Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.
Nigdy tak bystra Wista nie rozbierze brzegów, Kiedy ją z roztopionych wesprze wiosna śniegów, Jaką dziurę w pogaństwie garść ludzi tak mała, Przy mężnym wodzu, ostrą szablą rozkopała. Któremu już niesyte śmierci ludzkiej jędze3, Bystrolotnem wrzecionem dowijały przędze: Koń pod nim, uderzony arabskim dziretem4, ' miesiącem — półkolem, półksiężycem — zwykła forma szyku jazdy tatarskiej lub tureckiej przy ataku 2 zawrze—zamknie, otoczy 3 jędze — według mitologii starożytnej trzy siostry, zwane Par- kami, rządzące życiem ludzkim. Jedna z nich. Cioto, trzyma kądziel, druga, Lachezis, przędzie nić, trzecia, Atropos, przecina ją nożycami, gdy nadchodzi kres życia 4 dziryt—włócznia 103 Wacław Potocki Padt na ziemię i pana tymże zbyt' impetem. Co gorsza, że mu nogę onem obaleniem Gdzieś do skaty przycisnął pospołu z strzemieniem. Takci wiekopomnemi żywota przykłady Przedłużywszy2, gęstych strzał i kiścieniów3 grady Osuty, stratowany szkapiemi kopyty, Bogu dał nieśmiertelną duszę w depozyty: Ciało synom, które ci z gorzkich łez kąpiele W Kamieńca Podolskiego złożyli kościele. Rycerstwo polskie po zgonie Lipskiego cofa się do obozu. Osman z woj- skiem zbliża się do murów Kamieńca. Osman, jako się rzekło, już pełen nadzieje, Na podolskie powiaty pisze4 przywileje, Już z najbliższej Kamieniec obaczywszy góry, Ledwie lotem do niego nie wyskoczy z skóry, W szczerej równi: bez murów i bez watów, nagi. Toż do swego wiernego rzecze janczaragi: »Ten-li to jest Kamieniec, na który tak bardzie Każe giaur? więc mu go, ku hańbie i wzgardzie, Opasawszy łańcuchem, krom działa, krom miny Obalę i na drobne obrócę ruiny!« Rzekł; a zaraz kilkuset na rumakach lotnych, Skądby przystęp najlepszy? wyprawi ochotnych, I inaczej do siebie nie każe im wracać, ' zbyt—zrzucił, pozbył się 2 przedłużywszy (unieśmiertelniwszy) swój żywot wiekopomnymi przykładami męstwa 3 kiścień — broń tatarska, sztuka ołowiu albo kości na rzemieniu uwiązana przy toporzysku 4 rozdaje między swoich dostojników zarząd powiatów Podola, które ma nadzieję odebrać Polsce 204 Wojna chocimska Aż albo miasto ubiedz, albo bram pomacać. Lecą ci, jako z proce, zalśnieni mastokiem', l skoro trzecim tylko przepaść mieli krokiem2 W skarpę one bezdenną i miasto zdobyczy, Na wieczną drogę, duszą napoić w Smotryczy3. Wzdzierają4 nazad cugle; lecz to późno było: Bo ich tam kilkanaście śmielszych przemierzyło5. Z tym drudzy do cesarza powracają dziwem, Na który i sam krokiem bieży ukwapliwem, l stanąwszy nad ona przerwą niedojźraną, Kiwa głową; toż do tych, co nakoto staną: Kto kowal te kamienie? kto skały obrywał? — Bóg! — rzeką. — »Sluszna i on żeby ich dobywał! Co ręka zbudowała, ręka psować może, O roboty się człowiek niech nie kusi Boże!