Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

 

"Szczypta mumii" była niezbędnym elementem domowej czy podróżnej apteczki; "mumię" brało się doustnie albo stosowało w formie maści i proszku. Po tej manii aptecznej, która było nie było utrzymała się przez z górą dwa stulecia, przyszedł czas na coś, co francuski lekarz i badacz mumii Ange-Pierre Leca określił mianem "egiptomanii" [10]. Mumie stały się pożądanym obiektem kolekcjonerskim. Wystawiano je w muzeach i na jarmarkach, ustawiano jak zbroje w salach przyjęć szacownych domów, celebrowano publiczne odsłonięcia mumii. W ostatnim stuleciu pewien człowiek interesu z Maine w USA, zaczął wytwarzać z mumii papier. Ku niezadowoleniu sprytnego fabrykanta żywice i bitumen zawarte w mumiach zabarwiały papier na brązowo. Tak narodził się papier pakowy! Brunatne wstęgi, nie nadające się na papier do pisania, całymi rolami trafiały do handlu. Mumia służyła teraz jako opakowanie - "zawinięty po wieczne czasy" [11]. Miliony zwierząt w bandażach Człowiek jest kłębkiem lęków, radości, smutków i nadziei. Umierają rodzice, ukochana, dziecko, przyjaciel. Człowiek nie ma wyboru, musi ustosunkować się jakoś do śmierci. Czy zmarli istnieją w jakiejś formie nadal? Czyjest im dobrze? Czy cierpią? Czy z chwilą śmierci wszystko się kończy, czy może bogowie i duchy pociągną nas wówczas do odpowiedzialności za nasze ziemskie czyny? Nie wiemy tego. Pięć tysięcy lat historii ludzkości nie przyniosło odpowiedzi na te odwieczne pytania. Nie ma ani jednego naukowego dowodu na istnienie życia po śmierci, na zmartwychstanie. Tak, tak, znam książki, dowodzące czegoś wręcz przeciwnego. Są wyrazem koncepcji albo religijnych, albo ezoterycznych - albo są to relacje z przeżyć samych autorów. Ludzie opowiadają o życiu w zaświatach, o swobodnej świadomości i mieniących się wszystkimi barwami sferach, wprawiają się w hipnozopodobne stany, aby dotrzeć do swoich poprzednich wcieleń. Wiele czytałem na temat tego rodzaju eksperymentów, sam też poddałem się podobnej próbie. Są dzisiaj grupy badaczy, komunikujących się ze zmarłymi za pomocą nagrań magnetofonowych. Innym udaje się wyczarować na ekranach monitorów obraz telewizyjny z zaświatów. To i owo z pojawiających się na ekranie rzeczy wygląda dość prawdopodobnie, nawet zachęcająco, a w niektórych przypadkach wręcz przekonująco. Tyle tylko że przyrodoznawcy nie na wiele się to może przydać. On żąda dających się w każdej chwili powtórzyć eksperymentów, chce konkretnych danych, które nie poddadzą się żadnej innej interpetacji jak tylko tej o odrodzeniu się życia po śmierci. Relacje z osobistych przeżyć złożone w hipnozie czy bez, w naukach ścisłych się nie liczą. Te uparte poszukiwania odpowiedzi wychodzących poza naszą śmierć są nieodłącznym składnikiem ludzkiego niepokoju. Zbyt mozolne i pełne cierpienia było nasze życie. I wszystko to na nic? Krótkie życie dla długiej śmierci? Nigdy, przenigdy! To nie może być prawda! Życie musi mieć jakiś sens wybiegający poza śmierć! Starożytni Egipcjanie również nie byli wolni od takich refleksji. Kto szuka odpowiedzi, na pewno ją znajdzie. A ponieważ po prostu nie możemy się pogodzić z tym, że następuje definitywny koniec, w naszej świadomości zapala się iskierka nadziei. Jest szansa, by ujść śmierci. Ponowne narodziny! Czy duchowej czy cielesnej natury, to w danej chwili nieważne. Uporczywe trzymanie się myśli o ponownych narodzinach w o wiele piękniejszym życiu staje się teraz sensem istnienia. Nadziei wyrastają skrzydła, teraz codzienna harówka, cierpienie, problemy i niesprawiedliwości stają się do zniesienia. Z nadziei na ponowne narodziny powstają w Stanach - dzisiaj! - towarzystwa w rodzaju ACS i tak samo - wówczas! - powstawały organizacje religijne propagujące mumifkację. Wszystko to jest zrozumiałe, jest do pomyślenia, ponieważ w końcu chodzi o nasze własne ja. Co jednak mogło popchnąć jakiś lud do zmumifikowania milionów zwierząt? To, że jakaś zamożna dama, życzy sobie wyprawić pagrzeb swojemu ulubionemu pieskowi czy kotkowi, jest dziś niemal na porządku dziennym. Świadczy o tym choćby istnienie cmentarzy dla zwierząt. Samotność człowieka w każdej epoce stwarzała szczególny stosunek do zwierząt domowych. Mówi się o tym pogardliwie "małpia miłość". Z jakiego powodu jednak dokonuje się mumifikacji setek tysięcy krokodyli, węży, hipopotamów, jeży, szczurów, żab i ryb? Przecież nie można chyba o nich powiedzieć, że to milutkie i kochane domowe zwierzątka? Oto (niepełna) lista zwierząt mumifikowanych w starożytnym Egipcie: byk krowa baran owca koza antylopa gazela pies wilk pawian krokodyl bawół ryjówka szczur wąż lew kot niedźwiedź ryś zając jeż hipopotam nietoperz żaba ryba węgorz łasica ibis jastrząb orzeł sęp krogulec sowa wrona kruk gołąb jaskółka dudek bocian gęś żuk skorpion Jednym z najsłynniejszych badaczy, bez wątpienia mającym największe sukcesy wykopaliskowe w Sakkara był dr Walter Brian Emery (1903-1971). Będąc jeszcze młodym egiptologiem należał do zespołu naukowców, którzy pod świątynnym miastem Armant (Południowe On) natrafili na podziemne korytarze Bucheum (z sarkofagami byków Buchisów). Od roku 1935 prowadził wykopaliska już niemal wyłącznie w Sakkara. Odkrył najstarsze grobowce faraonów z I dynastii oraz dodatkowe grobowce osób z jego dworu, które w chwili śmierci władcy także musiały pożegnać się z życiem. Kiedy w roku 1964 Emery odkopał młodszy grobowiec z okresu ptolemejskiego (ok. roku 300 do czasu podbicia przez Rzymian) natrafił na głębokości 1,25 m na bydlęce resztki, które kiedyś musiały być zawinięte w całun. Sześć metrów głębiej znajdował się gliniany dzban o stożkowatej przykrywie. Emery ostrożnie odsłonił dzban i przy okazji natrafił po lewej i prawej jego stronie na dalsze tego rodzaju dzbany, niektóre miały na sobie znak symbolizujący boga Księżysa, Thota. Wydobyto ponad pięćset dzbanów, każdy krył w sobie mumię ibisa. Tylko kilka metrów dalej na wschód od grobowca nr 3510 z okresu III dynastii (ok. 2649-2575 prz.Chr