Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Następnie słowa zostały wypowiedziane przez syntezator mowy. Opóźnienie w przekazie wynosiło osiemdziesiąt milisekund. — Tu kontroler — odezwała się osoba nadzorująca operację. Przetworzony głos brzmiał dziwnie, mechaniczny i bezpłciowy. — Jaki jest status operacji? — Wszystko przebiega zgodnie z planem — odparł Delta Jeden. — Doskonale. Mam aktualizację ram czasowych. Informacja zostanie podana do wiadomości publicznej dziś wieczorem o ósmej czasu wschodniego. Delta Jeden spojrzał na zegarek. Jeszcze tylko osiem godzin. Jego praca niebawem dobiegnie końca. Ta myśl podnosiła na duchu. — Jeszcze jedno — powiedział kontroler. — Na scenie pojawił się nowy aktor. — Kto? Delta Jeden wysłuchał odpowiedzi. Interesująca gra. Ktoś idzie na całość. — Można jej zaufać? — Należy obserwować ją bardzo uważnie. — A jeśli będą kłopoty? Kontroler odparł bez wahania: — Rozkazy obowiązują. ROZDZIAŁ 16 Rachel Sexton leciała prosto na północ prawie przez godzinę. Poza ujrzaną w przelocie Nową Fundlandią, przez całą drogę pod F-14 rozciągał się ocean. Dlaczego to musi być woda? — pomyślała z niezadowoleniem. W wieku siedmiu lat, gdy jeździła na łyżwach po zamarzniętym stawie, załamał się lód i wpadła do wody. Uwięziona pod powierzchnią, była pewna, że umrze. W końcu silna ręka matki wyciągnęła ją na lód. Od czasu tego strasznego przeżycia Rachel walczyła z hydrofobią — strachem przed otwartą wodą, szczególnie zimną. Dziś, gdy jak okiem sięgnąć widziała tylko północny Atlantyk, stare lęki powróciły. Dopiero kiedy pilot nawiązał łączność z bazą lotniczą Thule w północnej Grenlandii, żeby potwierdzić swoje położenie, Rachel uświadomiła sobie, jak daleką drogę przebyli. Jestem za kręgiem polarnym? To powiększyło jej niepokój. Dokąd mnie zabierają? Co znalazła NASA? Wkrótce niebieskoszarą przestrzeń upstrzyły tysiące białych plamek. Góry lodowe. Rachel widziała górę lodową tylko raz w życiu, sześć lat temu, kiedy matka namówiła ją na wspólny rejs na Alaskę. Rachel proponowała wakacje na lądzie, ale matka nie chciała ustąpić. — Rachel, kochanie, woda pokrywa dwie trzecie tej planety — mówiła. — Prędzej czy później będziesz musiała nauczyć się radzić sobie z tym faktem. — Pochodząca z Nowej Anglii pani Sexton była twardą kobietą, zdecydowaną wychować równie silną córkę. Rejs był ich ostatnią wspólną wyprawą. Katherine Wentworth Sexton. Rachel poczuła daleki ból samotności. Wspomnienia wróciły z rykiem wiatru dmącego na zewnątrz samolotu i rozdzierając jej serce. Ostatnią rozmowę odbyły przez telefon, w poranek Święta Dziękczynienia. — Przykro mi, mamo — powiedziała Rachel, dzwoniąc do domu ze sparaliżowanego przez śnieg lotniska O'Hare. — Wiem, że nasza rodzina zawsze wspólnie spędza Święto Dziękczynienia. Wygląda na to, że dziś będzie ten pierwszy raz. Mama sprawiała wrażenie załamanej. — Tak bardzo się za tobą stęskniłam. — Ja też, mamo. Gdy będziecie z tatą kroili indyka, pomyśl, że ja jem na lotnisku. Po chwili ciszy matka powiedziała: — Rachel, nie zamierzałam mówić ci tego przed przyjazdem, ale twój ojciec stwierdził, że ma za dużo pracy, by w tym roku być w domu. Zostanie na długi weekend w swoim mieszkaniu w Waszyngtonie. — Co? — Zaskoczenie Rachel natychmiast ustąpiło złości. — Przecież to Święto Dziękczynienia. Senat nie obraduje! Ojciec ma niespełna dwie godziny drogi do domu. Powinien być z tobą! — Wiem. Mówi, że jest zmęczony... za bardzo zmęczony, żeby prowadzić. Uznał, że ten weekend spędzi, pracując. Pracując? Rachel miała co do tego poważne wątpliwości. Senator Sexton spędzi raczej ten czas z jakąś kobietą. Zdradzał matkę, choć dyskretnie, od wielu lat. Pani Sexton nie była głupia, ale jej mąż zawsze miał w pogotowiu przekonujące alibi i repertuar min urażonej niewinności. Wreszcie uznała, że nie ma innego wyjścia, jak pogrzebać swój ból i udawać, że niczego nie widzi. Rachel namawiała matkę na zastanowienie się nad rozwodem, ale Katherine Wentworth Sexton była kobietą słowną. „Póki śmierć nas nie rozłączy, odparła. Twój ojciec dał mi ciebie, piękną córkę, i za to jestem mu wdzięczna. Pewnego dnia odpowie za swoje grzechy przed wyższą instancją". Stojąc na lotnisku, Rachel wrzała z gniewu. — Ale to znaczy, że będziesz sama w Święto Dziękczynienia! — Zrobiło jej się niedobrze