Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
- Nie to miałam na myśli! - Wiesz doskonale, że musimy to zrobić. - Sprawisz mu cierpienie, a ja się na to nie zgadzam! - krzyknęła kobieta. - To zostaw mnie z nim samego, a ja już się tym zajmę. - Nie mogę wytrzymać myśli, że on będzie cierpiał! Nie możesz tego zrozumieć? - Nie będzie cierpiał. - Nigdy nie wiadomo. To murowanie Abnethe, pomyślał McKie. Wiedział, że Abnethe przeszła leczenie uwarunkowujące i nie może teraz znieść widoku cierpienia. Ale kim jest ten drugi? - Boli mnie głowa - powiedział McKie. - Wiesz o tym, Mliss? Twoi ludzie praktycznie mi mózg rozwalili. - Jaki mózg? - spytał mężczyzna. - Musimy go zabrać do lekarza - powiedziała kobieta. - Co ty wygadujesz? - warknął mężczyzna. - Słyszałeś, co mówi. Boli go głowa. - Dosyć, Mliss! - Powiedziałeś moje imię - zaprotestowała. - To nie robi żadnej różnicy. I tak cię już dawno rozpoznał. - Co będzie, jeżeli ucieknie? *» - Stąd? ';M - - Jakoś się tutaj dostał, nie? - Za co powinniśmy mu być wdzięczni. - Ale on cierpi! - zawołała. - Kłamie! - Cierpi! Wiem to! - A co, jeśli zabierzemy go do lekarza, Mliss? - spytał mężczyzna. - Co, jeżeli go zabierzemy, a on ucieknie? Wiesz, że ci agenci BuSabu mają w zanadrzu niejedną sztuczkę. Cisza. - Nie mamy innego wyjścia - powiedział mężczyzna. - Frania wysłała go do nas a teraz my musimy go zabić. - Doprowadzasz mnie do szału! - krzyknęła. - Nie będzie cierpiał - powiedział mężczyzna. Cisza. - Obiecuję - powiedział mężczyzna. - Na pewno? - Przecież ci obiecałem. - Idę - powiedziała. - Nie chcę wiedzieć, co się z nim stanie. Nigdy mi o nim więcej nie wspominaj, Cheo. Słyszysz? - Tak, kochanie, słyszę. - A teraz idę - powiedziała. - On mnie pokroi na drobne kawałki - powiedział McKie - a ja będę przez cały czas ryczał z bólu. - Każ mu się zamknąć! - zawyła. - Chodźmy, kochanie - mężczyzna objął ją ramieniem. - Chodźmy stąd. - Abnethe! - krzyknął zrozpaczony McKie. - On mi sprawi straszliwe cieipienia! Musisz o tym wiedzieć! Zaczęła łkać, gdy mężczyzna wiódł ją w ciemności. - Proszę... Proszę... - błagała. Po chwili jej szloch zniknął w oddali. Furuneo. myślał McKie, nie zwlekaj. Pospiesz tego Kalebana. Chcą się stad wydostać. Zaraz! Zaczął szarpać więzy. Rozciągnęły się odrobinkę, na tyle by się przekonał, że więcej ich nie da rady rozciągnąć. Paliki ani drgnęły. Dalej, dalej, Kaleban! - myślał McKie. Przecież nie wysłałaś mnie tu na śmierć. Powiedziałaś, że mnie kochasz. Nie wierzę w ciebie, ponieważ do mnie mówisz. Cytat z Kalebana Po kilku godzinach pytań i wypytywań, na które odpowiedziami były albo następne pytania, albo bezsensowne stwierdzenia, Furuneo sprowadził strażnika do pilnowania Kalebana. Na jego życzenie Frania otworzyła luk i Furuneo wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza na półce z lawy. Na dworze było zimno, zwłaszcza w porównaniu z temperaturą panującą wewnątrz Arbuza. Jak zwykle przed zachodem słońca, wiatr przycichł. Fale nadal biły z wściekłością o skaliste brzegi i wspinały się na urwisko poniżej Arbuza. Ale zaczął się już odpływ i tylko nieliczne kropelki rozbryzgującej się wody docierały na półkę. Łqczniki, myślał Furuneo cierpko. Ona twierdzi, że to nie chodzi o połączenia, wiać o co? Chyba nigdy jeszcze nie czul się tak sfrustrowany. - To, co sięga od jednego do ośmiu - mówiła Kaleban - jest łącznikiem. Poprawne użycie czasownika być? - Co? - Czasownik tożsamości - powiedziała. - Dziwna koncepcja. - Nie, nie! Co to było wcześniej, od jednego do ośmiu? - Tworzywo rozdzielające - powiedziała Kaleban. - Coś takiego jak rozpuszczalnik? - Przed rozpuszczalnikiem. - Co, do cholery, przed ma do czynienia z rozpuszczalnikiem? - Być może bardziej wewnętrzne niż rozpuszczalnik. - Szaleństwo - powiedział Furuneo kręcąc głową. - Wewnętrzne? - Nieograniczone miejsce łączników - powiedziała Kaleban. - Z powrotem jesteśmy tam, skąd zaczęliśmy - jęknął Furuneo. - Co to jest łącznik? - Nieobjęty otwór pomiędzy - odpowiedziała Kaleban. - Pomiędzy czym? - zawył Furuneo. - Pomiędzy jeden a osiem. - Och, nie! - Także pomiędzy jeden a x - powiedziała Kaleban. Tak jak uczynił to kiedyś McKie, teraz Furuneo ukrył twarz w dłoniach. Po chwili powiedział: - Co jest pomiędzy jeden a osiem, poza dwa, trzy, cztery, pięć, sześć i siedem? - Nieskończoność - powiedziała Kaleban. - Otwarte pojęcie. Nic nie zawiera wszystkiego. Wszystko zawiera nic. - Wiesz, co ja myślę? - spytał Furuneo. - Nie czytam myśli - odpowiedziała Kaleban. - Myślę, że się z nami bawisz - powiedział Furuneo. - Ot, co myślę. - Łączniki zobowiązują - powiedziała Kaleban. - Czy to rozszerza zrozumienie? - Zobowiązują... zobowiązanie? - Spróbuj ruchu - powiedziała Kaleban. - Spróbować czego? - To co pozostaje nieruchome, gdy wszystko inne się porusza - powiedziała Kaleban. - W ten sposób łącząc