zostawiać samej, więc zaczęła pracować jako gosposia. Zrezygnowała z pracy w hotelu, żeby być w domu, gdy wracałam ze szkoły. Byłyśmy sobie bardzo bliskie. Zawsze martwiła się swoją tuszą. Miała kłopoty hormonalne. Myślę, że wiele kobiet to rozumie. Kiedy namawiałam ją, żeby zamieszkała ze mną i Willardem, zaśmiała się i powiedziała: „Góra nigdy nie przyjdzie do Mahometa". Była wesołą, kochaną kobietą. - Tu głos Abigail zadrżał. Potem zaczęła wyjaśniać sprawę konkursu piękności. - Mówi się, że wygrałam go dla sławy... Tak naprawdę wygrałam go dla mamy... Pat złapała się na tym, że sama zaczyna jej wierzyć. Nawet scena, podczas której Abigail nazwała matkę tłustym tyranem, wydała jej się teraz nieprawdziwa. Ale to naprawdę się zdarzyło, uzmysłowiła sobie. Abigail Jennings jest doskonałą aktorką, pomyślała. Dalej szły migawki z przyjęcia i pierwszej kampanii. Pat zwróciła się do Abigail: - Była pani młodą żoną, kończyła pani college i pomagała swemu mężowi w pierwszej kampanii do Kongresu. Proszę nam powiedzieć, jak się pani wtedy czuła? - To było coś wspaniałego! Byłam bardzo zakochana. Zawsze wyobrażałam sobie, że będę pracować dla kogoś, kto zajmuje stanowisko państwowe. Na samym początku przerażało mnie to. Mimo że Jenningsowie zawsze pełnili ten urząd, było ciężko. Nie potrafię opisać, co się działo tamtego wieczoru, kiedy Willard został wybrany. Zwycięstwo w każdych wyborach jest podniecające, ale pierwszego nie da się zapomnieć. Zdjęcie Kennedych na przyjęciu urodzinowym Willarda Jenningsa... - Byliśmy wtedy tacy młodzi - opowiadała dalej Abigail. - Często się spotykaliśmy. Siadywaliśmy razem i rozmawialiśmy godzinami. Wszyscy wierzyliśmy, że możemy zmienić świat i sprawić, że życie stanie się lepsze. Teraz ci młodzi politycy już nie żyją. Spośród nich tylko ja zostałam w rządzie i często myślę o planach Willarda, Jacka i innych. A więc mój ojciec należał do tych „innych", zorientowała się Pat, spoglądając na ekran. Nastąpiło kilka naprawdę wzruszających scen. Maggie w biurze Abigail, dziękująca jej za znalezienie miejsca w klinice dla swojej matki; mło- 199 la kobieta trzymająca w objęciach trzyletnią córeczkę i opowiadająca < tym, jak jej były mąż porwał dziecko. -" Nikt nie mógł mi pomóc. Nikt. I wtedy ktoś mi powiedział, żebym wróciła się do senator Jennings, że ona potrafi wszystko załatwić. Rzeczywiście potrafi, przyznała Pat. Potem Luther rozmawiał z Abigail na temat kradzieży pieniędzy z fun-uszu wyborczego. - Bardzo się cieszę, że Eleanor Brown zgłosiła się na policję, żeby odąć dług społeczeństwu. Mam nadzieję, że będzie wystarczająco uczciwa, y zwrócić resztę pieniędzy, jeśli coś jeszcze z nich zostało, albo przynaj-miej zdradzi, z kim je wydawała. Coś kazało Pat się odwrócić. Zauważyła w ciemnej sali masywne cia-i Toby'ego wciśnięte w fotel, onyks na palcu błysnął. Kierowca Abby wał potakująco głową. Pat odwróciła się do ekranu, nie chcąc się spo-ać z jego wzrokiem. Luther wypytywał panią senator o jej zaangażowanie w sprawę bez-eczeństwa lotów. - Ciągle prószono Willarda, żeby przemawiał w college'ach, a on zga-;ał się na każdy możliwy termin. Tłumaczył, że w czasie studiów mło-i ludzie wyrabiają sobie dorosłe sądy o świecie, o rządzie. Musieliśmy ć bardzo oszczędni, żyjąc z pensji kongresmana. Dzisiaj jestem wdową, inieważ mój mąż wynajął najtańszy samolot, jaki znalazł... Czy wiesz, ilu otów wojskowych kupowało używane samoloty i próbowało uruchomić ię czarterową, mając do dyspozycji jedynie niewielki kapitał? Wielu lich zrezygnowało. Zabrakło im pieniędzy na utrzymanie samolotów adpowiednim stanie. Mój mąż zginął ponad dwadzieścia pięć lat temu d tamtego czasu walczę o wycofanie małych samolotów z uczęszcza-:h tras. Współpracowałam ściśle ze Stowarzyszeniem Pilotów, żeby żarzyć i podtrzymać surowe wymagania wobec pilotów. Ani słowa o George'u Graneyu, ale znowu wspomniała, co było powo-n śmierci Willarda Jenningsa. Po tylu latach Abigail głośno obwinia nictwo za ten wypadek, pomyślała Pat. Kiedy oglądała cały materiał na anie, uświadomiła sobie, że w tym programie zrealizowała wytyczony Abigail Jennings została przedstawiona jako osoba życzliwa ludziom, lana służbie społeczeństwu. A mimo to Pat nie czuła satysfakcji. Ostatnie ujęcie ukazywało panią senator jadącą o zmierzchu do do-, podczas gdy Pat mówiła, że podobnie jak wiele samotnych osób ii Jennings powraca sama i że spędzi wieczór, czytając projekt nowej i wy. 200 Ekran pociemniał; kiedy zapalono światła, wszyscy wstali. Pat była ciekawa reakcji Abigail. Pani senator odwróciła się do Toby'ego. Gdy skinął głową aprobująco, z uśmiechem na twarzy uznała program za udany. Zerknęła na Pat. - Mimo wielu kłopotów świetnie się spisałaś. I miałaś rację, proponując włączenie do programu mojej wczesnej młodości. Przepraszam, że przysporzyłam ci tylu problemów. Luther, co o tym sądzisz? - Uważam, że wypadłaś kapitalnie. Pat, jakie są twoje odczucia? Zastanawiała się przez moment. Wszyscy byli zadowoleni, a zakończenie zostało technicznie dobrze zrobione. A więc co kazało jej nalegać, żeby dodać jeszcze jedną scenkę? Tamten list. Chciała przeczytać list, który Abigail napisała do Willarda Jenningsa. - Mam pewną propozycję - powiedziała. - Ten program jest interesujący dzięki przedstawieniu spraw osobistych pani senator. Nie chciałabym, żebyśmy kończyli go sprawami zawodowymi. Abigail niespokojnie podniosła oczy. Toby zmarszczył brwi. Atmosfera zrobiła się napięta. Przez głośniki dało się słyszeć głos operatora: - Czy to już koniec? - Nie, puść jeszcze raz ostatnią sekwencję - polecił Luther