« Z tem, jakby mu w gębę dał, nazad rzuci wodze6, Kędy stała ormiańska cerkiew przy drodze, A że była drewniana, każe ją zapalić, Żeby się też z czem było wróciwszy pochwalić. Tedy w ziemię zażarty plunąwszy pohaniec Obróci ku Chocimu i acz o sam Zwaniec Ociera się, do mostu prosto koniem sunie, mastok — napój, przyrządzony z różnych ziół, doprowadzający ludzi do szaleństwa 2 ledwo na trzy kroki od wąwozu, opasującego skałę, na której stoi zamek kamieniecki, zdołali powstrzymać swe konie i ura- tować się od wpadnięcia w przepaść 3 Smotrycz — rzeka, płynąca dnem jaru skalistego pod Kamień- cem 4 wzdzierają — cofają konia silnym szarpnięciem w tył cugli 5 wpadło w przepaść jaru 6 jakby dostał policzek, zmieszany zwraca konia do powrotu 105 Wactaw Potocki Puściwszy cug1 na koniec przeciwnej fortunie. Nie zaraz ci to zwątpić, nie zaraz rozpaczać! Za śmiatemi swe kota zwykło szczęście taczać. Albo jeżeli kogo tchórz zje przed potrzebą2, Przy takowej muzyce w kurzyńcach3 go grzebą. l tak-ci Osman, skoro minie go ta biera4: Stonce w morzu, on się w swym namiecie zawiera. ' puściwszy cug — poddawszy się przeciwnym losom 2 przed potrzebą — przed walką 3 kurzyniec—kurnik 4 biera, bierka — kamień, kostka do gry w warcaby Część dziesiąta Skoro stonce ciemną noc z tego świata zżenie, Znowu dzień, znowu rączy do robót i lenie1 Śpi Osman; tak się chodem wczorajszym utrudzi, Niech troje wnidzie stońca, to go nie obudzi! Dalby swe państwo, żeby aż do świata końca Jego wstydliwe oko nie widziało stońca; Wczora się gniewał na noc, a dziś mu dzień wadzi. Któż, jeśli szalonemu sam Bóg nie poradzi? Więc już spij i nie wyłaź, bohaterze, z duchny2! Niech za cię kończy wojnę Diiawer staruchny, Który rano z Husejmem, Bakcibasza trzecie Podskarbi miejsce wziąwszy, w bogatym namiecie Postów naszych do pierwszej zaprasza rozmowy, l gestem i ukłonem i mitemi stówy Ochotnie ich przyjąwszy; nie wiem jako w sercu; Tudzież na ztotonitym posadzi kobiercu. Tam pownąc Żórawiński, że u Turków ckliwe Na długą mowę uszy, wzajem też chętliwe Wyświadczy gotowości do starego miru; Przyda, że jako zawsze łódź błądzi bez styru, Tako i monarchia bez gruntownej rady Z dawnemi się na swe zło zwadzita sąsiady. Na co było cesarza tak daleko wodzić? Na co tak wiele krwie lać, tyło ludzi szkodzić? O Wołochy tak stoim, śmiele to rzec mogę, ' i lenie — i próżniactwa 2 duchna — pierzyna 107 Wacław Potocki Jak ptak o trzecie skrzydło, pies o piątą nogę; Póki byt wolny naród i do nas się sktaniat, Poty go Polak bronił, poty go oganiał. Dziś kiedy sam się od nas do was tak odsączy, Kto z nami nie chce chleba, my z nim i kołaczy. Niechże żyje w niewoli, kto nie chce być wolny! Niech i respekt ustąpi z nami wiary spólnej! Mato na to Diiawer; prosi tylko nisko, Zęby chcieli posłowie swoje stanowisko' Odmienić i między nim, między Bakcibasze W gotowe się raczyli wprowadzić szatasze. Stamtąd szli do Raduta, na obiad proszeni, Po którym się w namiocie sam zawarszy z niemi, Imieniem wezyrowem i tureckiej rady, Nie bez zwykłej rzecz pocznie o pokoju swady: A naprzód, żeby termin z tej i z owej strony Z obopólnym granicom mógł być zamierzony; I wnet zgoda stanęła: żeby spólni na to W przyszłe, da Bóg, zjechali komisarze lato. Drugie miejsce2 Kozacy zaporoscy mieli: Że ci tak wyuzdani, zuchwali i śmieli, Na każdy rok bez wieści, bez pomsty przypłyną, Srogą państwo tureckie pustosząc ruiną